Gdy reżyser Denis Villeneuve sam sobie napisał scenariusz i go wyreżyserował, powstało bardzo
dobre „Pogorzelisko”. Gdy w tym filmie pomógł mu Aaron Guzikowski, to wyszła mega pomyłka.
Notuję szybko więc niestarannie.
Pytam twórców dlaczego:
1. Detektyw Loki jeżeli ma tik nerwowy, to dlaczego tylko w jakimś 35% czasu? Pomysł z tikiem był
niezły ale trzeba aktora z tym przypilnować.
2. Chyba obudziłem się z długiej hibernacji ale czy już do amerykańskiej policji biorą ludzi z łapanki
na ulicy. A wcielają do tej firmy tylko tych co mają największe widoczne tatuaże?
3. Po kilku odcinkach CSI Miami lub NY lub Las Vegas wiem, że nawet najdurniejsi amerykańscy
policjanci (nawet ci z łapanek) znaleźli by dziurę na podwórku pod samochodem.
4. Nawet najdurniejsi amerykańscy policjanci (nawet ci z łapanek) jeżeli by widzieli, że kolega w
napadzie szału rozrzuca rzeczy na swoim biurku wnioskowali by do szefa o wysłanie detektywa Loki
na badania psychiatryczne.
5. Nawet najdurniejsi przełożeni najdurniejszych amerykańskich policjantów zwolnili by ze służby
kogoś, kto ujawniwszy odnalezione i naszprycowane czymś dziecko nie wezwałby wsparcia w postaci
pogotowia ratunkowego i policjantów z tego Stanu i wszystkich sąsiadujących z ty Stanem, tylko sam
postrzelony w głowę wiózłby je na granicy ryzyka do szpitala. Twórcy musieli zrobić pseudo pościg,
żeby zadowolić głupiego widza, choć to było całkowicie niepotrzebne i absurdalne.
6. Nawet najgłupsi amerykańscy dziennikarze z ichniejszych szczujni: POLSAT-ów, TVN-ów i
spraw dla reportera z siłą najgłodniejszych sępów rozerwali by na strzępy księdza z trupem w piwnicy.
Oni mieli jeszcze czas, siły i środki, żeby stać przed domem Doverów i Birchów? Co z tym wątkiem?
7. Stereotypem jest, że detektywi w biurze noszą kajdanki w spodniach. Jest bardzo niewygodne,
chyba, że się jest w tej jednostce … najdurniejszym amerykańskim policjantem z łapanki.
8. Jeżeli 95% filmu kręcone jest bezśnieżną jesienią to dlaczego nagle jest dużo śniegu a za chwilę
znowu go nie ma?
9. Jeżeli Alex Jones ma plaster na ustach, to jest już taki głupi, że nie potrafi go sobie zdjąć
nachylając głowę do związanych rąk, jak nie może odwrotnie?
10. Skąd się znalazł wrzątek w opuszczonym domu? Acha - to Ameryka, tutaj wszystko możliwe.
11. Gdzie się podziała teczka z planami labiryntu znaleziona w jednej skrzyni w domu Taylora? Co z
tym tropem? Przepadł w montażu?
12. Jak przedostał się Bob Taylor ze skradzionymi ubrankami z pokoju dziewczynki do okna w
sypialni Grace Dover? Miał czapkę niewidkę, że Grace go nie zauważyła?
13. Dlaczego detektyw Loki „wszedł z drzwiami” do opuszczonego domu, przecież wcześniej
wszedł oknem i dobrze było?
14. Dlaczego chodzą po wolności państwo Birchowie po wypuszczeniu Alexa z niewoli. Czyżby
detektyw Loki w trakcie uwalniania wyrwał mu niechcący język i połamał ręce( jak wiemy Alex umiał
pisać) ?
Uff! Mam żal do siebie, że tak dużo czasu straciłem na tego GNIOTA.
jak nie masz nic do roboty tylko swoje racje wypisywać w sieci jaki ty to mądry to daruj sobie widac że nie masz nikogo lub nikt cie nie chce lub nigdy nie zechce...współczuje ci......
To czyje racje mam w sieci wypisywać jak nie swoje? Sąsiada, szwagra czy Twoje? Mam własne których się nie wstydzę. A za dostrzeżenie mojej mądrości to bardzo dziękuję, nie spodziewałem się pochwały od Ciebie. A tu taka miła niespodzianka z samego rana. Chcesz zostać moim przyjacielem?
coś nie tak z moim komentarzem? nie rozumiesz co tam jest napisane? które pytanie tobie się nie podoba? blondynka?
Poruszasz kwestie, które w większości nie mają znaczenia w filmie więc jaki to ma sens? Kogo przestrzegasz przed tym filmem? Mi się podobał, nie nudził mnie, nie był absurdalny. Pozwól że odpowiem na twoje "pytania".
1. Nie ma znaczenia
2. Nie ma znaczenia
3. Ale to nie jest CSI Miami lub NY lub Las Vegas
4. Nie ma znaczenia
5. Rozumiem, że ty byś wolał leżeć i za 5 minut umrzeć czekając na przyjazd karetki bo takie są procedury...
6. Nie ma znaczenia
7. Nie ma znaczenia
8. Dlaczego u nas w grudniu przez jeden dzień był śnieg a potem go nie było?!
9. Mógł zrobić też wiele innych rzeczy ale trzymajmy się tego, że umysłowo miał 10 lat.
10. A czemu nie? Dom w pełni funkcjonalny tylko opuszczony.
11. Została przeanalizowana i dołączona do dowodów.
12. Tak właśnie "oglądasz" filmy. Między pokojem sypialnym a pokojem dziewczynki jest TOALETA
13. Nie ma znaczenia
14. Alex jest opóźniony w rozwoju.
W końcu na prawdę konkretne argumenty, bez emocji.
Poruszam kwestie, które przeszkodziły mi odbiorze tego filmu. Mi się film nie podobał, bo absurdów zgromadziło się tam za wiele. Wyłuszczyłem je starannie i również bez emocji. W dwóch miejscach użyłem zbyt mocnych słów: "Twórcy musieli zrobić pseudo pościg, żeby zadowolić głupiego widza" i "przestrzegam" - za które przepraszam.
Pisałem na świeżo po obejrzeniu. Ale naiwnie myślałem, że od tego jest forum Filmweb-a. No nie jest od tego. Nie wiedziałem, że trzeba zawsze chwalić, bo się Towarzystwo Wzajemnej Adoracji obrazi i przypuści atak.
A jak zapoznałem się z Twoimi racjonalnymi argumentami, to zabrakło mi... sił na wyczerpującą odpowiedź.
Powiem tylko, że to co nie ma dla Ciebie znaczenia, dla mnie ma.
Byliśmy razem w koncercie Wielkiej Orkiestry Symfonicznej. Orkiestra zagrała dobrze, Tobie się podobało bezdyskusyjnie. Ale mnie zraziło, że w kilku miejscach zagrali nierówno, obój w partii solowej nieznacznie ale zauważalnie zafałszował a perkusista przy kotłach chyba był pijany.
Według mnie muzycy-twórcy filmowi mogli bardziej się postarać.
Według Ciebie wszystko grało.
Każdy z nas ma rację.
Pozdrawiam.
Wlazłam tu, bo szukam coś na temat aktora Paula Dano (zastanawiam się czy iść do kina na "Dla Ellen") no i zainteresowała mnie dyskusja między Wami. Ciekawa, chyba obejrzę ten "Labirynt", żeby sie dowiedzieć kto ma rację ;-) No i chciałabym się dowiedzieć, czemu raz jesteś bez imienny bez kreski, a raz z kreseczką? Ale to Ty, ten sam? pozdrawiam
Początek pięknej przyjaźni ;-)
Bez_imienny z kreseczką i bez kreseczki to ja we własnej osobie. Nie wiem dlaczego raz jest a raz jej nie ma.
Czepasz sie bo Ci sie film nie podobal (rozumiem, sama tak robie kiedy film nie przypada mi do gustu). Jednak wiekszosc Twoich zarzutow mozna obalic, wiec to nie tak ze orkiestra grala nierowno, tylko Tobie sie utwor nie podobal mimo dobrego wykonania
moja wersja
ad1. titk jak tik, pojawia sie w czasie duzego zdenerwowania
ad 2 tatuaze nie maja znaczenia do naboru, tak, mozna pracowac w policji.
ad 3 ok, tu masz racje
ad 4 to byli ci sami goscie ktorzy byli swiadkami samobojstwa, wiedzieli czemu rozrzuca, nie dostal naglego ataku znienacka
ad 5 karetka jechalaby tak samo dlugo jak on do szpitala, (15 min?) i potem z powrotem, myslal ze dziewczynka jest otruta i nie ma czasu
ad 6 niekoniecznie to ujawnili - to nie porwanie, ktore sie naglasnia
ad 7 nie wiem, nie wypowiem sie
ad 8 pogoda na East Coast. film zaczyna sie w Swieto Dziekczynienia, pozniej spada wczesny snieg, pozniej TOPNIEJE. Tak zdarza sie, wrecz co roku. Snieg spada ze sniezycy ale temperatura ujemna sie nie utrzymuje.
ad 9 jest przerazony boi sie oberwac znowu ..? (zgaduje)
ad 10 no bez przesady, woda niekoniecznie musi byc odcieta, poza tym facet byl "zlota raczka" mowi ze sam regulowal T wody
ad 11 facet uznany za wariata, labirynty wszedzie na scianach, rysunki, ksiazka o labiryntach .. teczka to kolejna sugestia ze facet jest zafiksowany na labiryncie, nic nowego
ad 12 lazienka? inne pokoje? nie musial isc bezposrednio, poza tym ona wolala wiec sie ukryl
ad 13 bo slyszal krzyki i sie spieszyl, przedtem wszedl oknem bo nie moze wywazac drzwi to kazdego domu jesli chce go nieoficjalnie sprawdzic (nie mial oficjalnego powodu zeby sledzic Karrela)
ad 14 a dlaczego od poczatku chlopak nie opowiedzial o wszystkim? dlaczego nie opowiedzial ze pseudociotka jest psychopatka? chlopak byl opozniony, od poczatku bylo wiadomo ze nie jest latwo z niego cokolwiek wyciagnac.
Bardzo rzeczowo, racjonalnie i bez emocji się odniosłaś do moich zarzutów. Dziękuję i w związku z przedstawionymi przez Ciebie argumentami i z podziwem, że można na Filmwebie spotkać jeszcze normalnych ludzi, zmieniłem moją ocenę z dwóch na trzy gwiazdki:) Miłej niedzieli.
czepiasz się jakiś nic nie znaczących dla filmu rzeczy
które bez problemów dają się wytłumaczyć,
które można by zmienić w filmie lub nie, a film na tym nie traci
odpowiedzi na Twoje wątpliwości, trzeciorzędnej wagi dla filmu,już w zasadzie padły
ja powiem tylko, że co do Twojego pkt 6 mogę się w miarę zgodzić, na pewno o tym byłoby wszędzie głośno, (zakładam, że nawet przy utajnieniu na jakiś czas śledztwa, np. na czas poszukiwań dziewczynek, byłyby przecieki do prasy, .......a może jednak nie, z uwagi na wagę sprawy i profesjonalizm policjantów, wąskie grono osób posiadających tą informacje)
oraz co do dołu pod samochodem kiedy było już wiadomo, że kto zabiał dzieci
No, dzięki. Myślałem, że te moje styczniowe wypociny dawno umarły ze starości ale widzę, że w internecie nic nie ginie. Pozdrawiam.
W pierwszej kolejności mógłby Pan Szanowny przestrzec przed własnym poziomem intelektualnym. To byłoby, moim skromnym zdaniem, uczciwsze. Pozdrawiam serdecznie.
Nigdy nikogo nie przestrzegam przed swoim poziomem intelektualnym, gdyż z powodu chorobliwej skromności i nieśmiałości nie lubię się chwalić:)
Szanowny Pan raczej nie jest narażony na zaimponowanie komukolwiek, nawet w obliczu radykalnej wylewności, obawiam się. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Gdzież bym śmiał komukolwiek imponować. Co ja jaki tfu! celebryta jestem, czy co? Ale niewinnie zwrócić na siebie uwagę, to potrafię(oczywiście jak wezmę na czas tabletki!) :). Przykładem jest nasza rozmowa super kulturalna rozmowa. Pozdrawiam jeszcze bardziej serdeczniej niż Ty.
Na część z Twoich pytań odpowiedź jest bardzo prosta (zrobił to już kolega rymtymtymzdupydym), w innych przypadkach masz co do niedociągnięć rację, ale ogólnie rodzi się banalne pytanie: po co chodzisz do kina? Jeżeli po to, żeby każdorazowo wychwytywać błędy, luki i nieścisłości, to ja ci zwyczajnie współczuję. Są też do takiej "rozrywki" specjalne miejsca, niekoniecznie Filmweb. I na koniec tylko jedna uwaga: jestem w stanie zrozumieć Twoje zastrzeżenia, ale zdanie, którym je podsumowujesz odnośnie "gniota" i ocena przez Ciebie wystawiona są tak oderwane od rzeczywistości, że właściwie przekreślają szanse na jakąkolwiek merytoryczną dyskusję.
Osobiście Cię przepraszam za to, że mi się ten film nie spodobał. Jest mi bardzo głupio, że mam taki wypatrzony gust.
Twój gust mnie nie interesuje, bo jak sama nazwa wskazuje jest Twój. Chodzi mi tylko o to, że ocenianie go jako "gniota" na 2, kiedy np. dało się takiemu "Klik: i robisz co chcesz" 6, jest rozwiązaniem lekko dziwacznym. Tu nie chodzi o gust, tylko proporcje...
Tak, sympatyczna, ładnie opakowana bajka z morałem i... nic więcej. Wiesz, co z fabułą tego filmu zrobiłby ktoś tak "dociekliwy" jak ty ;)?. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę jego konwencję... I żeby nie było, to Twoja ocena tego filmu wydaje się być adekwatna, natomiast nadal nie rozumiem tej 2 dla "Labiryntu". 2 nie daje się za tatuaż, tik nerwowy, śnieg czy wejście drzwiami zamiast oknem, które umówmy się, na ogólny odbiór filmu mają taki wpływ, jak to czy w ""Klik: i robisz co chcesz" Sandler raz przyciskał guzik z lewej strony pilota, a raz z prawej...
Jeżeli ktoś "dociekliwy" jak ja doszukałby się absurdów w filmie "Klik: i robisz co chcesz" to z zaciekawieniem zapoznałbym się z jego argumentacją. Jak by mi się chciało, to bym mu na forum odpisał, tak jak rymtymtymzdupydym mnie: "Chłopie to nie ma znaczenia!" i przeszedłszy z tym do porządku DZIENNEGO, poszedłbym do kina na jakąś WIECZORNĄ premierę. A jeżeli ten sam "dociekliwy" z tej całej, wypatrzonej przez siebie absurdalności, dałby filmowi dwie gwiazdki, to NIE uważałbym to za bezprawny, bezpośredni i rzeczywisty zamach na moją inteligencję. W ogóle by mnie to nie obeszło. W regulaminie Filmweb-u nie doszukałem się sformułowania, że oceniać filmy należy:
1. Obiektywnie,
2. Poważnie,
3. Na trzeźwo.
Więc oceniam jak mi się podoba.
[(A tak na marginesie, piszę to w podwójnym nawiasie, zdradzę Ci szepcząc na uszko Tobie i tylko Tobie jedną z największych moich tajemnic: Jeżeli na prawdę pojawił by się szaleniec, który w filmie "Klik: i robisz co chcesz" coś by tam szukał, to uznał bym go za niezłego krejzola. Ten film to bezbłędne ARCYDZIEŁO i nie ma w nim czego szukać, bo wszystko jest perfekcyjnie dopięte na ostatni guzik! Sam dałem mu tylko sześć gwiazdek ale to tak dla NIEPOZNAKI)].
Abstrahując od Twojego wymuszonego sarkazmu, jeszcze nie spotkałem tutaj przypadku obiektywnej oceny - pewnie dlatego, że to niemożliwe, bo już z założenia wszystkie są subiektywne. Dalsza dyskusja nie ma sensu, więc napiszę tylko że nie znoszę na FW przesadyzmu w ocenach, powodowanego przesłankami niskich lotów, niezależnie od tego w którą stronę był skierowany. A ty klik: i rób co chcesz...
8. Jeśli chodzi o ten plaster, to co to ma do rzeczy? On był chory, o umyśle 10-latka. W strachu pomyślał, by ściągnąć sobie plaster? Ty byś może tak zrobił, a potem dostałbyś łomot od Kellera. Wybacz, że reszta nie jest tak nieustraszona.
4. Każdy może się zdenerwować, to chyba nie zbrodnia, kiedy mu nie idzie akcja?
5. Nie było czasu. Zła pogoda, nie dojechaliby na czas, chyba, ze wierzysz w szybkość pogotowia? Musiał działać szybko, by dziewczynka przeżyła, chyba widać było, ze jechał bardzo szybko i łamał przepisy, nawet karetka by tego nie zrobiła.
10. To stary dom Kellera, chyba powiedział, ze leci, albo wrzątek, albo całkiem lodowata, to raczej nie należy do dobrze działających przewodów?
11. Przecież potem ją przeglądali, co dalej skoro się zabił?
12. Ja sobie tłumaczyłam, ze mógł się schować za drzwiami i po cichu wyjść, choć to także mało prawdopodobne i tez się nad tym zastanawiałam.
13. Drzwi wyważył, bo tego wymagała sytuacja, a oknem wcześniej, bo nie chciał narobić hałasu.
To film, nie będzie idealny, ale bez przesady, by czepiać się o takie szczegóły? Zrobiłbyś to lepiej? To pokaż scenariusz bez tych wpadek., co?
jezu człowieku .... czepiałeś się takich PIERDÓŁ że aż mi Cie szkoda że traciłeś w ogóle swój czas na pisanie tego ... większość z tych rzeczy które uważasz za 'błędy' gdyby były zrobione inaczej to wyszłaby z tego kolejna amerykańska bajeczka typu właśnie CSI ...
[Komentarz zawiera spoilery zdradzające zakończenie filmu. Zostaliście ostrzeżeni]
Całkowicie się z tobą zgadzam. Film pod względem fabularnym nie był najgorszy, gra aktorska czy zdjęcia mogły się podobać itd., itp., ale ...
No właśnie, zawsze jest jakieś ale. Kilka twoich punktów jest trochę przesadzonych. W mojej opinii to 2, 4, 5, 7, 10, 11, 13. Z innymi można się zgodzić bardziej lub mniej. Mnie w pozytywnym odbiorze tego filmu przeszkadzała najbardziej infantylna praca policji o której wspomniałeś, ze szczególnym uwzględnieniem detektywa Lokiego. Dodam w tej kwestii swoje 3 grosze. Poniższe spostrzeżenia bazują na tym jak według mnie powinno wyglądać dochodzenie i zachowanie choćby średnio rozgarniętego policjanta:
1. Skoro wiadomo że Alex była w okolicy w czasie porwania, dlaczego policja/Loki założyli że był tam sam. Mimo że miał prawo jazdy x lat, pokazał im że kierowcą jest raczej kiepskim. Jeżeli potrzebuje pomocy przy składaniu podpisu (co widać pod czas zwalniania go z aresztu), jakim cudem można uwierzyć że daje on sobie rade z prowadzeniem samochodu. Z dużym prawdopodobieństwem ciotka była razem z nim (założę się że w aucie są jej odciski). Nawet jeżeli jest to domysł trzeba ją przesłuchać i ustalić, gdzie była w czasie porwania. Poza tym należałoby sprawdzić jak wyglądała trasa Alexa od domy do osiedla Dover-ow/Birch-ow (sklepy, stacje benzynowe, itp. z dużym prawdopodobieństwem ktoś go widział i prawdopodobnie nie tylko jego).
2. Ile czasu może zabrać identyfikacja nawet kilkunastoletnich zwłok? Skoro dla księdza to była taka trauma zabić człowieka to przecież jest w stanie powiedzieć, kiedy odbyła się feralna spowiedź z dokładnością do 2 tygodni (początek marca,środek maja, koniec października, itp. roku pańskiego 19XX). Mając taką informację sprawdzamy kto zaginał w okolicy w tym czasie. Akcja filmu dzieje się na "stosunkowo" małej prowincji, więc założę się że w tym czasie na 100 tys. okolicznych mieszkańców zaginęło góra 5ciu, w tym mąż pani Jones. Dodajemy dwa do dwóch i wpadamy do kobiety na chatę z połową komisariatu.
Innymi słowy od momentu znalezienia ciała u księdza byłem wręcz pewny, że pani Jones miała w tym wszystkim spory udział (ktoś pomagała Alex-owi prowadzić auto/obezwładnić dziewczynki + zniknięcie męża w tym samym czasie jak zbrodnia księdza). Przecież policja musiała o tym wiedzieć.
3. [Tutaj powtarzam twój punkt widzenia na temat speców od zabezpieczenia miejsca zbrodni] Jak dużym głąbem trzeba było być, żeby jakimś cudem znaleźć manekiny zakopane w ziemi, a przy bardzo podobnej posesji (potencjalny wielokrotny morderca (manekiny) vs. potwierdzona wielokrotna porywaczka i morderczyni) i zacząć kopać w ziemi z sobie tylko znanych powodów w kompletnie przypadkowym miejscu. Nie zauważając jednocześnie, że pod samochodem stojącym niedaleko jest dziwna płyta "wiórowa" (co do pewnego stopnia jestem w stanie zrozumieć), ale śladów wielokrotnego przesuwania owego auta o około 2-3 m (zakładam istnienie kolein), bądź dowodów ewidentnego maskowania owych śladów (przekopanie/grabienie ziemi przy aucie). Edit: właściwie przy założeniu że ślady była maskowane "profesjonalnie", niezauważenie płyty ma jednak większą wagę i jest niewybaczalne.
Co do pracy samego detektywa Lokiego
3. Siedzenie w aucie przed domem państwa Dover z ciągle włączonymi wycieraczkami nie jest najbystrzejszą rzeczą jaką robi się podczas obserwacji podejrzanego.
4. Zatrzymanie się autem na skrzyżowaniu z wiarą równą pewności, że jeżeli ktoś nadjedzie z tyłu będzie na tyle cierpliwy, że nie zatrąbi, a nawet jeśli to zrobi to pan Dover z pewnością mnie nie usłyszy.
5. Przesłuchiwanie księdza (jednokrotnego mordercy, którego ofiarą jest wielokrotny morderca dzieci) trwające mniej niż 2 min
6. Jeżdżenie autem które ma wbudowany mechanizm dźwiękowego informowania o niezamkniętych drzwiach. Dosłownie niemożliwe jest wysiąść z auta incognioto. Początkowo myślałem, że to mechanizm przypominający o nie wyłączonych światłach (tak jest w moim aucie) co miałoby sens, gdy detektyw wysiada pod domem w którym przetrzymywany był Alex, ale pod domem pani Jones Loki światła wyłączył więc musi chodzić o otwarte drzwi. Kto temu kolesiowi dał odznakę detektywa, jeżeli koleś musi korzystać z takich usprawnień.
Pan Dover też się nie wykazał:
7. Jak głupim trzeba być, żeby iść do domu porywaczki i prawdopodobnie morderczyni z potencjalnym zamiarem zabicia jej, a z pewnością hardcorowym przesłuchaniem al'a Alex i odwrócić się do niej plecami.
Podsumowując, jeżeli scenariusz (w swoich podstawowych założeniach całkiem dobry, 100% skuteczności cop z nową ciężką sprawą vs przykładny ojciec przekraczający granicę której żaden ojciec przekraczać by nie chciał) filmu kryminalnego wymaga zrobienie z głównych bohaterów idiotów i półgłówków tylko po to żeby zwiększyć trochę dramaturgię i czas rozwiązywania całej sprawy, a jednocześnie pozwolić im jakimś cudem po ponad 2 godzinach w poniekąd przypadkowy sposób (córka państwa Birch musiała się odnaleźć) rozwiązać główny wątek filmu, to o takim dziele nie można mieć dobrego zdania.
Robienie z głównych bohaterów idiotów większych niż przeciętny widz (bo ciężko mi przyjąć że ktokolwiek z nas zachowywał by się aż tak głupio) jest dla mnie po prostu nieakceptowalne. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę jak dobre oceny zbiera ten film, może przeciętny widz nie jest tak inteligentny jak mi się wydaje.
Na koniec, z ostatnio powstałych filmów w podobnych klimatach radze obejrzeć Nostalgię Anioła (zdecydowanie), Gdzie Jesteś Amando (lekki) albo Rzekę Tajemnic (ciężki), niż Labirynt.
Jesteś bystrzejszy ode mnie:)
To mnie zasmuca i cieszy zarazem:)
Zasmuca, bo jestem zakompleksiony a cieszy, bo Twe słowa są jak rzucona mi tratwa ratunkowa na oceanie gorzkich słów i nieprzyjemności, jakich na tym forum doznałem po feralnym zamieszczeniu swoich spostrzeżeń na temat filmu „Labirynt”:) Pokąsany przez hejterów i malkontentów płynę jak Papillon ku wolności.
No tak, jestem pełnym egzaltacji zakompleksionym kinomanem.
Dzięki za polecane filmy. Z nich widziałem tylko „Rzekę tajemnic”, którą oceniłem na 7. Właściwie nie przepadam za thrillerami i kryminałami. Na Labirynt trafiłem, bo śledzę wszelkie nominację do Oskara 2014 nawet w kategoriach technicznych (szczególnie dorobek operatorski Rogera Deakinsa).
Dziękuję i jeszcze raz dziękuję.
chcialem odpowiedziec na wszytskie pkt ale gdzies w polowie stwierdzilem ze to bez sensu, p oporstu nie rozumiesz i tyle idz ogladac dalej swoje CSI bo to chyba twoj poziom intelektualny.
Nie chcę polemizować z wszystkimi 14 „prawdami objawionymi” Sz. Autora wątku (choć prawdę mówiąc większość uważam za przesadnie czepliwe w stosunku do filmu fabularnego), natomiast spieszę donieść, że co do punktu 2 (nieszczęsnego tatuażu wychodzącego aż na szyję śledczego), to istnieje domniemanie, że wykonał go już po pozytywnym zweryfikowaniu go na kandydata do amerykańskiej policji.
Jeśli chodzi o rodzime podwórko, to w czasach PRL-u żaden kandydat do zaszczytnej służby w organach Milicji Obywatelskiej, u którego komisja po-poborowa stwierdziłaby wydzierganą bodaj kropkę na, za przeproszeniem, zadzie owego zaszczytu z pewnością by nie dostąpił jako jednostka o zaburzeniach emocjonalnych. Nie bardzo wiem jak jest teraz, natomiast jakiś tam dalszy kumpel służący w „kominiarzach” jakąś tam fantazyjną dziarę na górnej części ramienia posiada, więc całkiem możliwe, że naczalstwo coś tam jednak poluzowało w tej kwestii.
Osobiście nic przeciw tatuażom nie mam – dla jednych może to być styl życia, symbol niezależności, dla innych, pozerstwo czy ot, chwilowa moda. Natomiast pan policjant z bijącym w oczy wzorem... Co to ma za zadanie służyć, chronić, matki bronić – jakoś nieszczególnie mi leży. Przychodzi taki do przedszkola na pogadankę o nie ufaniu obcym czy czymś w tym stylu, a tu taki tekst: „Plose pani, a co pan policjant tam ma za gwiazdkę na syi?”
Nawet tajniak rozpracowujący zorganizowaną grupę przestępczą mógłby wtopić przy kolejnej robocie z takim znakiem szczególnym.
Dla mnie filmek spoko, dałem 8/10, bo ani razu nie spojrzałem na zegarek pomimo 2,5 godzinnej projekcji (a to już jest coś). Na początku miałem skojarzenie ze stylem Finchera, później nieco mniej, ale i tak dramaturgia była do końca. Jedyny większy zarzut to za bardzo po macoszemu potraktowany wątek potwornej ciotuchny – przez moment spodziewałem się inspiracji czy nawiązania do genialnego „Spoorloos” George’a Sluizera z 1988 r. (nie mylić z „Vanishing” z 1993 r., chociaż ten sam reżyser!!), no ale nie można mieć przecież wszystkiego, a filmy nie powinny trwać 5 godzin, prawda? ;)
Zaostrzyłeś mi apetyt na "Spoorloos". Ale po pobieżnym przeszukaniu wiesz czego, stwierdziłem znikomą dostępność onego, jeżeli oczywiście wiesz o czym piszę? Teraz widzę, że ta "czternastka" mogła być bardziej przemyślana i zalana sosem dowcipem, czy czegoś podobnego (skąd mam czerpać ten dowcip jak ja melancholik jestem?). A tym bardziej, że misiek 7_2 podsunął mi linka do arcyśmiesznej i ciekawej strony o 50 prawdach objawionych. Muszę się jeszcze dużo uczyć i przede wszystkim policzyć do tysiąca zanim kliknę "wyślij". Pośpiech jest złym doradcą.
A propos tatuażu na ciele policjanta, no jak ja mam się Pana Policjanta spytać o drogę, jak ja się jak ten przedszkolak takiego pana boję?:)
Dziękuję i pozdrawiam.
Widzę, że dowcip u Waćpana nie stępiony, a i brakiem modestyi przy tym nie grzeszysz. Moim zdaniem tego właśnie umiarkowania brakuje wielu uczestnikom różnych forów. Wszak zbytni radykalizm, by nie rzec zacietrzewienie nie sprzyja merytorycznym dyskusjom, czyż nie? Żeby to wszystko było jeszcze warte sprawy...
Co do „Spoorloos”, przed chwilą znalazłem niezłe źródło – zaproponuj, w jaki sposób podesłać Ci link, bo tu może nie przejść (do napisów też). Muszę przyznać, że sam chętnie z niego skorzystam, ponieważ oglądałem ten film tylko raz i chyba z ćwierć wieku temu. Nie będę, broń Boże nic spojlerował, ale znając Twą dociekliwość zapewne doszukasz się w tej produkcji dużej ilości niedorzeczności, zresztą w każdej się można doszukać.
Niektórzy twierdzą, że wieje w tym filmie nudą. Cóż, ja tak nie uważam, a najlepiej kiedy każdy oceni to sam.
PS. Może policjantom zależy na tym, żeby się ich obywatele bali i dlatego niektórzy się tatuują? Proponuję do tego celu wizerunki: skorpionów, węży, smoków, a także pioruny, złośliwe diabliki i trupie czachy (najlepiej wszystko w skali 1:1). Mogą być jeszcze gołe baby (ale to już byłby hardcore). Wszystko w myśl zasady: lepiej, żeby się nas bali, niż nie szanowali ;)
Pozdrawiam.
zasadniczo ładnie to wypunktowałeś, oczywiście mozna powiedzieć że przesadzasz ale z racji że to Thriller z zagadkami iście detektywistycznymi to powinni sie bardziej przyłożyć to fakt ...
http://www.youtube.com/watch?v=5HwB-hus1gc
Coś specjalnie dla Ciebie. Sądzę, że się spodoba. W sumie to filmik jest też dla ludzi marudzących, że śmiano się czepiać "Labiryntu".
Co do Twojej oceny, to film widocznie nie miał według Ciebie nic co naprawdę by Cię wciągnęło, bo gdyby miał to te błędy nie przeszkadzały by Ci tak bardzo. Nie sądzę, żebyś był osobą, która, kiedy jej się powie, że na przykład "Obywatel Kane" miał rażący błąd to zmieniasz ocenę na filmwebie. Nikt chyba nie jest aż tak sprawiedliwy. Jeśli chodzi o ocenianie filmów, to rewelacyjna atmosfera, genialne dialogi, postacie, którym ktoś kibicuje albo ich nienawidzi - to wszystko tak naprawdę zaburza ocenę. Ja się na tym ostatnio złapałam oglądając "Justified" i wiem, że dopóki Timothy Olyphant będzie grał tak jak gra (chociaż może nie musi bardzo grać, może w jakiś sposób jest podobny do Raylana), Dewey Crowe będzie idiotyczną postacią (nie jest zbytnio mądry), Crowe cwanym skurczybykiem, a dialogi będą zapadały w pamięć to będę miała gdzieś czy stróż prawa, Raylan Givens może wchodzić w kompetencje FBI, czy jakiejkolwiek agencji państwowej.
Z filmami jest chyba trochę tak jak z muzyką - dajmy na to jakiś wokalista może nie śpiewać nawet super czysto, ale ważne, żeby miał w sobie to "coś", charyzmę, która nie pozwoli mu zginąć w tłumie. Zwróć uwagę, że czasem nawet filmiki klasy B przewyższają niektóre superprodukcje z mistrzowską reżyserią, scenariuszem, grą aktorską, montażem itd., ba, nierzadko zdarza się, że zyskują wśród widzów miano kultowych. I to często pomimo masy błędów scenariuszowych, wpadek itp. Niedociągnięć.
Dziękuje za link do wykładu „Nostalgia Critic’a”. Świetne, mocne słowa, które powinny być mottem forum filmwebu: ”Więc czepiaj się do woli! Żartuj przy tym! Śmiej się! Nawet wkurzaj, jeśli się czujesz obrażony. Ale pamiętaj, że złościsz się na słabą manipulację faktami. Film sam w sobie jest manipulacją. Denerwujesz się z powodu braku mocnego świata, ludzi lub dylematu do refleksji”. Bardzo zatem się dziwię, że wytkniecie kilku drobnych błędów składających się na „słabą mistyfikację” filmu słabego, który mnie nie wciągnął, budzi demony wśród tych, którym film się podobał. Zamiast ominąć ten temat na forum, lub banalnym kontrargumentem włączyć się do dyskusji, będą ubliżać, obrażać i szczuć innych. Śmieszy mnie, że niektórzy nie radzą sobie zupełnie z emocjami.
W „Obywatelu Kane”, nie zauważyłem, że swoje ostatnie słowo wypowiada w pustym pomieszczeniu, bo film ten to Super Arcydzieło. A gdyby ktoś to zauważył i napisał, że przestrzega przed tym filmem, bo to mega gniot to parsknął bym śmiechem a jak bym miał dobry dzień to na forum bym zapytał: „Chłopie, jakie to ma znaczenie?”
Ale co w filmie Labirynt zmieni częstsze mruganie postaci? Albo co to za różnica czy postać ma tatuaż czy nie? Wrzątek w opuszczonym domu jest dla ciebie aż tak absurdalny? Chodzi o to że zapamiętujesz i piszesz tutaj o sprawach, które nie mają znaczenia w fabule. Rozumiem pisać o czymś co nie trzyma się kupy w samej historii ale nie pasuje ci zmienny klimat? Ewidentnie "źle" obejrzany film.