Lubie gatunek poetycki,i filmy Paradżanowa ale "Kwiat granatu" nie wpisał się w moje gusta.
Dlaczego ? ano dlatego,że wogóle nie załapałem o co w nim chodzi i co Paradżanow chciał nim przekazać.
mało tego,multum scen wydawało mi się połączeniem Medei Pasoliniego z filmami Jodorowskiego <jego Kretem chociażby> co jest troche nie możliwe,bo filmy te powstały później,ale pewien jestem że Pier i Jodorowski akurat Kwiat granatu oglądali :>
to tak,to malowidło jak głosi opis <i rozdziały na które Siergiej bardzo lubi dzielić swoje filmy> przedstawia nam historię Poety,od narodzenia po samą śmierć. nie jest to drugi Andriej Rublow i jak na początku jest ciekawie <falujące księgi na wietrze> to potem reżyser popada nie w poetyckość tylko surreala co mi zniszczyło dotychczasową koncepcje jaką miałem.
Piękna też w tym nie jest za dużo,za to malownicza scenografia podnosi naszą wyobraźnię na najwyższy poziom.
Ładnie Sergiusz przedstawił miłośc poety do księżniczki <zwłaszcza,że gra je ta sama osoba> no i ostatnie sceny w których bohater umiera <symboliczne polanie krwią>. I to chyba tyle,bo pisac mi się już nie chce,za bardzo nie wiem co i już nic więcej mi się nie podobało ;)
na razie filmowi wystawiam 8,ale równie dobrze mógłbym nic nie robić.
Kwiat granatu to jeden z tych filmów które nie da wpisac się w ocenę od 1-10,i sądze że ci wszczyscy userzy na dole kieruja się emocjami nie zaś samą historią.
Kwiat granatu - eksploracja sztuki i poezji rodzimej Armenii.
Film oparty na biografii i twórczości wybitnego poety ormiańskiego Arutina Sajadiana, zrealizowany w malarskiej konwencji, czyli nie w formie scenariusza, w którym bohaterowie prowadzą ze sobą dialogi mające na celu prowadzenie widza ku poincie, tą rolę, jak napisałem wyżej, spełnia przede wszystkim obraz. Obrazy w tym filmie są sugestywne i mocne w swojej emisji. "sądze że ci wszczyscy userzy na dole kieruja się emocjami nie zaś samą historią". Fałszywy Proroku, dobrze, że tylko tak sądzisz. To, że Ty nie zrozumiałeś tego filmu, nie znaczy, że inni też nie go zrozumieli. Pisz w swoim imieniu. Piszesz, że piękna w tym nie jest za dużo. Widzisz, piękno i kicz to pojęcie niematematyczne, można powiedzieć, że względne, czyli dla dwóch różnych osób jedna rzecz może przedstawiać różną wartość na płaszczyźnie piękna. Napisałeś, "Ładnie Sergiusz przedstawił miłość poety do księżniczki"; no, jeśli najbardziej to dotarło do Ciebie z tego filmu... Wiesz, Fałszywy Proroku, rozumieć a lubieć, to nie do końca te same rzeczy, najważniejsze jest rozumieć.
Tyulko, że wydaje mi się, że Kwiatu akurat nei da się rozumieć w scislym tego slowa znaczeniu. Może sie komus podobać, może do kogoś dotrzeć, ale rozumieć? Zwłaszcza ze symbolika jest zajebiście hermetyczna, osobista i niemalże nieczytelne, Niektórzy w tym filmie być może cos odnajdą. Ja średnio. Historie zrozumiałem tyle o ile, ale od strony technicznej film jest wg mnie przeciętny. Poza tym niesamowicie męczy. Obrazy, jak już mówilem, są wg mnie za mao sugestywne. Montaż bywa męczacy, zdjęcia nie powalają. Aktorstwo, mimo że takie ma być, zaczęło mnie w pewnym momencie drażnić.
Też cięzko mi oenic ten film w skali 1-10, ale nieraz tak miałem i zawsze jakoś oceniałem, teraz tez to zrobie. I tak jak Cieniom Zapomnianych przodków podstawiłem okrągłe 10, tak w tym przypadku waham sie miedzy 3, a 4. Szkoda troche, bo to mój drugi film Paradżanowa i miałem olbrzymie nadzieje a zawiodłem sie strasznie,
Pzdr.