Opowiada historię francuskiego jeńca, który postanawia uciec z Niemiec do ojczyzny. Jego przepustką do wolności ma być... krowa Marguerite.
Nie ma tu zbyt wiele akcji i gagów w stylu Wielkiej włóczęgi czy Wału Atlantyckiego, jednak w czasie seansu uśmiech nie schodzi z twarzy. I mimo dosyć smutnej końcówki film nastraja bardzo pozytywnie.
Polecam wszystkim wielbicielom kina francuskiego, a szczególnie fanom Fernandela.