Sama czołówka filmu, w której napisy w jakiś dziwny sposób migoczą względem tła, a muzyka przypomina dźwięki z zawirusowanego komputera napełniła mnie optymizmem że będzie to produkcja horrendalnie kiczowata ( czytaj; śmieszna) pokroju ,,Star Crash'' z tego samego roku. Niestety, mniej więcej po piętnastu minutach seansu zaczęło mnie korcić aby wyłączyć to i zapomnieć. Ale wytrwałem do końca! Po to tylko aby pooglądać jak dzielni astronauci kasują tuziny androidów z fryzurami a'la Lady Gaga, za pomocą latarek udających broń. Oraz podziwiać spektakularne efekty specjalne bitwy latających spodków, przy których pierwsze gry na Comodore wyglądają jak ósmy cud świata.
Okropnie nudny rupieć, nie sprawdza się nawet jako camp.