Ok, to nie jest ekranizacja, ciężko to nawet nazwać adaptacją, bo to po prostu jakaś parodia. Może to nie ekranizacja, ale ten film wrzeszczy, że jest pochodną tej konkretnej serii. Drażni mnie, że fabuła, stroje i właściwie wszystko inne leży i kwiczy. Film mógłby być luźno związany z mangą, ale prawda jest taka, że jest nią spętany grubą brzydką liną. Autor chciał pójść w przyszłość, ale mu nie wyszło, bo, przepraszam za wyrażenie, chamsko wcisnął do tego filmu sceny, postaci i stroje żywcem wyrwane z komiksu i serialu. To co dzieje się na ekranie krzyczy, że coś poszło bardzo, bardzo nie tak. Reżyser rozpaczliwie chce połączyć to, co widzowie lubią i znają z tym co sam wymyślił i wychodzi mu kogel-mogel, tylko jakoś tak zapomniał oddzielić żółtka od białek U_U

Zgadzam się, że reżyser "wcisnął" do filmu postacie i stroje, które raziły swoją obecnością. Najwidoczniej reżyser trzymał się myśli, że jak manga i anime było dobre, to On zrobi jeszcze lepszy film. Niestety Mu to za bardzo nie wyszło i przedobrzył sprawę. Samo zastąpienie Ciela, Shiori dawało temu filmowi spory minus.

Mnie by nie raziła, gdyby nie przebierała się za faceta :D Bo to wyglądało tak, jakby twórcy znowu nie mogli się zdecydować czy chcą zostawić oryginalną postać, czy stworzyć nową, więc i na tej płaszczyźnie poszli na "kompromis". Wyjaśnienie, że kobieta nie może dziedziczyć kiedy akcja dzieje się w XXI strasznie naciągane ;)