Komentuję każdy obejrzany film od 12 lat i zauważyłem, że w ostatnich 2 latach aż do znudzenia używam terminu "poprawność polityczna" - to tak ogólnie. Nawet gdybym nie miał nic przeciwko temu to i tak film byłby w moich oczach skazany na porażkę przez ten fakt. Poza tym "Królowe zbrodni" to film, który nie wie, w którą stronę iść. Melissa McCarthy w roli gangstera... do czego to doszło? Ja się pytam.