Początkowo spodziewałem sie jakiegoś b-klasowego przeciętniaka. Sam pomysł nie wydał mi
sie niczym wybitnym. Barkera stać na coś więcej niż taką historyjkę. Muszę przyznać, że
kompletnie sie myliłem.
"Rawhead" to całkiem sprawie zrealizowany horror, bez dłużyzn i bez zbędnego gadania. Muzyka,
całkiem ok, choć czasami wydałą mi sie niezbyt pasować. Była zbyt wyniosła. Aktorzy odwalili
kawał dobrej roboty. Nie ma nikogo o kim mógłbym powiedzieć że był słaby. Po części to też
zasługa scenariusza. Całą historia jest ciekawa, jak na typową historie o potworze w któej
bohater musi znaleźć magiczne coś żeby go zabić. To było wałkowane wiele razy. Twócy nie
bawia się w półśrodki i to jak wyglad potwór mamy okazje obserwowaćjuż od samego początku,
kiedy ten od pierwszych minut robi w miasteczku sieczkę aż miło.
Sam Rawhead jest wykonany kiczowacie i "gumowo", ale jego wygląd jest na tyle odjechany że
kupuje go w całości. Reszta efektów wyglądała stosunkowo brzydko, zwłaszcza scena na
cmentarzu. To jednak można mu wybaczyć, bo film ekompensuje to zadymą i paroma zaje*istymi
scenami czy też kwestiami.

Wiele osób narzeka na efekty specjalne filmu, twierdząc że to nijak nie pasuje do klimatu histori.
Nie czytałem opowiadania, więc nie wiem jakie jest. Jednakże, historii o podobnym schemacie w
samej klasie B jest od grona i tak też podszedłem do tego filmu. To że ten pomysł sprawdził się
na kartkach ksiażki, nie musi oznaczać że ta sama historia dobrze prezentować się na taśmie
filmowej. "Rawhead" to schemat który wszyscy znamy. Według mnie , ten kiczowaty wygląd
potworka jeszcze dodaje temu filmowi smaczku.