O nieee, kobiety ze spluwami na ekranie!!! To straszne! Jawna propaganda, dyskryminacja mężczyzn, sprawka feministek i..i.. wina Tuska :)
Niby tornister, a jednak dzban...
Gdyby ktoś się zasugerował tym głupim wpisem, to tłumaczę:
Oczywiście w filmie nie pada nigdzie "to straszne słowo na F", a film operuje klasycznym schematem bohatera (tu bohaterek) biorącego sprawy w swoje ręce w wyniku doświadczenia deprywacji. Trzeba wyjątkowego szurnięcia, żeby dopatrzeć się w nim "propagandy feministycznej". Tym bardziej ze względu na zawarty w filmie plot twist, którego nie chcę spojlerować, a który każe zadać pytanie o to, czy bohaterki w ogóle miały sprawstwo i czy wydarzenia były motywowane wykluczeniem ze względu na płeć i niezgodą na nie, czy czymś zupełnie innym, czego nie chcę spojlerować, również dlatego, że uruchomiłoby to kolejne paranoiczne zarzuty o propagandę, tym razem innego rodzaju. XD