dałbym 4. Spodziewałem się nieco lepszego kina. Jeśli chodzi o "found footage" to jedna z najbardziej NA-SIŁĘ dopasowanych historii - dla mnie ta konwencja w ogóle nie pasuje do tego filmu, ogranicza jego potencjał i powoduje że całość staje się śmieszna.
I trochę zbyt wyraźnie zaznaczone momenty reklamowe - Sony, Cannon i witaminy Centrum choć nie pojawiają się często to jednak pojawiają się w centrum uwagi i mocno biją po oczach ;)
wpisz w google i kliknij w jeden z pierwszych wyników (wikipedia) ;)
co prawda widzę że polska wiki na ten temat mówi całkiem co innego niż angielska - ja bardziej w swoim rozumieniu stanął bym przy angielskim wyjaśnieniu - po krótce:
Found footage jest gatunkiem / sposobem robienia filmu (szczególnie horrorów), w którym całość lub jego część jest przedstawiona jako odnalezione prywatne nagranie jakiejś (najczęściej zaginionej lub martwej) osoby.
Jak dla mnie doskonałym przykładem dobrego zastosowania tego gatunku (i pierwszymi tego typu hitami) byłu "Blair witch project" i "Rec" - ale polecam tylko pierwsze części i bez lektora. Niezłe też było "Cloverfield" (2008) gdzie po raz pierwszy w tym gatunku zastosowano na prawde niezłe efekty specjalne. pozdr.
No to już wszystko wiem:) Rec (moja ocena 7) i Projekt Monster (8) znam bardzo dobrze. Szczególnie ten drugi bardzo mi spasował, widziałem już kilka razy, właśnie dzięki tej technice ma ten specyficzny klimat którego nie da się uzyskać stosując klasyczne przedstawienie obrazu. Blair witch project jeszcze nie miałem okazji zobaczyć, ale może to już ten czas?
Polecam - pierwszy tego rodzaju film jaki oglądałem. Pamiętam, że bardzo łatwo było wkręcić sobie "prawdziwość" tego materiału (brak napisów początkowych / tytułu, rodzaj użytego filmu / jakość nagrania) ...ciekawe jakie wrażenie teraz by na mnie zrobił - chyba będę musiał sobie odświeżyć :)
..i dokładnie o to chodzi - jak w project monster (który tak jak i rec też sobie powtarzam od czasu do czasu) zyskują ten klimat - można się wczuć jakby to było gdyby samemu brało się udział w tych wydarzeniach, natomiast w "Kronice" wydaje mi się, że fabuła została naciągnięta pod gatunek i daje się to wyczuć.
Żeby nie found footage, film mógły być trochę za głupi :/ dzięki niemu widać młodzież od ludzkiej strony, inaczej niż utopijnych obrazach amerykańskich szkół w większości filmów :P. Choć wciąż ... mało grubasów jak na amerykę :P
Nie mogę się do końca zgodzić z opinią, że to było "found footage". Filmy, w których pojawia się taki motyw zawsze pokazują akcję tylko jedną kamerą i dzieją się w stosunkowo krótkim czasie, natomiast tutaj miałeś różne kamery (Andrewa, tej dziewczyny, szpitalne, itd) i akcja działa się dość długo. Bardziej pasuje tu określenie mockumentu.