PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=613261}

Kronika

Chronicle
2012
6,4 44 tys. ocen
6,4 10 1 44059
6,7 21 krytyków
Kronika
powrót do forum filmu Kronika

Siła zła

ocenił(a) film na 6

Co byśmy zrobili z mocą tak niewyobrażalnie wielką,
gdybyśmy nagle zostali w nią ubrani? Jak bardzo zmieniło by
się nasze życie w każdej jego płaszczyźnie? Czy rozróżniając
''dobro'' od ''zła'', nie obróciłoby się to przeciwko nam samym?
Pytań moglibyśmy zadać sobie i innym w tej sprawie,
zdecydowanie więcej.. duuużo więcej. Lecz nigdy nie byłyby to
jednoznaczne odpowiedzi. Nigdy nie bylibyśmy niczego
pewni, a tylko na przypuszczeniach by się skończyło. Nigdy nie
moglibyśmy przewidzieć jak złymi ludźmi stalibyśmy się
zaczynając żyć na nowo z darem. Temat ten w kinie jest
niczym świeżym, ani zapewne dziś już, niczym lubianym. Ale
zapoznać się z ciekawości z czymś powielanym, przecież nie
szkodzi. Patrząc na ''Kronikę'' od razu na myśl przychodzą
takie filmy jak ''2001: Odyseja kosmiczna'' Kubricka, czy
chociażby ''Kula'' Levinsona. W każdym z nich kluczową rolę
odgrywa symbol podarowany człowiekowi w celu
sprawdzenia jego toku rozumowania. Prezent ten może być
postawiony na jego drodze celowo lub zupełnie przypadkowo.
Jednak zawsze o jeden test chodzi. O test człowieczeństwa.
''Odyseja'' miała przecież swój Monolit, ''Kula'' tytułową Kulę, a
w ''Kronice'' mamy, niewiadomego pochodzenia cudo na
kształt promienistych kryształów. Gdzie w innych filmach
pochodzenie obcych obiektów jest wytłumaczone, tu musimy
się już tylko domyślać. Skąd i dlaczego?
Produkcja Jasha Tanka rozwija się ślimaczo, aby w pewnym
momencie porządnie przyspieszyć, udając kompletnie inną
formę, różniącą się odmiennie od 1/3 początkowego seansu.
Oczywiście jak na gatunek sf przystało, zostajemy w pewnym
momencie zaskoczeni przez twórców nagłą zmianą. Później
już tylko zastanawiamy się czy jeden z trzech głównych
bohaterów, Andrew będzie potrafił zapanować nad swoim
gniewem i żalem. Oczywiście sama końcówka jest trochę
banalna, ale gdyby wyglądała inaczej to aż strach pomyśleć :)
Początek filmu na prawdę mnie nie zachwycił, a nawet trochę
zniesmaczył. Jeszcze raz potwierdziła się zasada, że aby się o
jakości przekonać, trzeba oglądnąć coś od deski do deski, a
nie krzyczeć później na forum jaki to film taki czy owaki był
beznadziejny czy nudny, ale po 10 - 15 minutach się wyłączyło
i przydzieliło jedynkę. Obłęd. Przekonałem się na ''Kronice'', że
aby móc się wypowiedzieć, należy się zapoznać z czymś
całkowicie. Po kiepskim i mało ciekawym początku, gdzie
wirujące amatorskie kręcenie, aż męczy, a Andrew coraz
bardziej swą nijakością drażni, przychodzi moment
kulminacyjny, który zamienia to widowisko w całkiem
interesujące. I nawet forma przedstawiania nam obrazu, a
przecież zbytnio się nie zmienia, już tak nie przeszkadza jak
wcześniej. Nadal widzimy amatorskie kręcenie z ręki, czego
akurat nie lubię, chyba, że są to tylko fragmenty, ale zostaje
ono dzięki wciągającej fabule i przyzwoitej grze młodych
aktorów, zepchnięte na dalszy plan. Całość staje się
wyjątkiem od reguły. No i zaczyna coś się w końcu dziać.
Telekineza to przy tym co dostajemy z minuty na minutę jest
już tylko ''pikusiem''. Film obfituje w sporo dosyć ciekawych
scen, a ta w sklepie z fruwającym misiem i ciosem, mogą
nawet rozbawić. Międzyczasie poznajemy jeszcze bardziej
zagubionego w sobie młodego chłopaka, jego kumpli, którzy
korzystają w pozytywnym znaczeniu tego słowa z daru ile tylko
mogą, oraz plany na przyszłość chłopaków, które nie mają
prawa się udać. Może gdyby Andrew nie był tak wrogo
nastawiony ... Niestety wymyka mu się wszystko z pod
kontroli. Oczywiście chłopak ma prawo sądzić, że gdyby nie
wspólna przypadłość, nigdy nie byłby ich koleżeństwa. No
może nie na taką skalę.
Ale jeszcze jedna taka sama treść nie może sprawić, aby dać
temu co już było, pozytywnej oceny. Tu zaważyły takie czynniki
jak efekty specjalne, doprowadzone do granic perfekcji, które
ogląda się z zapartym tchem (rzut autobusem niesamowity!),
ale i nie tylko ten, zmienność albo inaczej przewrotność
fabuły, a przede wszystkim aktorstwo. O ile o Russellu i
Jordanie nie będę mówił nic poza tym, że zagrali przyzwoicie,
to o rosnącym potencjale w postaci Dane DeHaan już się
wypowiem. W wielu momentach miałem wrażenie, że patrzę
na postać DiCaprio z ''Co gryzie Gilberta Grape'a. Do
złudzenia podobny, nawet w odgrywaniu swojej roli kogoś
całkowicie odmiennego od reszty. Z tym, że DeHaan jest
wyjątkowo gniewny i zamknięty w swoim umyśle. Dlatego
śmiem twierdzić, że widzę w tym aktorze w niedalekiej
przyszłości rasowego psychopatę u którychś z lepszych
reżyserów. Moim skromnym zdaniem, ten koleś ma zadatki
na następcę Javiera Bardema, jak mało który aktor
Hollywoodu młodego pokolenia.
Powracając do tego dramatu sf, to dodając punkt za te
wymienione plusy, wystawiam mu 6/10.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
djrav77

Fajna recka, ale moim zdaniem nie oddałeś kompletnie emocjonalnego wydźwięku tego filmu. A ten mnie bardzo poruszył i gdyby nie to, wystawił bym mu ocenę o połowę niższą.