Przyznaję, że mam słabość do mamuśki McCarthy, więc ocena może być lekko stronnicza :)
A tak na poważnie. Jeżeli ktoś oglądał „Wdowy” Steva McQueen powinien przyznać mi rację, że szkielet scenariusza nie jest niczym nowym; osamotnione żony bandziorów muszą stawić czoła brutalnej rzeczywistości i są w tym lepsze od własnych mężusiów.
„Królowe zbrodni” to niezły film i warto go obejrzeć, ale tylko niezły i nic więcej.