Ja wam mówię, że w tej bajce głównym złem są trolle. W pierwszej części specjalnie nastraszyli Elsę, żeby ją odizolować od ludzi i osłabić, bo chcieli przejąć tron. Gdyby chcieli dobrze to czemu ten ich wszechwiedzący wódz nie powiedział Elsie, że ma się w życiu kierować miłością, a nie strachem? Gdy królestwo było osłabione, bo królowej odwaliło i dała nogę, to nagle postawili swojego człowieka na drodze Anny, którego wcześniej wyszkolili w uwodzeniu, bo są ponoć "ekspertami od miłości". Na Hansa rzucili jakiś zły urok, żeby się pozbyć konkurencji. Anna zakochała się w Kristofie, tylko tu pojawia się mały problem, bo królowa się ogarnęła i wróciła. Niedobrze, jesteśmy bliżej tronu, ale jednak wciąż daleko, więc w drugiej części wysyłają Elsę, żeby odkryła pochodzenie swojej mocy. Kończy się tym, że Elsa postanawia złączyć się z naturą i hodować marchew, czy coś, a żeby siedzieć sobie na prywatnej wyspie i chilować wśród tej marchwi, zrzeka się tronu na rzecz Anny, a mężem Anny niedługo zostanie kto? Tajniak trolli. A po ślubie Annie przydarzy się wypadek i on przejmie władzę... zaraz, czy ktoś nie mówił czegoś podobnego? Ah no tak, Hans opętany przez kamiennego Sarumana. Także fabułę trzeciej części już znam. Ogarnięte tip top. Na deser: kolorem zielonym/limonkowym oznaczane są złe charaktery w filmach Disneya. Płomienie Maleficenty, wyziewy gazów gdy skaza śpiewa do hien, lampa czarownicy w zaplątanych itp. no to teraz przyjrzyjcie się kolorowi kryształów na szyi szefa trollów. :)