PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=759174}

Lady M.

Lady Macbeth
6,3 11 421
ocen
6,3 10 1 11421
6,8 16
ocen krytyków
Lady M.
powrót do forum filmu Lady M.

czy ciagła próba ukazania kobiety szukającej łatwego zycia z bogatym, jako coś uciążliwego, tylko dlatego, że wolałą wybrać prostą drogę... kiedy kino przestanie wybielać pustki

vasil_zajcev

Wydaje mi się, że całe nieszczęście jej sytuacji wynika z tego, że nie mogła o sobie decydować. W zwiastunie mąż mówi, że została zakupiona wraz z nieżyznym skrawkiem ziemi.

vasil_zajcev

Fajne łatwe życie. Sprzedana staremu facetowi, który ma majątek, bo małżeństwo było w tamtych czasach transakcją handlową, a nie ślubem z miłości, czy chociażby sympatii. Ona nie miała nic do gadania. Rodzice faceta jej wybrali i koniec kropka, a nie że ona sobie do bogatego chłopa poleciała. Po jego śmierci tak naprawdę zostaje z niczym i może liczyć jedynie na łaskę i niełaskę syna i dziedzica, ewentualnie jakiegoś krewnego męża o ile nie doczekaliby się męskiego potomka, jako że żona i córki nie dziedziczyły w tamtych czasach (chyba że zmarł absolutnie każdy męski członek rodu męża), dlatego niejako na gwałt córki były wydawane za mąż. Nie mogłaby się też z nim rozwieść, bo zostałaby dosłownie z niczym, jej posag zostawał z mężem, tak samo jak wszelkie jej ruchomości jakie nabyła po ślubie, oraz dzieci, bo te zostawały razem z ojcem i wraz z odejściem kobieta taka niejako zrzekała się do nich praw - chyba że małżonek dzieciaków nie chciał, wtedy taka nie dość, że z niczym, to i dzieciakami do wykarmienia - i zostawała w tym co miała na grzbiecie i ewentualnie udało jej się schować w ubraniu. Super jeśli mężczyzna był rzeczywiście dżentelmenem i na swój sposób kochał swoją żonę, gorzej jeśli pod tym wizerunkiem krył się ktoś chłodny w obejściu, albo w ogóle psychol. Pobicie żony? A jaki problem? Gwałcenie? Też nie problem, w końcu żona ma dawać czy chce czy nie. Często taki facet ograniczał kontakty z małżonką jedynie właśnie do momentów płodzenia potomka i ewentualnie pochwalenia się żoną na jakiś przyjęciach. Poza tym traktowana była jak kolejny mebel w domu. Mężczyzna nie chce więcej dzieci? Jaki problem zrzucić żonę ze schodów albo tak ją pobić żeby poroniła? I żona nie ma się komu poskarżyć, bo dobrze urodzony mężczyzna ma najczęściej wszędzie koneksje, wie komu posmarować, poza tym kto uwierzy głupiej histeryczce, zwłaszcza w czasach, gdy bez problemów można ją było zamknąć w szpitalu dla obłąkanych, a nawet zwyczajnie więzić w domu. Johanna ze Sweeney Todda to nie fikcja literacka żeby było mrocznie, gotycko i o nieszczęśliwej miłości. Niestety tak bywało.
Niezamężna kobieta nie miała wtedy łatwego życia, pół biedy jak znalazła pracę w sklepie, albo została zakonnicą (chociaż i tam nie były bezpieczne, bo wiadomo co się wyprawiało w zakonach) czy guwernantką w jakimś naprawdę porządnym domu. Zwykła służąca, guwernantka z resztą też, mogła paść ofiarą napalonego pana domu, jego synów czy jednego z gości, a nawet któregoś ze służących i by się poskarżyć nie mogła komu, ani za bardzo protestować, bo służba głosu nie ma i ma spełniać zachcianki państwa. Poza tym kto uwierzy zwykłej kuchcie. A jakby jeszcze zaszła w ciąże, to pozostałby skok ze schodów, picie jakiś dekoktów albo skrobanka (a przypominam, że wtedy aborcja była nielegalna i trafiało się za to do więzienia, o ile się przeżyło). Właściciel może taką wywalić bez grosza przy duszy. Nie mówiąc już o tym, że za jakieś przewinienie pani czy pan domu mogli kazać taką służącą wychłostać, odmówić posiłku czy ukarać w jeszcze jakiś wyszukany sposób. A służące pracowały dzień dnia nawet po 18 godzin. A już zwykłe robotnice pracujące w fabrykach czy kobiety z marginesu to w ogóle dramat. Dzisiejsi bezrobotni i biedni to tak naprawdę raj na ziemi mają.
No rzeczywiście fantastycznie się wtedy żyło i w ogóle o co tym głupim kobietom chodziło.

ocenił(a) film na 7
Dark_Incubus

Jestem pod wrażeniem wywodu.
A w nawiązaniu do filmu - ostatnia scena jak dla mnie stawia pytanie czy lady M. nie będzie kolejną w tej spirali śmierci. Sytuacja ją chyba przerosła. Ale bez kobiet jej podobnych w historii ja zapewne nie mogłabym pisać tu tego komentarza.

Miriam_

Nie jest to wcale wykluczone. Owszem sytuacja jak najbardziej ją przerosła. Nie była przecież typem, zimnej, wyrachowanej psychopatki, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
A wywód. No cóż. Nie jestem i nigdy nie byłem specem od epoki Wiktoriańskiej, jednak interesuje się historią i po prostu jednocześnie śmieszą i mnie i wkurzają tekst od osób, które właśnie kompletnie nie znają historii, a komentują. Autor/autorka przed wygłoszeniem komentarza powinien/nna zapoznać się z kulturą i obyczajami panującymi w tamtych czasach.

Dark_Incubus

Co by nie było kobiety są głupie i wyrachowane. Ich domeną jest wieczna zazdrość i zawiść. W większości mają to na co sobie zasłużyły swoją podłą, manipulatorską naturą.

exley

A teraz pokaż że masz gigantyczną waginę i powiedz to prosto w oczy wszystkim ofiarom gwałtów, oblanym kwasem czy umierającym na raka. Mogę Ci nawet dać namiary na hospicjum. Tylko proszę nagraj to wszystko, a potem wrzuć tutaj i udowodnij że nie jesteś jedynie kozaczącą anonimowo na necie.
Chociaż z drugiej strony jak tak cię czytam to przyznaje ci rację. Bo właśnie taka jesteś. Cieszy mnie, że się do tego przyznajesz i mówisz to sobie codziennie patrząc w lustro. Matka musi być z ciebie cholernie dumna.

Dark_Incubus

Nie unoś się. Tak, mam gigantyczną waginę, ale niestety zostałam wyruchana właśnie przez kobiety. Także te, którym pomagałam. Człowiek ma różne doświadczenia. Mnie baby skrzywdziły. Niestety spotkałam na swojej drodze głównie same wyrachowane suki. Przykro mi, ale nienawidzę kobiet i nic na to nie poradzę.

exley

Co więcej- mężczyźni- są ogłupiani przez kobiety, gwałceni mentalnie i również umierają w hospicjach. Wiem, bo tam byłam wolontariuszką. Z mężczyzną można się przyjaźnić naprawdę, z kobietą "można" - cha cha! -jeśli zbrzydniesz, przytyjesz i będziesz mało atrakcyjna. Kobieta zrobi wszystko by mieć kasę i chłopa- nawet nie swojego. Ma świetne zdolności do prania mózgu każdego, kto może jej się przydać. Jest manipulatorką doskonałą. A te nieliczne dobre kobiety, które oczywiście też istnieją na tym świecie- są niestety ofiarami tych podstępnych kur-ewek. Amen

exley

Ale to już podpada pod generalizowanie, takie same jak to które mówi, że absolutnie każdy facet to łachudra, szmaciarz, babski bokser i gwałciciel. A nie każdy facet jak wiadomo jest taki. I też się spotkałem z paskudnymi kobietami, też kilka mnie zraniło i wykorzystało, ale nigdy w życiu bym nie powiedział, że absolutnie wszystkie kobiety są złem wcielonym i wszystkim się należy samo zło. Te którym się należy, prędzej czy później dosięgnie karma, ale co winne te niewinne kobiety którym ma się obrywać za te złe i które mają cierpieć bo wszystkie baby to suki i wszystkim się należy piekło na ziemi.
A który facet daje się ogłupiać i gwałcić mentalnie, ten się daje. Jego sprawa. Na to już się nic nie poradzi. Jakaś kobieta zostanie ogłupiona przez faceta, jakiś facet przez kobietę. Winni i niewinni, ofiary i napastnicy są po obu stronach. Samo życie. Amen.

Dark_Incubus

Mnie jest przykro zwłaszcza jak widzę kiedy facet- wzór wszelkich cnót- twierdzi i zaklina, że nigdy nie złamie zasad, że nie ma takiej możliwości by jakaś nieodpowiednia kobieta go omamiła- w bardzo krótkim czasie staje się chłopcem na posługi tejże właśnie kobiety. Byłam świadkiem wielu takich zdarzeń... ręce opadają. Czy mężczyźni mają w ogóle jakąś wolę? Są ofiarami swojej natury, którą kobiety bezwzględnie manipulują.

exley

To samo można powiedzieć w drugą stronę. Wyzwolona kobieta także głupieje jak pozna faceta i łazi za nim jak wierny piesek. Nie wiem po co tak generalizować. Mnie przykro nie jest. Ich sprawa co ze sobą robią. Jak komuś to pasuje to na zdrowie, nic mi do tego. Dopóki żadnej ze stron nie dzieje się ewidentna krzywda i nikt się nad nią psychicznie czy fizycznie nie znęca, niech robią ze sobą i zachowują się jak im się żywnie podoba.
Natomiast historia opowiada o kobiecie która tak naprawdę na nic nie miała wpływu prócz tego być może głupiego porywu miłości i jego konsekwencji. Nie wiem jakbym się zachował na jej miejscu, gdyby rodzina ożeniła mnie z kimś majętnym a tak naprawdę sprzedała i nie miałbym na nic wpływu. Może zrobiłbym to samo co ona i nie liczył się wtedy z konsekwencjami. Chociaż jako facetowi byłoby mi pewnie łatwiej, nawet jakby rodzina się mnie wyrzekła i mnie wydziedziczyła.

Dark_Incubus

Pomijając moją wszelką niechęć do kobiet- to kiedyś sobie rozmyślałam co bym zrobiła żyjąc właśnie w takiej epoce, w której kobiety miały mało do gadania. Myślę, ze robiłabym wszystko żeby zdobyć jakiś zawód albo wykształcenie. A jak bym miała kasę;) to z pewnością byłoby to nieprzerwane pasmo robienia na przekór konwenansom;) W życiu nie nosiłabym tych obrzydliwych gorsetów i krynolin:P tylko spodnie i pewnie założyłabym jakąś szkołę i przytulisko dla kobiet, które chciałyby się usamodzielnić;)

exley

Czyli zostałabyś zapewne sufrażystką. Przy odrobinie szczęścia dostałabyś się na studia, ale tylko chodząc w sukni. W spodniach zapewne zostałabyś z uczelni przepędzona kijami (no chyba, że udawałabyś faceta). Ponoć kobiety w spodniach mogły nawet zostać wygnane z miasta, na pewno nie były wpuszczane do miejsc publicznych.
Z pieniędzmi mogłoby być gorzej, bo w tamtych czasach kobietom płacono mniej niż mężczyznom, poza tym raczej się im pieniędzy nie powierzało, jak już pisałem kobiety nie dziedziczyły itd. itd. Więc zdobycie rzeczywiście dużej gotówki mogłoby być nieco problematyczne, chociaż oczywiście nie niemożliwe.
Przytulisko fajne, tyle, że właśnie musiałabyś być majętna, bo z tego co się orientuję w tamtych czasach niby istniało coś takiego jak opieka społeczna, w praktyce było raczej gorzej niż źle, a ludzie byli zostawieni sami sobie. Sierocińce czy też właśnie przytuliska należały najczęściej do parafii, a dzieciaki które tam mieszkały za dach nad głową i jedzenie musiały od najmłodszych lat pracować. Niestety tu musiałby się wypowiedzieć ktoś bardziej kompetentny jak to dokładnie wyglądało, jednakże informacje o dzieciakach zasuwających w fabrykach, sprzedawanych przez rodziców, bitych do nieprzytomności za przewinienia itd. nie nastrajają optymistycznie. Z resztą to zdaje się w tych czasach panował pogląd, że dzieci nie mają uczuć wyższych, są czystą kartką i dopiero wszystkiego się nauczą.

Tak więc zapewne czekałaby Cię ciężka harówa, szykany a pewno i wydziedziczenie by to wszystko osiągnąć :P

Dark_Incubus

Do dziś w krajach muzułmańskich prowadzą takie praktyki.
Myślę jednak, że bym sobie poradziła z tymi wszystkimi szykanami, skoro poradziłam sobie z szykanami w obecnych czasach- i to głównie prześladowana byłam przez kobiety (o ironio- kurczak co one przeskrobały, ze sobie zasłużyły na taki gówniany los w poprzednich stuleciach- coś w tym jest).
A opinia publiczna nigdy mnie jakoś nie obchodziła.
Pamiętam, że byłam prześladowana przez "koleżanki"- od najmłodszych lat- gdzieś pod koniec LO zorientowałam się dopiero, że to przez to, że byłam za ładna i za zdolna. Niestety troszeczkę za późno- aczkolwiek udało mi się "zemścić" na dziewczynach z LO. Później w pracy było to samo, ale już miałam bardzo wyrobiony tyłek na kopniaki.Domeną kobiet jest zawiść. Są po prostu podłe z natury i zrozum to chłopie.

exley

Ja to doskonale rozumiem, po prostu nie zgadzam się z generalizowaniem, że wszystkie kobiety są takie. Szykany i prześladowania nie są domeną kobiet, tak samo podłość czy zawiść. Bycie złym człowiekiem nie zależy ani od płci, ani od pochodzenia społecznego. Niektórzy ludzie tacy po prostu są. To, że Ty byłaś prześladowana i spotkało Cię zło ze strony kobiet, wcale nie oznacza, że wszystkie kobiety są takie i że coś złego zrobiły w przeszłości by zasługiwać na swój gówniany los. Ze swoimi poglądami jeszcze kilka wieków temu zrobiłabyś furorę wśród doktorów kościoła dla których kobieta była workiem łajna i przyczyną zła wszelkiego. Takie twierdzenia podpadają już pod mizoginię. Smutne.

Dark_Incubus

Wiem, ale jak się jest wściekłym to najczęściej generalizowanie staje się czymś normalnym. Oczywiście- moja babcia czy matka są w porządku. No ale już ciotki- totalnie paskudne obiekty i manipulatorki najgorszej maści. Zrobiły wszystko, żeby ani brat mojego ojca ani brat mojej mamy, ani kuzyni nie mieli z nami kontaktu. Totalne odseparowanie. I przez co? Przez czystą zawiść. Powiedz mi skąd się to bierze? Frustracja prenatalna? Frustracja pokoleniowa? Były prześladowane wieki temu to teraz muszą się odegrać? Kobieta niby została stworzona jako ta delikatniejsza istota, niosąca miłość i łagodność- a przecież brutalność i bezwzględność kobiet przewyższa niekiedy mężczyzn w najwyższym z możliwych stopni (jeśli w ogóle taki istnieje)! Kto częściej zabija swoje dzieci? Kobiety czy mężczyźni? Chyba jednak te pierwsze. Dla mnie to jest smutne.

exley

Biorąc pod uwagę jak kobiety przez wieki były traktowane i jak traktowane w wielu miejscach są obecnie, jakoś kompletnie nie dziwi mnie, że momentami musiały być bardziej brutalne i bezwzględne niż mężczyźni. Ot choćby taka sytuacja jak w filmie. Kobieta jest traktowana jak przedmiot, nie ma żadnych praw, facet może jej sobie używać według własnego uznania, a ona się nawet nie ma komu poskarżyć. I tak było przez wieki. By bronić siebie, swoich dzieci musiała nauczyć się tej brutalności i bezwzględności. Niestety mamy to dzięki religiom i kulturom narzucającym bezwzględny patriarchat. Dlaczego w wielu plemionach uważanych przez nas za całkowicie prymitywne nie ma czegoś takiego jak gwałt? Bo kultura taka nakazuje kobiety jako dawczynie życia szanować. Inna sprawa, że te plemiona nie traktują seksu jako tematu tabu. Plusem tego jest także to, że faceci nie mają problemów z erekcją.
Ba, wbrew obiegowej opinii i mitom, tacy Wikingowie bardzo kobiety szanowali, kobiety miały pełnię praw, jak coś się nie podobało, to kobieta mogła męża pogonić w diabły, walczyła u jego boku. Mitem jest jakoby kobiety były przez wikingów gwałcone w czasie napadów. Mogli je porywać, mogli sprzedawać, mogli traktować jak niewolnice, ale raczej nie posuwali się do gwałtów. A jak już jakiś degenerat się trafił to najczęściej był karany.
Niestety wiara w wyższość mężczyzny nad kobietą, sprawiła że wszystko się pozmieniało, a szkoda.
Co do zabijania dzieci. Jest to smutne, ale kobietom się wcale, a wcale nie dziwię. Często kobieta nie robi tego z okrucieństwa czy wyrachowania, ale z sytuacji w jakiej się znalazła, a która ją przerosła. Zwłaszcza w czasach dawnych, gdy leczenie dziecka z ciężkimi chorobami było niemożliwe, a i dzisiaj bywa czasem niemalże cudem.
Teraz sytuacja w której kobieta rodzi ciężko chore dziecko, a ojciec się zmywa. W większości przypadków tak jest. I kobieta zostaje sama. Od państwa właściwie na pomoc nie może liczyć, a zapomogi są po prostu śmieszne. W pewnym momencie kobieta modli się o śmierć tego dziecka, bo jest coraz starsza i kiedyś może jej zabraknąć. Domy opieki dla takich osób jakie są, każdy widzi. Osobiście znałem kobietę, której córka miała porażenie mózgowe. Dziewczyna zmarła mając ponad 30 lat. I mimo, że samotna kobieta uwielbiała swoją córkę, to właściwie poczuła ulgę, że ta zmarła przed nią i nie było sytuacji w której trafiłaby do przytuliska.
Osoby z zespołem Downa są fajne, ale często jedynie na zdjęciach. Niestety są także bardzo silne, wbrew pozorom w wielu przypadkach agresywne i rozbuchane seksualnie. Taka osoba może nie umieć się samodzielnie ubrać, ale seks uprawiać jak najbardziej. I teraz samotna kobieta zostaje skazana na szarpanie się z takim rozbudzonym człowiekiem. Pozostaje jedynie faszerowanie silnymi lekami.
W tej kwestii poza przypadkami typu Kasi i wyrzucania dziecka z kocyka czy marynowania dzieci w beczkach, nie jestem w stanie osądzać kobiet które np. zdecydowały się na aborcję. Uważam, że jeśli taka aborcja nie jest używana jako środek antykoncepcyjny, a właśnie jest przeprowadzana w przypadku ofiar gwałtu czy ciężkiej choroby płodu lub choroby kobiety, to jak najbardziej. I zanim mnie ktoś tu zje. Jakoś nie widzę tłumów obrońców życia przed ośrodkami, adoptujących na gwałt takie chore dzieci. Ostatnio leciał w telewizji przypadek dziecka które ma zdaje się trzy lata i zna tylko szpital bo go właśnie absolutnie nikt nie chce. Bo jest chore i trzeba się nim opiekować.
Problem niechcianych i zabijanych dzieci nie minie, a w obecnym systemie może się jedynie nasilać. Niestety.

Ale to już temat na inną dyskusję.

ocenił(a) film na 7
Dark_Incubus

Niesamowite, ludzkość ma jeszcze szansę. Nie wszystko stracone .... 10/10

ocenił(a) film na 7
Dark_Incubus

Feminazistyczna retoryka. Pewnie jesteś też za zabijaniem np. bezdomnych. No bo przecież ich los jest beznadziejny, nie stanowią żadnej korzyści dla społeczeństwa, śmierdzą i brzydko wyglądają w ładnym zielonym parku. Szanse na dobre i godne życie są znikome. Państwo im nie pomaga. Czemu by się ich nie pozbyć? Wszyscy powinni na tym skorzystać. Ale zaraz powiesz - Nie! Nie wolno! Jak to tak zabić drugiego człowieka? Godność człowieka! Prawa człowieka! - A ilu bezdomnych już przyjąłeś pod swój dach? To tak analogicznie do argumentu o nieadoptowaniu chorych dzieci (btw. dzisiejsze prawo pozwala na eugeniczne zabijanie człowieka, u którego występuje PODEJRZENIE ciężkiej choroby). W żadnym sądzie nie skazuje się człowieka za podejrzenie popełnienia czynu zabronionego, a tu do zakończenia żywota dziecka okazuje się, że wystarczy tylko tyle.
Sytuacja opuszczonych kobiet jest trudna, ale należy naciskać państwo na większą ochronę prawną i finansową w takich przypadkach, zwiększyć odpowiedzialność ojców (realny przymus alimentacyjny) wspomagać je w innych kwestiach, a nie wybrać najgorsze i najwygodniejsze rozwiązanie - aborcja i po problemie.

donlemon89

Gdzie tu feminazizm? Bo nie wierzę w bajeczki i jestem realistą? Osobiście widzę różnicę między dorosłą osobą, której się w życiu nie powiodło, a kilkoma połączonymi komórkami o których wiadomo, że jeśli w ogóle się urodzą w terminie i nie dojdzie do poronienia, to będą cierpieć i często zaraz po urodzeniu umrą? Nawet zwierzęciu skraca się cierpienia bo to humanitarne, ale istoty ludzkie skazuje się na cierpienie. W imię czego? To raz. Dwa zdefiniujmy człowieka. Czy jest to zaledwie kilka połączonych komórek, czy też człowiekiem jest istota która przyszła na świat? Bo niby kościół trąbi o życiu poczętym, czyli od połączenia plemnika i jajeczka, a jednocześnie jeśli kobieta poroni to ten sam kościół najczęściej odwraca się i wypina tyłek do zrozpaczonych rodziców bo oni tego czegoś chrzcić nie będą. Poza tym, organizm kobiety sam często roni zdeformowane i uszkodzone płody. W wielu przypadkach, taka kobieta nawet nie wiedziała, że w ciąży była. To co? Czy w tym momencie kobieta jest morderczynią, bo poroniła? Może taką od razu do więzienia, albo rozstrzelać na miejscu? Trzy. Pomoc państwa i przymus alimentacyjny to piękna bajka, ale niestety tylko bajka. System tworzą ludzie. Pomoc pieniężna mogłaby pomóc, jest jednak problem z ośrodkami w których osoby upośledzone się znajdują. Dopóki osoba upośledzona jest w domu jest jeszcze jako tako. Gdy trafia do ośrodka często jest gorzej niż źle. Większość ośrodków czy to właśnie dla takich osób, czy to dla osób starszych to zwyczajne umieralnie. To się powinno zmienić, ale się nie zmieni. Bo ludzie są tylko ludźmi. Politycy wolą obecnie dawać grubą kasę na geotermy dla Rydzyka niż pomagać chorym. 500+ nie jest rozwiązaniem bo wspomaga tylko patologię, a nie uczciwych ale biednych ludzi. Cztery, niestety czy Ci się to podoba czy nie, chore dzieci mają przegwizdane na starcie, bo nikt ich nie chce. Pchać się ludziom do łóżek, zaglądać do pochw, to każdy pierwszy, wszyscy wtedy najmądrzejsi, ale adoptować nie ma komu. Gdyby było inaczej, dzieci by nie siedziały w szpitalach. Proponuję poczytać artykuły o takich dzieciach. Rodzice ich nie chcą, adoptujących nie ma. Znam też przypadek kobiety co właśnie ma wolę bożą, rodzi upośledzone dzieci bo ona i mąż mają wady genetyczne i dzieciaków nie chce. Osobiście bym ją wysterylizował, a męża wykastrował, ale to niestety jest w naszym kraju zabronione. A byłoby rozwiązaniem w wielu przypadkach.

ocenił(a) film na 7
Dark_Incubus

Rozumiem, że uważasz siebie za władnego do ustalania granicy gdzie człowiek się zaczyna i gdzie kończy? Może dlatego, że miałeś to szczęście, że na etapie kiedy byłeś "kilkoma połączonymi komórkami" nikt nie zdecydował arbitralnie, że tym oto komórkom to nie ma co dawać szansy na życie. PODEJRZENIE zespołu downa jest najczęstszą przyczyną uruchomienia przesłanki aborcyjnej. Po pierwsze "podejrzenie", a wielokrotnie okazuje się, że dzieci podejrzewane o zespół downa rodzą się zdrowe. Po drugie ludzie z zespołem downa żyją i funkcjonują, a nie umierają zaraz po urodzeniu. Wspominam tu o tej chorobie z uwagi na to, iż jest to absolutnie najczęstsza przesłanka, na podstawie której dokonuje się aborcji. Na jakiej podstawie twierdzisz, że Ci ludzie cierpią? Może od tej pory zabronimy leków przeciwbólowych i tych, którzy przyjdą do lekarza z bólem będziemy delegować do eutanazji, skoro ból jest wytyczną możliwości i sensu życia? Kto będzie ustalał kiedy choroba oznacza dla człowieka mękę, a kiedy nie? Co ty opowiadasz za bzdety o Kościele? Czego nie będą chrzcić? Nie rozumiesz istoty sakramentu. Sakramenty są dla żywych. Po poronieniu człowiek jest martwy przecież to o jakim chrzcie mowa? Widziałeś kiedyś, żeby ktoś chrzcił nieboszczyka? To nie jest odwrócenie się plecami do człowieka. Kościół dopuszcza możliwość zorganizowania pogrzebu dla dziecka poronionego. Tak się składa, że jestem w temacie , bo przechodziłem wraz z żoną przez doświadczenie poronienia. Kościół organizuje Dzień Dziecka Utraconego oferując wsparcie psychologiczne i prawne. Nie bardzo rozumiem kogo chcesz winić za poronienie samoistne. To tak jakbyś chciał lekarza wsadzić do więzienia za to, że operacja się nie udała i pacjent zmarł. Myślisz, że tak to wygląda powszechnie? Nie, bo kto by brał na siebie takie ryzyko, ale przecież może zajść sytuacja, w której np. pacjent umrze, bo lekarz jest w stanie nietrzeźwym, albo w wyniku jakiś rażących błędów, zaniedbań. Nie zakłada się od razu złej woli i przestępstwa, ale w pewnych przypadkach nie oszukujmy się, mamy z tym do czynienia, podobnie rzecz wyglądałaby moim zdaniem z przesłanką winy u kobiety w ciąży. To stwierdzenie o pomocy dla patologii za 500+ to chyba na podstawie artykułu z wyborczej. Naprawdę nie znasz żadnych beneficjentów 500+, którzy są normalnymi rodzinami? To przykre, że taką patologią się otaczasz, że masz same takie doświadczenia...A może to nie do końca twoje doświadczenia, tylko krytyczny artykuł z prasy antyrządowej? Ja mam inne przykłady - znam wiele rodzin, które mają po 3, 4 a nawet 5 czy 6 dzieci i gdyby wszystkie polskie rodziny tak funkcjonowały to o los Polaków bym się nie martwił. Osobiście nie popieram programu 500+, ale z powodów gospodarczych. Ludzie nie rodzą się równi i głupotą jest założenie, że każdy ma takie same szanse, równe. Nie musi mi się to podobać, czy komukolwiek, takie są fakty, tak po prostu jest. Tylko czy wolno nam mieć prawo do zabrania szansy na jakieś osiągnięcie i przekreślenie kogoś, bo ma gorszy, trudniejszy start. Wiele osób słynnych na całym świecie opisuje swoje biografie, często piszą o trudnych chwilach w życiu, trudnym dzieciństwie. A później okazuje się, że dochodzą wysoko, osiągają wiele. I ty chciałbyś zabrać im na to szanse? Ja dostrzegam problem w takich przypadkach, o którym mówisz, powinno się poszukać jakiegoś rozwiązania, udzielić jakiejś pomocy, nawet psychologicznej, ale twoje ostatnie dwa zdania budzą grozę... Śmiało mogliby się pod tymi słowami podpisać wszyscy pionierzy eugeniki (tak dokładnie robili), z Hitlerem włącznie...

donlemon89

Także nie jestem zwolennikiem 500+, głównie z powodu przesłanek o których wspominasz, ale nie oszukujmy się, że normalnych rodzin które korzystają z tego programu nie jest wcale takie zatrzęsienie jakby się chciało. A to jest przykre, bo jeśli rzeczywiście ma to pomagać, to te pieniądze powinny trafić do rodzin rzeczywiście mających trudną sytuację materialną np. z powodu choroby rodzica, a nie dlatego, że rodzice wolą sobie kupić wódkę czy narkotyki, a o robocie nie pomyślą, bo po co, skoro można sobie zmajstrować kolejnego dzieciaka i mieć z tego kasę. I racz zauważyć jedną rzecz. Dzieci odbierane są biednym rodzinom i dawane rodzinom zastępczym, które na te dzieci dostają pieniądze i to więcej niż te 500 złotych. Dlaczego nie pomaga się w ten sposób tym rodzinom, tylko je rozdziela. To jest normalne? Chyba nie. Osoby z zespołem Downa. Okrutne to co powiem, na najczęściej są fajne jak są dziećmi. Pomijam kwestie leczenia, bo temu zespołowi towarzyszy szereg innych chorób. Ale nie o tym mowa. Niestety w mojej rodzinie był chłopak z zespołem Downa. Jak zaczął dojrzewać, to musiał dostawać silne leki, bo niestety popęd zaczął robić swoje. Bił matkę, uciekał z domu, obnażał się na ulicy, napastował kobiety. O tym co potrafią wyprawiać pensjonariusze ośrodków dla takich osób powiem tylko, że część się samodzielnie ubrać nie umiała, ale uprawiać seks, zawsze i wszędzie. Ale nie jestem za tym, żeby zespół Downa był powodem do aborcji. Chociaż jeśli kobieta nie chce takiego dziecka, nie mam prawa jej zmuszać do rodzenia. Ludzie są różni, Jedni sobie poradzą, inni nie. Lepsze to, niż znalezienie tego dziecka poćwiartowanego w zamrażalniku, albo zamarynowanego w beczce. Co do ostatniego. Jeśli uważasz, że aż taką potwornością jest to, że wolałbym, żeby kobieta z poważnymi wadami genetycznymi która rodzi mówiąc brutalnie warzywa niezdolne do samodzielnego życia, tylko wegetacji, bo same nie oddychają, nie jedzą, nie poruszają się, nie słyszą, nie widzą i tylko aparatura utrzymuje je przy życiu, to serio nie mamy o czym mówić. Jeśli uważasz, że ta kobieta która rodzi i dziecko porzuca, ma w zadzie co się z tymi dziećmi dzieje, czy żyją, czy umrą, powinna się dalej rozmnażać jak królica, żeby porzucać kolejne dzieciaki, to serio nie mamy o czym mówić. Jeśli uważasz, że pijaczka i narkomanka która sprzedaje swoje dzieci dla wódy czy narkotyków powinna się dalej rozmnażać i narażać kolejne dzieci na podły los, to trudno tym momencie mogę być porównywany do Hitlera. Bo jednak widzę różnicę między uniemożliwieniem rozmnażania by wybić jakąś rasę i dążyć do nie wiadomo jakich ideałów, używaniem aborcji jako środka antykoncepcyjnego, a zrobieniem tego w skrajnych przypadkach, gdy wiadomo, że każda ciąża zakończy się wegetacją, powtarzam wegetacją (patrz wyżej) i zgonem dziecka, a rodzice mają to w nosie i dzieci porzucają w szpitalu, niech inni się przejmują oni idą płodzić kolejne. To jest skrajna nieodpowiedzialność i skurczysyństwo. Niestety. Jakby własnoręcznie mordowali te dzieci to też by było porównywanie mnie do Hitlera? Czy rodziny które swoje dzieci zabijały z nie wiadomo jakich przyczyn, marynowały dzieci w beczkach, trzymały w zamrażalnikach, paliły w piecach, wyrzucały na śmietniki albo topiły, powinny się według Ciebie dalej rozmnażać i zabijać kolejne dzieci? A może jednak tych ludzi skażesz na więzienie, albo karę śmierci za morderstwo? Jeśli uniemożliwienie niektórym jednostkom rozmnażania porównujesz do eugeniki i Hitlera, to może wypuśćmy wszystkich gwałcicieli i pedofilów na wolność? W końcu często tacy przyczyniają się do rozmnażania, bo ich ofiary zachodzą w ciąże. Jakiś medalik za spłodzenie potomstwa, pełne prawa rodzicielskie? Ślub z ofiarą? Przywróćmy wielożeństwo, w końcu tacy gwałciciele mieli więcej niż jedną ofiarę. Wypuśćmy z więzienia Fritzla, uwolnijmy od wszelkich zarzutów i dajmy mu medal za płodzenie potomstwa. Kij że z własną córką. Ale w końcu dzieci się z tego rodziły. To najważniejsze przecież. Pełna swoboda, całkowity zakaz aborcji. Czuje się niemalże przekonany. Kij, że dziecko i matka umrą, kij, że matka umrze ( w końcu jest tylko inkubatorem i jako przedmiot nie ma własnej woli ani żadnych praw) i dziecko osieroci, kij że dziecko umrze zaraz po porodzie, albo będzie warzywkiem niezdolnym do życia bez aparatury i wkrótce umrze, kij, że dziecko urodzi dziecko (najmłodsza matka świata miała 5 lat) i to z gwałtu, kij, że urodzone dziecko zostanie zabite przez zwyrodniałych rodziców zaraz po urodzeniu, albo sprzedane pedofilom za wódkę czy prochy, kij, że staną się dziecięcymi prostytutkami - co jest problemem niektórych krajów, kij że ojcem jest tatuś albo brat, którzy lubią się zabawiać nawet jak córka/siostra protestuje, wszak to tylko nieistotne szczegóły. Jakaś kobieta po gwałcie powiedziała że chciałaby mieć tam zęby. Powinna zostać wychłostana i oddana gwałcicielowi jako żona i matka jego dzieci. Niech się dalej rozmnażają w imię boskie. W końcu ci wszyscy zwyrodnialcy i zboczeńcy najbardziej na posiadanie dzieci zasługują i powinni ich mieć mnóstwo. Tak się przecież starają. Alleluja i do przodu.
A pomyśleć, że wszystko zaczęło się od trudnej sytuacji kobiet w filmie. Proponuję się przy okazji zapoznać z historią tamtych czasów i wspaniałym światem dzieci. Więzienie lub śmierć za dokonanie aborcji, bezdomne dzieciaki wałęsające się po ulicach, umierające po śmietnikach z zimna i głodu, tonące w kanałach, rzekach czy studniach, pracujące od najmłodszych lat w fabrykach w których bardzo często ginęły, pracujące w kopalniach, sprzedawane do dziecięcych burdeli, traktowane jak niewolnicy. Ginące pod kopytami koni, kołami wozów, duszące się w kominach bo jako małe pracowały jako kominiarze, ginące spadając z takiego dachu. Maltretowane i zabijane bez żadnych skrupułów za skórkę od chleba i nikt się tym nie przejmował, nawet prawo, które w teorii powinno dzieci chronić. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Dark_Incubus

Społeczeństwo jest jakie jest. Generalnie chciałoby się, żeby było lepsze, żeby nie było patologii, przemocy i zła w Polsce, czy na świecie, ale nie oszukujmy się, to utopia (oczywiście nieustanne dążenie do niej jest wręcz naszym jako narodu obowiązkiem). Czy program 500+ w tym pomoże? Nie jestem przekonany, może w przypadkach gdy rodzina cierpi na skrajny niedostatek. Niestety każdy program socjalny obarczony jest ryzykiem, że być może skorzysta z niego osoba leniwa i wygodna znajdując sobie taki sposób na życie. Na marginesie w mojej opinii doprowadzi to niebezpiecznej licytacji przed następnymi wyborami "kto da więcej", bo widać, że w Polsce wzorem niegdyś socjalistycznych republik radzieckich a dzisiaj socjalistycznych republik europejskich zapotrzebowanie na "branie od państwa" jest wysokie. Problem jest taki, że rząd nigdy nie daje "z własnych", czego najwyraźniej ludzie nie dostrzegają. Wiesz, problem jest taki, że niezależnie od tego czy osoby z zespołem downa są fajne, czy nie, to na szczęście "bycie fajnym" nie może być i nie jest kryterium człowieczeństwa i nie przesądza o należnej godności ludzkiej. Gdybyśmy arbitralnie ustalali sobie kto jest na tyle fajny, żeby mu pozwolić żyć, to prawdopodobnie ty wybrałbyś inne grono do odstrzału, ja inne, a inni użytkownicy filmwebu jeszcze inne. Dlatego właśnie taki sposób na eksterminację poszczególnych grup ludzi jest absolutnie nie do zaakceptowania. Podajesz przykład z życia i rodziny, OK, nie zaprzeczę, że takie rzeczy się zdarzają, ale żyje np. w społeczeństwie część osób, które są chore psychicznie, fizycznie, upośledzone. Zagłębiając się w eugenikę należałoby te osoby odstrzelić, bo mają choroby i geny nie takie jak potrzeba idealnemu społeczeństwu, krótko mówiąc pasożytują, są niefajne i społeczeństwo nie ma z nich pożytku. Podobnie np. chorzy na depresję - kolejna grupa osób nieprzydatnych. Kolejni są alkoholicy, narkomani, inwalidzi, w sumie to z emerytów też pożytku nie ma, trzeba im wypłacać emerytury, marudzą i przeszkadzają w karierach młodym i zdrowym. Gdzie ta granica się ostatecznie znajdzie? Jeśli pozwolimy na precedensy eugeniczne to można to spokojnie zaobserwować na przykładach z otoczenia, czy historii, że granica będzie się przesuwać. A co z szansą na zmianę człowieka na lepsze? To, że ktoś jest dzisiaj narkomanem, czy alkoholikiem nie oznacza, że z tego nie wyjdzie. Co do seksualności osób z zespołem downa - cytat ze strony zespoldowna.info: (...)problemem związanym z brakiem płodności mężczyzn z ZD może być przede wszystkim : …ignorancja w zakresie seksualności…. Mówiąc prościej, Hinduscy lekarze stwierdzają, że mężczyzna z ZD może być płodny, ale akt seksualny jest dla niego niezrozumiały i ignorowany, czyli niepraktykowany, stąd istnieją wątpliwości co do samej płodności, bo tych aktów po prostu nie ma!". Niekoniecznie musimy się zgadzać z hinduskimi lekarzami, ale po pierwsze nawet jeśli osoby te odczuwają potrzebę seksualności, to przecież nie jest nic dziwnego, nawet zwierzęta posiadają takie instynkty, a nikt przecież nie chodzi i nie usypia psa za to, że mu się chce spółkować, a po drugie szansa na ich rozmnażanie jest skrajnie znikoma, bo nasienie osób z zespołem Downa ma bardzo niską jakość (to tak na wypadek zamartwiania się nad przekazywaniem chorych genów). Może zamiast eksterminować takich ludzi powinniśmy się nauczyć żyć z nimi w społeczeństwie, edukować się w zakresie ich zachowania, tak aby nie szokował nas widok zachowania nieco odmiennego od naszego. W mojej subiektywnej ocenie najlepiej byłoby gdyby nie rozmnażali się też narkomani, alkoholicy, dewianci i wiele osób skrajnie nieodpowiedzialnych, tylko jest problem. Kto będzie to oceniał komu wolno, komu nie? Jeszcze co do problemu rodzących się chorych to miałbym też w polu widzenia fakt, że medycyna wciąż się rozwija i czyni postępy, nie można zakładać, że nie znajdzie rozwiązania na różne schorzenia w ciągu życia tych chorych ludzi.
Czy wsadziłbym do więzienia dzieciobójców ćwiartujących swoje dzieci? - Oczywiście, gdyby to ode mnie zależało gniliby tam po kres swoich dni.
To co piszesz o pedofilach i gwałcicielach to jest dziwna nadinterpretacja. Ich miejsce jest w więzieniu za złamanie prawa, a nie w społeczeństwie, w ogóle nie podpisuję się pod żadnym z tych słów, które piszesz w tym kontekście. Natomiast nie opowiadam się za ich sterylizacją, zdecydowanie bardziej za wydłużeniem kar pobawienia wolności no i zaostrzonych warunkach ich odbywania. Chyba źle mnie zrozumiałeś, ja nie twierdzę, że należy każdego namawiać i każdemu zalecać posiadanie potomstwa (jak tym zboczeńcom, o których piszesz) byleby tylko przyrost naturalny zwiększać. Mnie chodzi o ochronę życia człowieka, który już został poczęty. Jeśli piszesz "kij że matka i dziecko umrą" to usunięcie ciąży w tym wypadku nie nazwałbym aborcją, tak jak nie mordujesz na wojnie kogoś kto zginie bo go nie uratujesz w sytuacji zagrożenia swojego życia i oczywiście tą przesłankę zostawiłbym jako wyjątek w tej sprawie. Co do kolejnych rzeczy które opisałeś to nie będę się nawet odnosił pojedynczo do tego wszystkiego, bo to jest dość absurdalne. Powtarzam poraz kolejny - po to jest prawo, żeby tych wszystkich sukinsynów patologicznych karać za gwałty, morderstwa i inne przestępstwa jak cywilizowani ludzie - czyli surowe kary pozbawienia wolności włącznie z dożywotnim odbywaniem tej kary, a nie jak zamierzchłe plemiona stosować samosądy czy rzeczy które proponujesz. Na marginesie ciekaw jestem jak oceniłbyś czy ktoś dziecko zamarynuje po urodzeniu albo sprzeda za wódkę? Może masz jakieś dobre kontakty z jasnowidzami albo wróżkami? Widzę, że masz zapędy do karania za rzeczy, których ktoś nawet nie zdążył zrobić. Proponujesz system karny, o któremu się chyba nawet Orwellowi by nie śniło - myślozbrodnie.
"Lepsze to, niż znalezienie tego dziecka poćwiartowanego w zamrażalniku, albo zamarynowanego w beczce" - fałszywy dualizm zakładający że nie ma opcji oddania dziecka po porodzie np. w oknie życia, tylko sprowadzasz wybór do: dokonania aborcji albo poćwiartowania dziecka.
"Chociaż jeśli kobieta nie chce takiego dziecka, nie mam prawa jej zmuszać do rodzenia" - to jest całe sedno. Rodzicielstwo to nie jest koncert życzeń, który się opiera na zasadzie "chce takiego dziecka". Może ktoś powie "ja dziewczynki to nie chcę, wolałbym syna" i co wtedy? Też mu trzeba "prawo wyboru" zaoferować?
I co do ostatniego akapitu - znalazłeś panaceum na całe zło tego świata. Co zrobić żeby dzieci nie nie wałęsały się po ulicach, nie umierały z zimna i głodu i nie tonęły w studniach, nie pracowały w fabrykach? Próbować pomóc na wszelkie sposoby chciałoby się rzec, zmieniać ich los i sytuację w miarę możliwości ze strony państwa i każdego z osobna... ale nie, ty proponujesz wspaniałomyślnie zabicie ich przed urodzeniem bądź kastracje dowolnie wybranych przez siebie osób. No bo jak to sobie wyobrażasz? Ja rozumiem twoją frustrację patologią niektórych ludzi, ale żyjemy w państwie prawa i chyba masz wystarczająco dużo lat, że zdajesz sobie sprawę, że wprowadzenie takiego prawa, które proponujesz jest raczej nierealne? No bo jak brzmiałby taki przepis? Wszystkich narkomanów i alkoholików skazujemy na kastrację, żeby nie płodzili dzieci? Policja będzie chodzić od domu do domu i sprawdzać, czy nieodpowiednie osoby sexu nie uprawiają bez zabezpieczeń? Od ilu dni picia zostanie się już alkoholikiem czy ćpania narkomanem, którego należy już poddawać sterylizacji? Chętnie się zapoznam z twoją wizją, bo obawiam się, że nie zdajesz sobie sprawy jak ciężko jest takie prawo idylliczne wprowadzić w życie. Wywód był na tyle długi, że przepraszam za chaotyczną narrację.
Również pozdrawiam.

donlemon89

Człowieku coś się do tych ludzi z zespołem Downa tak przyczepił? Czy tylko oni jedyni mają chorobę genetyczną? Czemu antyaborcjoniści uwiesili się na tych biednych ludziach, tachają ich na plecach i machają nimi przed nosem wszystkim innym jakby taka osoba miała być jakimś sztandarem albo płachtą? Czemu nie pomachamy wizerunkiem dziecka z potrójnym rozszczepem kręgosłupa, które nie posiada głowy, a z fragmentów odsłoniętego mózgu wyrasta nerw wzrokowy i gałka oczna? Czemu takie dziecko nie jest takim sztandarem? Bo wiadomo, że umrze, więc po co zaprzątać sobie takim czymś głowę? Bo nie jest tak fotogeniczne jak dziecko z zespołem Downa? Wybacz, ale dla mnie skrajnym skurczysyństwem jest zmuszanie kobiety do rodzenia takiego dziecka i skazywanie jej na to, żeby zapamiętała ten obraz do końca życia. Ona już i tak swoje wycierpiała od momentu gdy się dowiedziała o stanie swojego dziecka. Tak jak skurczysyństwem jest odmówienie usunięcia obumarłej ciąży (sic!), a doszło nie tak dawno do takiego przypadku. Cud, że nie doszło do zakażenia organizmu i śmierci kobiety. W tym momencie tego konowała powinno się odstrzelić, żeby nigdy więcej nie zagroził żadnej kobiecie. Ale idźmy dalej. Strasznie uogólniasz. Makabrycznie. Byle tylko dowieść swojej tezy i udowodnić, że Ty masz rację i Ty jesteś istotą nieomylną ze swoimi poglądami. Wrzucasz absolutnie wszystkich do jednego worka. Czarne albo białe. Nie ma odcieni szarości. Nie każdy alkoholik czy narkoman jest zwyrodnialcem, do tego potrzeba czegoś więcej niż samego zażywania. W tym momencie można zabronić ludziom używania narzędzi, bo wszystko co nas otacza jest potencjalnym narzędziem zbrodni. Prawdą jest jednak to, że ludzie nadużywający alkoholu czy narkotyków z powodu głębokiego uzależnienia często wyzbywają się ludzkich odruchów i dochodzi do tragedii, bo dla narkotyku czy alkoholu zrobią absolutnie wszystko. Owszem można takie osoby wysłać na leczenie. Ale wyzdrowienie jest możliwe tylko i wyłącznie wtedy kiedy taka osoba będzie chciała się leczyć. I jak wiadomo nie można do leczenia nikogo zmusić tak naprawdę. No chyba, że pozbawimy taką osobę praw obywatelskich. Jak pokazuje życie, duża liczba osób (niestety nie znam statystyk) wraca do nałogu. Mówisz o jasnowidzeniu. Przepraszam, czy potrzeba jasnowidzenia w momencie gdy wcześniej doszło do przedstawionej przeze mnie sytuacji? Gdy doszło do zabicia czy molestowania dziecka, nie należy działać i zapobiegać? Jeśli rodzice znęcają się nad jednym dzieckiem, to wierzysz, że nie będą tego robić z kolejnym? Zamierzasz ryzykować i pozwolić im na dalsze rozmnażanie, czy też zamierzasz ich także wsadzić na dożywocie do więzienia? Rzucasz się na mnie z zębami, bo mówię o kastracji czy sterylizacji, a sam mówisz o wsadzaniu takich ludzi do więzienia na resztę życia, czyli tak naprawdę robisz dokładnie to samo co ja proponuję. Obaj nie chcemy żeby się takie osoby rozmnażały. Różnica taka, że ja po prostu chce to zrobić definitywnie poprzez kastrację czy sterylizację - bo istnieje ryzyko, że taka osoba może więzienie opuścić, a jak życie pokazuje niektórych dewiantów się nie wyleczy ani nie zresocjalizuje. Mówisz też o instynkcie, który posiadają zwierzęta i że nie zabija się ich z tego powodu. Owszem, zamiast tego się je kastruje i sterylizuje. Zwierzęta agresywne albo takie które nie są przeznaczone do rozpłodu pozbawiane są płodności i jest to właściwie naturalna praktyka stosowana od chwili gdy ludzie zaczęli zwierzęta hodować i użytkować. Trąbi się o tym na całym świecie, żeby właśnie nie było bezdomnych zwierzaków. Więc wspominając o tym strzelasz sobie w stopę i to z armaty. Nie należy używać niektórych argumentów by przeforsować swoje racje, bo można sobie samemu wyrządzić krzywdę i niestety się ośmieszyć. Lećmy dalej. Nigdzie nie napisałem o zabijaniu alkoholików, narkomanów, emerytów, osób chorych na depresję, albo z chorobami psychicznymi czy fizycznymi jako takimi czy dokonywaniu aborcji ze względu na płeć dziecka. Mówimy o sterylizacji/kastracji osób, które swoim zachowaniem, swoimi popędami stanowią realne zagrożenie dla innych osób niezależnie od płci czy wieku i o MOŻLIWOŚCI aborcji w KONKRETNYCH przypadkach. I tylko o tym. Pragnę przypomnieć, że w czasach tej paskudnej komuny, na którą tak ludzie plują, aborcja była na życzenie i traktowana jako środek antykoncepcyjny. Kobiety mogły się skrobać kiedy chciały, jak chciały i ile razy chciały, a dzieciaki się rodziły, przyrost naturalny był w rozkwicie. Więc pozostawienie prawa jakie jest obecnie i pozwolenie na usunięcie ciąży w konkretnych przypadkach, nie sprawi, że kobietom odbije palma i zaczną się skrobać jak opętane. Mam wrażenie, że antyaborcjoniści mają problem z logicznym rozumowaniem i stawiają znak równości między możliwością, a przymusem. Nikt nie zamierza zmuszać kobiet do aborcji. Możliwość jej dokonania nie jest równoznaczna z przymusem. Jak kobieta będzie chciała urodzić dziecko które właśnie nie będzie miało głowy i umrze zaraz po porodzie, to nikt jej nie zmusi żeby się wyskrobała. To samo dotyczy sztandarowego dziecka z zespołem Downa. Kobieta będzie chciała urodzić takie dziecko, to nikt jej tego nie zabroni i na bank będzie to dziecko kochać całą swoją matczyną miłością, a ja temu przyklasnę i w miarę moich możliwości mogę takiej kobiecie pomagać i ją wspierać. To samo z dziećmi z jakąkolwiek inną chorobą genetyczną. To wybór kobiety, jej prawo i nic nikomu do tego. Kocha to dziecko, pragnie go całym sercem, nikt nie ma prawa tego jej odbierać. Ale także nikt nie ma prawa zmuszać kobiety a czasem małoletniej dziewczynki do czegoś co może być ponad jej siły fizyczne i psychiczne. Nie każdy musi być superbohaterem i męczennikiem w jednym. Swego czasu porównałeś mnie do Hitlera, pragnę więc przypomnieć, że to hitlerowcy lubili traktować kobiety jak klacze rozpłodowe. To Hitlerowcy w obozach eksperymentowali na kobietach żeby wymyślić sposób na to by kobiety zachodziły w ciąże mnogie. Nawet założyli ośrodek, gdzie kobiety były trzymane, zapładniane, a potem ich dzieci były oddawane do adopcji wybranym rodzinom. Czyżbyście chcieli dążyć do tego samego? Myślisz, że całkowity zakaz aborcji cokolwiek zmieni? Podziemie aborcyjne będzie kwitnąć. Część kobiet będzie umierać po usunięciu ciąży w niewłaściwych warunkach. Jesteśmy w strefie Schengen, jak kobieta będzie chciała usunąć wyjedzie za granice na wakacje, w ostateczności rzuci się ze schodów albo wypije jakąś truciznę. Jakieś prawo zabraniające wszystkim kobietom zdolnym do rozrodu wyjeżdżać za granicę? Przecież taka kobieta może zrobić test ciążowy w domu i wyjechać od razu za granicę, by tam się upewnić co do ciąży i ją usunąć. Nie musi potwierdzać swojego stanu w kraju, a tym samym, nie będzie żadnej dokumentacji. Może wzorem Salwadoru zamierzacie wprowadzić prawo skazujące kobiety na więzienie za poronienie? Dochodzenie do każdego poronienia i tymczasowy areszt dla kobiety, do czasu udowodnienia czy aby na pewno poroniła z przyczyn naturalnych? Może od razu ośrodki dla ciężarnych, w których będą umieszczane kobiety gdy tylko pojawi się informacja o ciąży i przetrzymywane tam aż do rozwiązanie? Dla mnie makabryczna wizja. Mam przykre wrażenie, że "Opowieść podręcznej" może przestać być wyłącznie fikcją literacką i wielu ludziom w naszym kraju by się taka rzeczywistość bardzo podobała. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Dark_Incubus

Niestety twoja wypowiedź zawiera dużo hipokryzji. Zarzucasz mi uczepianie się zespołu Downa, a sam piszesz w tej kwestii 10 zdań i wtedy jest to spoko. Mówimy o tym przypadku bo jest najczęstszy, a ludzie z ZD jak wiadomo mogą żyć, nie umrą 3 godziny po porodzie. Doceniam jednak to co napisałeś wcześniej, że nie popierasz tego jako przesłanki aborcyjnej. Takie przypadki jak piszesz pewnie też się zdarzają i oczywiście jest to wielka tragedia. Niezależnie jak będzie wyglądało chore dziecko (może być nawet i zdeformowane) to nie przestaje być dzieckiem swoich rodziców. Nie jest jakimś tam potworkiem, a godność ludzka mu nadal przysługuje i rodzic mógłby okazać mu ją będąc z nim do samego końca, choćby i tych 15 minut spędzonych na tym świecie. Oczywiście mówię tu o sytuacji kiedy dziecko żyje. To chyba oczywiste, że nie postuluję zakazu usunięcia obumarłej ciąży, wiadomo, że trzeba to zrobić. Martwisz się traumą matki po zobaczeniu ciężko chorego dziecka, ale wiadomo, że łatwiejszą drogą jest dokonanie aborcji i wtedy jak dzieci w szkole zasłaniamy oczy i udajemy, że jak czegoś nie widzimy to się po prostu nie dzieje, dziecko wcale nie jest rozrywane i siłą wyciągane i ogólnie po problemie. Piszę swoje zdanie, choć zdaję sobie sprawę, że to nie przekona oponentów.

"Strasznie uogólniasz. Makabrycznie. Byle tylko dowieść swojej tezy i udowodnić, że Ty masz rację i Ty jesteś istotą nieomylną ze swoimi poglądami." - tu właśnie wychodzi ta hipokryzja. Zarzucasz mi posiadanie swojej opinii w temacie jednocześnie przedstawiając mi swoje zdanie jako lepsze i jedyne słuszne. Bądźmy szczerzy - to, że tu rozmawiamy i robimy to na argumenty to tak wygląda dyskusja dorosłych ludzi. Każdy przedstawia swój pogląd i próbuje go bronić.

Jeśli mowa o uogólnianiu to znów źle mnie zrozumiałeś. Myślę dokładnie odwrotnie. Właśnie dlatego, że SĄ odcienie szarości pośród alkoholików, narkomanów etc. to rzeczy, które postulujesz są fizycznie i przede wszystkim prawnie awykonalne. Piszesz o tym, że wielokrotnie, że często tak bywa, że ten margines społeczeństwa źle czyni. Prawo nie może się opierać na statystykach i traktować człowieka jak numerek w tabelce na zasadzie rachunku prawdopodobieństwa. Karać można za czyny już popełnione, a nie przez kogoś tam przewidywalne. Kara pozbawienia wolności ma określone cele: resocjalizacyjna (fakt - często jest to cel niezrealizowany z różnych powodów, niemniej jednak umożliwia winowajcy poprawę swojej postawy i w tym kontekście nie powiesz mi, że uczciwe i sprawiedliwe byłoby ukaranie np. kastracją WSZYSTKICH, którzy popełnili przestępstwa na tle seksualnym, bo przecież w ciemno założę, że większa część jest w stanie się zresocjalizować, a przypadki recydywy na pewno nie stanowią większości) i prewencyjna (ma na celu ochronę społeczeństwa przed zagrożeniem popełniania kolejnych przestępstw). Jak wiadomo ustala to Sąd i jeśli ktoś dopuszcza się czynów zabronionych, nieprawidłowości w opiece nad dziećmi, etc. to bazując na opiniach wywiadów środowiskowych kuratorów, policji, opiniach z różnych miejsc leczenia uzależnień, dotychczasowej karalności, opiniach biegłych podejmuje adekwatne działania - pozbawienie praw rodzicielskich, dozór kuratora, umieszczenie dzieci w rodzinie zastępczej aż do kar najmocniej dolegliwych - pozbawienia wolności, np. za "marynowanie dzieci". Tak się składa, że jestem pracownikiem wymiaru sprawiedliwości i uwierz mi, że nawet sędziowie karni twierdzą, że orzekanie w sprawach rodzinnych jest najtrudniejsze. Podejmują decyzje czy to jest już ten moment, w którym np. należy odebrać dzieci rodzicom, czy może widzą jakieś zmiany idące w dobrą stronę u rodziców i dające nadzieję. I tu jest właśnie cała gama odcieni szarości. To co ty proponujesz czyli kastracje za np. gwałt to ładnie brzmi (nikt nie chce chronić takiego zezwierzęcenia jak pedofilia) ale ucięcie penisa za gwałt, ręki za kradzież, wyrwanie języka za krzywoprzysięstwo to jest kodeks Hammurabiego i regres cywilizacyjny i nijak tego nie popieram. Ja nie włożyłem ci w usta postulatu eksterminacji marginesu społeczeństwa. Ja zwracam uwagę na problem eugeniki. W niektórych krajach władze chwalą się, że "rozwiązali" problem upośledzonych ciąż. Chore dzieci się w tych krajach nie rodzą. Rzeczywiście chwalebne. Też mogę rozwiązać tak problem wielu patologii, wystarczy odpowiednie prawo, dajcie mi strzelbę, a "rozwiążę" wiele patologii tego świata. Dlatego każdy krok w stronę eugeniki stwarza zagrożenie do posunięcia się do takich rozwiązań.

"Mówimy o sterylizacji/kastracji osób, które swoim zachowaniem, swoimi popędami stanowią realne zagrożenie dla innych osób niezależnie od płci czy wieku" - wydaje mi się, że osoby, które płodzą i rodzą dzieci nie zajmując się nimi (jakkolwiek zachowanie nieodpowiedzialne i podlegając krytyce) nie "stanowią realnego zagrożenia dla innych osób", a takie rozwiązania proponowałeś wobec nich. Przyrost naturalny w kontekście komunizmu i pełnego prawa do aborcji to jest osobna sprawa. Zauważ, że w tamtych czasach badania prenatalne nie wykrywały wielu chorób (szczerze mówiąc nie mam wiedzy czy w ogóle istniały, na pewno nie tak rozwinięte jak dzisiaj), więc aborcja nie była dokonywana z tego powodu. Poza tym pewnie inne czynniki wpływały na wyższą dzietność - ja dostrzegam przynajmniej jeden na gorąco - kiedyś rodzina i dzieci stanowiły o szczęściu ludzi, dzisiaj trend liberalny wskazuje na szczęście poprzez unikanie odpowiedzialności w postaci potomstwa, późne zakładanie rodziny albo wcale i podejście hedonistyczne. Jeśli myślisz, że pro - liferzy nie rozumieją różnicy między wyborem, a przymusem to jesteś w błędzie. Kwestia jest jasna - celem samym w sobie jest ochrona życia od poczęcia, a nie troska o przyrost naturalny i obawa, że prawo zmusi do przerywania ciąży i nie pozwoli matce urodzić dziecka. Pro - liferzy występują w roli obrońców jeszcze nienarodzonych. Wydaje mi się, że to ty źle rozumujesz cele tych środowisk. W związku z tym ten wywód o hitlerowcach i ich eksperymentach jest w 100% chybiony, zwłaszcza, że wspomniany dr Mengele po badaniach bliźniaki mordował. Podziemie aborcyjne? Należy z nim walczyć, a nie spowodować, że przepisy zmienią "przestępców" w "lekarzy". Poza tym kuriozalne byłoby gdybym chcąc zakazu aborcji opowiadał się za jej legalizacją, czyli de facto dokonywaniem jej w majestacie prawa, m. in. z płaconych przeze mnie podatków. To byłby szczyt hipokryzji z mojej strony, Jeśli kobieta uprze się w swoim działaniu zmierzającym do aborcji, to niech to zrobi za granicą, albo w podziemiu aborcyjnym, bo ja nie będę postulował ułatwienia jej tego. Tymczasowy areszt za każde poronienie? Czy lekarzy aresztuje się za każdą nieudaną operację usilnie doszukując się u nich chęci pozbawienia życia pacjenta na stole operacyjnym? Dobrze wiemy, że nie tak miałoby to wszystko funkcjonować. Pozdrawiam i dziękuję za rozmowę na argumenty.

donlemon89

Człowieku weź się błagam ogarnij! Jakie rozrywanie i wyszarpywanie. Traktorem od razu powiedz, albo końmi, a rozrywane nożycami do cięcia blachy samochodowej. Naoglądałeś się filmów i niestety łyknąłeś wszystko jak młody pelikan. Też oglądałem Niemy krzyk w podstawówce, przeżyłem go bardzo, ale czasy się zmieniają. Obecnie najczęściej podaje się kobietom środki poronne, a nie rozszarpuje dziecko i wyrywa je z łona kobiety. Poza tym trudno porozrywać coś co ma zaledwie kilka centymetrów, bo to można wyjąć łyżką do zupy w całości. Bo ja ciągle mówię o aborcji do 12 tygodnia życia, a nie usunięcia płodu mającego 9 miesięcy. Takie przypadki dzieją się niezwykle rzadko i nawet ja zaliczyłbym je do patologii. Niemy krzyk ma niemalże 40 lat, a więc czasy w porównaniu z obecną medycyną przedpotopowe. Film ten jest tworem zmanipulowanym w którym epatuje się okrucieństwem, a nie ma absolutnie żadnych dowodów poza twierdzeniem autorów, że sprawa nie dotyczy przynajmniej w jakiejś części usuwania obumarłych płodów. Poza tym w latach 80 noworodkom robiono operacje na otwartym sercu czy jamie brzusznej bez znieczulenia i środków przeciwbólowych bo uważano, że nie czują bólu, to jak usuwany płód z tego filmu mógł uciekać przed narzędziami i z tego bólu krzyczeć, skoro według ówczesnej wiedzy dziecko po urodzeniu bólu nie czuje? Cud? Dziecko w brzuchu czuje, a wraz z porodem mu przechodzi? Odsyłam do informacji o tym filmie, są nawet na Filmwebie, a i w internecie wiele opracowań na ten temat się znajdzie. Co więcej autorem filmu jest człowiek przeprowadzający aborcje, a potem robiący z siebie świętego. Coś jak nasz kochany Chazanek, mający krew tysięcy dzieciaków na rączkach bo się specjalizował w skrobankach, a teraz zgrywający się na świętszego od papieża i skazującego kobietę na urodzenie właśnie dziecka bez głowy.

W którym miejscu usiłuję Ci narzucać swoje racje. W którym miejscu jestem hipokrytą, albo rzucam w Ciebie argumenty ad personam. Wyrażam swoje zdanie i bronię swojego stanowiska. Co więcej w kilku przypadkach się nawet z Tobą zgadzam. Ty natomiast do rozmowy o bardzo konkretnych przypadkach wrzucasz bogom ducha winnych emerytów czy osoby z depresją i radośnie twierdzisz że są nieproduktywne i obciążają społeczeństwo. Co jest przykre i tak naprawdę mało ma wspólnego z rzeczywistością. Ale jako, że jestem istotą złośliwą, dodam, że powinieneś jeszcze dorzucić osoby rudowłose, leworęczne, homoseksualne czy z achondroplazją, albo niepełnosprawne z powodu jakiegokolwiek wypadku, jako dopełnienie mojego obrazu krwiożerczego Hitlera spragnionego czystek. Nie przypominam sobie, żebym tak naprawdę pozwolił sobie na podobne porównania i wycieczki. A przecież wszystko o czym mówimy to są prywatne poglądy, do których jako wolne jednostki mamy prawo. I o ile to o czym mówisz może się spełnić, o tyle to co ja mówię, ma nikłe szanse na zaistnienie choćby w teorii, bo jak sam z resztą wspominasz bardzo ciężko byłoby tak to prawo stworzyć, żeby nie dochodziło do nadużyć i co za tym idzie przestępstw, z czego doskonale zdaje sobie sprawę, bo świat jest brutalny, a prawo i ludzie ułomni. Są to tylko dywagacje i wizje może odrobinę lepszego świata. Nawet jeśli to ładna bajka i utopia. Czyż nie tego ludzie by chcieli? Żeby nie było głodu, chorób i przemocy?
Co do tego nieszczęsnego zespołu Downa. Sam zacząłeś o tym mówić, nawet przede mną, więc poczułem że mogę się wypowiedzieć. I zamiast temat na tym zakończyć, to pojawiło się znowu, chociaż wszystko na ten temat zostało przez obie strony powiedziane. Nie widzę tu hipokryzji.

Kodeks Hammurabiego nie jest najgorszym pomysłem. Przybicie gwałcicielowi członka do pnia i danie mu noża żeby się uwolnił, być może miałoby jakiś odzew i jeden z drugim może by się zastanowił. Prawo jest ułomne, ale pieszczenie się z przestępcami powoduje tylko tyle, że przestępca tak naprawdę nie boi się kary. Bo czego ma się bać? Dobre jedzenie, telewizja, siłownia, lekarz, nawet internet. Podatnicy - w tym ofiary i rodziny ofiar na nich płacą. Raj. Wielu obywateli może o tym jedynie pomarzyć. Może by się bali, gdyby musieli pracować w kopalniach albo kamieniołomach za kromkę chleba. Nadużycia w wymiarze sprawiedliwości zdarzały się, zdarzają i zdarzać będą. Niestety jak życie pokazuje, wcale nie na niekorzyść przestępców. Wystarczy popatrzeć jakie wyroki dostali kolesie za porwanie i wielokrotny gwałt. I co? I gucio. Odsiedzą, wyjdą i dalej mogą robić swoje. Owszem wpakujmy ich na dożywocie i każdego kolejnego na dożywocie. Piękna wizja, ale także utopijna. Podobnie jak moja - bo doskonale zdaje sobie sprawę, że marne są szanse by cokolwiek w takich kwestiach zmienić. Takie życie. A te jak wiadomo jest brutalne.

Co do aresztu za poronienie. Kobieta o której wspomniałem, dostała 30 lat więzienia za to, że poroniła. Sąd uznał, że pozbyła się zaawansowanej ciąży z pełną premedytacją. Weź pod uwagę, że pomysły antyaborcyjne które wywołały falę czarnych protestów, zawierały właśnie taki punkt, że każda kobieta która poroni będzie MUSIAŁA udowodnić, że poronienie stało się z przyczyn naturalnych i że kobieta nie doprowadziła do tego z premedytacją. Jeśli przyczyniła się do tego choćby uprawianiem sportu, to mogłaby liczyć się z 3 letnią odsiadką. A to już jest patologia. Bo kobieta może zwyczajnie upaść, a będzie podejrzewana, że wywaliła się specjalnie. Takie podejście może pociągnąć dalsze problemy jak chociażby nadużycia. Już teraz całkowicie zdrowe kobiety biorą L4 na całą ciąże, w tym momencie absolutnie każda kobieta będzie mogła perfidnie wziąć takie zwolnienie i lekarze będą bali się go nie wydać. Co za tym idzie,pracodawcy mogą przestać zatrudniać kobiety w ogóle, właśnie z obawy przed takimi zwolnieniami i problemami. Już teraz kobiety są niechętnie zatrudniane. Moja koleżanka w czasie rozmowy została w jednym z pierwszych pytań zapytana o to czy ma chłopaka albo męża i czy jest w ciąży albo planuje dzieci. Czarna wizja, może przesadzona, ale niestety nie niemożliwa. I w tym momencie mamy sytuację patową. Ty się nie zgadzasz żeby z podatków wykonywane były aborcje ciężko uszkodzonych płodów czy ciąż z gwałtów - zwłaszcza u nieletnich, bo nie zamierzasz za to płacić. Ja nie chcę płacić na ciężarne kobiety które idą na zwolnienie chociaż nie ma ku temu medycznych przesłanek, a potem przedłużają macierzyńskie . I problem jest.

Co do dzietności w czasach komuny, to głównie było spowodowane tym, że wbrew wszystkiemu ludzie byli pewni swojego losu i tego czy będą w stanie wychować dzieci. Zakłady pracy pomagały rodzinom, istniały przedszkola i żłobki przyzakładowe, wczasy. Praca była pewna. Człowiek miał pewność, że w jednej pracy przepracuje do emerytury. Dzisiaj tej pewności nie ma. Niektórzy ludzie może i są wygodni, ale większość ludzi jest po prostu realistami i tego żadne zaklinanie rzeczywistości i zwalanie winy na rzekome podejście hedonistyczne nie zmieni. Dzisiaj pracę można stracić z dnia na dzień. Średnia krajowa na poziomie niemal pięciu tysięcy to fikcja. Większość ludzi pracuje za niecałe dwa tysiące brutto. Policz sobie ile to jest na rękę. Za takie pieniądze trudno się samemu utrzymać, a co dopiero posiadać potomstwo. Sam pracowałem za tysiąc na rękę i przeżycie miesiąca było problematyczne. Utrzymaj za to żonę i chociaż jedno dziecko. A nawet jak żona zarobi drugie tysiąc. To i tak utrzymanie trzech osób będzie survivalem. A w wielu rodzinach i to nawet nie jakiś patologicznych nie ma, że głowa boli. Mąż ma swoje prawa, a większość mężczyzn gumek używać nie zamierza, zwalając całą odpowiedzialność na kobietę - co jest skrajnym skurczysyństwem i niedojrzałością. Nie chcesz gumek, zamocz w szklane wody, albo przytrzaśnij drzwiami. Już jest problem z pigułką "dzień po" bo została uznana za środek poronny. Czekać zakazu stosowania pigułek antykoncepcyjnych i gumek. Mleczko się rozleje. Dosłownie i w przenośni. Zauważ kto się najbardziej rozmnaża. Biedni. I tak było przez całe wieki. Bogaci nigdy nie mieli skłonności do płodzenia dużej ilości potomstwa. Najważniejszy był spadkobierca. Gdy się narodził, mąż i żona często przestawali ze sobą współżyć. Biedni mieszkający w jednej izbie, nie mający żadnych rozrywek płodzili jak króliki. Za komuny też tak było. Dobrze wykształcone, bogate rodziny poprzestawały na jednym góra dwójce dzieci. Biedni żyli w rodzinach wielodzietnych, bo taką wizję domu i rodziny wynieśli ze swoich rodzin. Dzisiaj wiele rodzin nawet jakby chciało mieć wiele dzieci to się boi czy da radę je wychować. Po prostu. Przykre, ale prawdziwe.

Osoby płodzące i rodzące dzieci mogą jak najbardziej stanowić zagrożenie dla innych osób. Choćby dla własnych dzieci. Co i raz się słyszy przypadki o skatowanych niemowlakach. Jeśli nie jest to zagrożenie dla innych osób, to co w takim razie nim jest? Te osoby mogą swoje dzieci torturować na różne sposoby, albo wykorzystywać je seksualnie. Owszem jeśli udowodni się im winę, to kara więzienia się należy. Ale jaka pewność, że po odbyciu kary nie zrobią tego ponownie? Lepiej zapobiegać niż leczyć. Niemożność spłodzenia kolejnego potomstwa i narażenia go na krzywdę można uznać za działanie prewencyjne. Przytoczę przykład skrajnej patologii. Rodzina alkoholików rozmnaża się na potęgę. Każde dziecko jest im odbierane i trafia do bidula. Jedno jest odbierane, w ciągu kilku tygodni płodzone jest kolejne, które także trafi do bidula. Nie lepiej by było pozbawić możliwości rozmnażania się choćby tymczasowego i niech się łomocą ile dusza zapragnie? Pewnie usłyszę o adopcjach itd. Nie każde dziecko jest adoptowane, w wielu bidulach dochodzi do przemocy, gwałtów i wszelkiej patologii. Oczywiście, że dzieciaki z biduli są wartościowe, dokonać mogą wspaniałych rzeczy. Nikt nie zamierza temu zaprzeczać i nikt nie zamierza ich zabijać - bo i takie argumenty mogą się znaleźć. Ale czy fakt pozbawienia takich ludzi płodności jest rzeczywiście taką makabrą? Nie mówimy o aborcji. Wyborze aborcja czy sierociniec. Mówimy o uniemożliwieniu rozmnażania, skoro tacy ludzie w żaden sposób nie są w stanie opiekować się swoimi dziećmi, albo rozmnażają się jak króliki, ale dzieciaków nie chcą i je porzucają. Istnieje w końcu coś takiego jak wazektomia i salpingektomia. Czy skoro ktoś nie chce mieć dzieci, nie byłoby dobrze mu to umożliwić. Oba zabiegi zdaje się są odwracalne.


A jako, że zrobiliśmy makabryczny offtop nie mający nic wspólnego z filmem czy treścią tematu, w razie chęci kontynuowania rozmowy zapraszam do prywatnych wiadomości. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Dark_Incubus

Niepotrzebnie się tak napinasz. Piszesz o aborcji "do 12 tygodnia życia". Cieszę się, że tak sformułowałeś to zdanie, bo to wskazuje na to, że zgadzasz się z tym, że życie zaczyna się od momentu zapłodnienia. Piszesz o farmakologicznej aborcji do 12 tygodnia, ale aborcja ciąży z wadą możliwa jest do 24 tygodnia. Raczej ta "humanitarna" (postępowcy lubią taką nowomowę) metoda nie wystarczy. Masz rację - takie filmiki są emocjonalne, dlatego odkładając emocje na bok nie mogę powiedzieć "aha, lekarz nie rozerwał ciała na strzępy, tylko podał tableteczkę, to w sumie nie ma się czym martwić". Co do przypadku Chazana. Nie musi być autorytetem i idolem, ale niezrozumiałe jest dla mnie dlaczego zabraniasz człowiekowi możliwości zmiany poglądu, człowiekowi który robił źle, ale to zmienił (w moim rozumieniu) i usiłujesz wykazać tu jakąś jego fałszywość. Nie odniósł z tego korzyści, duża część środowiska medycznego i prasa go zjadły. Ludzie się czasem zmieniają.

Polemizujesz z moimi wypowiedziami - pokazujesz swoje zdanie. Ja robię to samo, dlatego sam nie rozumiem po co napisałeś wcześniej coś takiego - "Strasznie uogólniasz. Makabrycznie. Byle tylko dowieść swojej tezy i udowodnić, że Ty masz rację i Ty jesteś istotą nieomylną ze swoimi poglądami." Uznałem to za hipokryzję, bo jak ty dowodzisz swoich racji to stwierdzasz, że wyrażasz swoje zdanie i bronisz swojego stanowiska, jak ja robię to samo to nazywasz to udowadnianiem, że jestem nieomylny. Dyskutujemy tu, a nie każda rozmowa musi być poklepywaniem się po ramieniu, z drugiej strony nie ma potrzeby obrzucania się błotem i staram się tego nie robić.

Ad rem: pisząc o emerytach niepotrzebnych społeczeństwu posłużyłem się hiperbolizacją (na obecną chwilę) problemu eugeniki jako kolejnych kroków zmierzając w takim kierunku. Nie jest to moja osobista opinia odnośnie tych osób, ale napisałem to z punktu widzenia zwolennika eugeniki, być może źle to zrozumiałeś. Choć rozmawiamy o wizjach, to ta, o której mówiłem wydaje mi się całkiem realna, może jeszcze nie dziś, nie jutro, ale sądzę, że jakieś 20 - 30 lat pójścia w tym kierunku by mogło wystarczyć. Tej o której ty piszesz też całkowicie wykluczyć nie można, choć rzeczywiście wydaje się mniej prawdopodobna.
Też jestem zdania, że prawo w Polsce jest zbyt łagodne względem przestępców, ale winę po części ponosi sądownictwo. Pracowałem w wydziale karnym i jestem zdania po tym co widziałem, że trzeba się bardzo mocno napracować, żeby trafić za kraty. Kary w kółko zawieszane, rzadko kiedy dostaje się bezwzględne pozbawienie wolności. Z drugiej strony odnotowałbym też fakt, że wobec pewnej grupy zwyroli żadne prawo nie będzie skutecznie odstraszające. Widać to w państwach gdzie stosuje się karę śmierci.
Sam stwierdziłeś, że Sąd uznał tamtą kobietę za winną i skazał. Musiał zatem mieć do tego przesłanki udowodniające winę. Jeśli była winna to w czym problem? Może wysokość kary była nieodpowiednia. Takie rozumienie zapisów tamtego projektu ustawy było błędne. Prawo nie działa w ten sposób, że trzeba udowadniać niewinność. To oskarżyciel publiczny musi udowodnić winę. Moim zdaniem to była celowa dezinformacja, żeby storpedować projekt, co jak widać się udało. W rzeczywistości prokurator musiałby jeździć do każdego poronienia i wszczynać postępowanie. Kiedy umiera człowiek prokurator przecież nie zakłada, że został zamordowany, ale czasem pewne okoliczności mogą wskazywać, że jednak doszło do udziału osób trzecich i wtedy jest to zasadne. W kwestii zwolnień L4 się nie zgodzę, że projekt miałby taki wpływ. Dobrze wiemy jak wyglądają wizyty lekarskie. Wiele razy słyszymy pytanie "będzie potrzebne L4?" Lekarze sami to proponują, bo daje im to zabezpieczenie na wypadek gdyby okazało się, że pacjentowi coś się stanie, a lekarz nie wypisał nawet zwolnienia. Tak samo jest z ciążami. Lekarz wypisze L4 na życzenie pacjentki również bez tej niedoszłej ustawy, więc nie zmieniłoby to zbyt wiele i również nie zmieniłoby problemu kobiet na rynku pracy. Szczerze mówiąc nie wiem w jaki sposób ten problem można rozwiązać.

Nie można pracować za mniej niż 2000 zł. brutto. Najniższa krajowa w 2018 r. wynosi 2100 zł. brutto (to chyba niespełna 1600 zł netto) i jeśli ma się umowę o pracę to nie można pracować za mniej, choć zgodzę się z tym, że to żenujące niskie zarobki. Chociaż kwestia najniższej krajowej to osobny, kolejny temat. Mam do tego podejście negatywne, bo za podniesieniem minimalnej płacy krajowej przedsiębiorcy potrafią liczyć i dochodzą do wniosku, że skoro pracownicy mają od nowego roku więcej pieniędzy to automatycznie podnosi się ceny swoich usług, koniec końców zarobisz więcej powiedzmy o 100 zł. brutto a ceny na wszelkich produktach i usługach skoczą sobie o 10% i co ci przyjdzie z tej wyższej wypłaty skoro kupisz za nią mniej niż przed tą podwyżką. Komunizm gwarantował wszystko - pewną pracę, jakiś tam socjal, tylko problem jest taki, że to wszystko nie za darmo, wziąć kredyt i nakupować każdy potrafi, zwłaszcza jeśli osobiście nie będzie go spłacał tylko zrzuci to na barki kolejnych pokoleń. Pigułkę "dzień po" nie traktowałbym jako antykoncepcję, jej działanie nie zapobiega przecież zapłodnieniu (jak np. w przypadku prezerwatyw czy tabletek antykoncepcyjnych), a jest wymierzone w nowy organizm. Może bogaci rzadziej się rozmnażają, bo po przeliczeniu okazuje się, że mniej zostanie pieniędzy do wydania. Biedni często nie przywiązują dużej uwagi do pieniędzy, liczą się dla nich inne wartości. Dopóki nie prowadzi to do patologii, w której dzieci są zaniedbywane, dopóty nie mam nic przeciwko. Nie każdy musi być bogaty.

Tak jak pisałem pozbawienie wolności ma też pełnić rolę resocjalizującą i ciężko teraz zakładać z góry, że każdy kto popełni w życiu przestępstwo po jakimś tam np. dłuższym pobycie w zakładzie karnym się nie zmieni i każdego z urzędu ukarać w taki sposób jak mówisz. Byłoby to karanie z góry za czyny jeszcze nie popełnione i na pewno mimo, że część osób pozbawiłoby to skutecznie doprowadzenia do recydywy, to jednak wiele osób ucierpiałoby niesprawiedliwie i ja osobiście nie postulowałbym rozwiązania, w którym karzemy kogoś za coś, czego jeszcze nie zrobił. Co do adopcji to z mojej wiedzy (jestem w miarę na bieżąco, bo w zeszłym roku brałem udział w takiej procedurze) to dzisiejsza sytuacja jest nieco inna niż jeszcze jakiś czas temu. Wskutek m.in. rozpowszechnienia się różnych chorób, czy np. odwlekania rodzicielstwa problemy z płodnością społeczeństwa stworzyły sytuację, w której to rodzice są oczekującymi na dziecko w ośrodkach adopcyjnych, a nie odwrotnie.

Racja, sytuacja wymknęła się nieco spod kontroli, chociaż już przed tą wymianą zdań temat zmierzał w stronę offtopu. Jako, że odpisywałem na bieżąco, a nie po przeczytaniu całości komentarza więc to co napisałem już tutaj pozostawię.
Pozdrawiam.

donlemon89

Odpiszę tutaj i serio trzeba zakończyć ten offtop.

Nigdzie nie napisałem, że zgadzam się z tym, że życie zaczyna się od momentu zapłodnienia. W chwili zapłodnienia ma co najwyżej szanse by stać się nowym życiem, ale zanim do tego dojdzie musi zostać spełnionych mnóstwo warunków. Przez pierwsze tygodnie może wydarzyć się absolutnie wszystko. To jest zaledwie nasiono, które ma dopiero szansę wykiełkować, tak jak jajko czy owoc ma dopiero szansę stać się kurczakiem czy drzewem, a jak wiadomo wcale nie musi się tak stać. Od chwili połączenia plemnika i jajeczka może się wydarzyć milion różnych rzeczy. Może się zagnieździć, ale wcale nie musi. Może zacząć się rozwijać, a może dojść do takich zaburzeń w rozwoju, że będzie niczym innym jak nowotworem czy pasożytem. A patrząc na to ile kobiet roni ciąże w pierwszym trymestrze (60% wszystkich poczęć kończy się poronieniem) i nawet nie ma pojęcia że w ogóle w ciąży było, to i sam ich organizm uznawać może to co w nich rośnie za zagrożenie i zwyczajnie się tego pozbywa. Jest mnóstwo kobiet które nigdy ciąży nie donoszą, bo zwyczajnie ich organizm traktuje zarodek jak pasożyta. Natura bywa brutalna.

Ponoć tylko krowa nie zmienia poglądów. Nie mniej Chazan jest dla mnie osobą do szpiku kości fałszywą z tą swoją moralnością. W zawodzie lekarza nie powinno być miejsca na zasłanianie się poglądami, bo za chwilę może dojść do sytuacji, gdy lekarz zabroni przetoczenia krwi albo odmówi zrobienia przeszczepu bo jest Jechowym. Skoro jesteś lekarzem, ale sumienie czy religia nie pozwala czegoś robić, to zmień zawód. To tak jakbym był weganinem, pracował w sklepie ogólnospożywczym i gonił w diabły klientów którzy chcą kupić kiełbasę, bo sumienie mi nie pozwala mięsa sprzedawać. Albo był muzułmaninem i odmawiał ludziom prawa do kupowania alkoholu.

Rozmawiamy o konkretnych przypadkach i konkretnych sytuacjach, a więc nie ma miejsca na uogólnianie co robiłeś i odniosłem się w tym zdaniu tylko do tego. To tak jakbyśmy rozmawiali o czarnych kotach, a Ty byś wrzucił do rozmowy wszystkie inne umaszczenia i dodał jeszcze psy, by właśnie bronić swoich tez. Porównałeś mnie do Hitlera, a więc obrzuciłeś błotem...

Przypominam też, że sąd może się mylić. Historia pokazuje, że wiele jest przypadków skazania niewinnych osób. 18 latkę bolał brzuch i przedwcześnie urodziła dziecko w łazience. Sąd stwierdził że zrobiła to z premedytacją bo chciała zabić dziecko. Nawet lekarze nie potrafili określić czy płód obumarł jeszcze w łonie matki czy już po przyjściu na świat. Więc najłatwiej zarzucić młodej dziewczynie złą wolę i skazać ją na 30 lat odsiadki. Okrutny jest świat w którym rządzi fanatyzm.

Pigułka dzień po, przede wszystkim zapobiega owulacji, a więc nie dochodzi do uwolnienia się jajeczka i nie może dojść do zapłodnienia. Jeśli zaś dojdzie do owulacji, to spowalnia podróż jajeczka jajowodem i zmienia wyściółkę macicy. Efekt jest na tyle długi żeby plemniki straciły zdolność do zapłodnienia. W więc jest środkiem antykoncepcyjnym. Owszem jest tabletka która zapobiega zagnieżdżeniu się jajeczka w macicy, ale to także jest antykoncepcja. Z tego co wiem, za początek ciąży uważa się zagnieżdżenie jajeczka, a w tym wypadku do tego nie dochodzi. Jeśli dojdzie do zagnieżdżenia, to ta tabletka tego nie zmieni. Kobiety z mięśniakami stosują środki z substancjami takimi jakie są w tabletkach dzień po i to w o wiele większych dawkach i donaszają ciąże i rodzą zdrowe dzieci. Żeby to zmienić potrzeba tabletek wczesnoporonnych.

Owszem można pracować za mniej niż 2000 brutto. Owszem było to trzy lata temu, ale w pewnej sieci sklepów wynagrodzenie pracowników wynosiło około 1400 złotych brutto, a więc 1000 złotych na rękę. I w wielu miejscach płace się nie zmieniły, albo zmieniły się minimalnie. Niestety.

Jest bieda i bieda. Też nie mam nic przeciwko ubogim ale porządnym rodzinom. Takim ludziom należy się pomoc by mogli wyjść z tego ubóstwa. Mówimy o patologiach.
A może bogaci się nie rozmnażają, bo najzwyczajniej w świecie nie widzą sensu w posiadaniu licznego potomstwa? Nie każdy musi chcieć posiadać liczną rodzinę. Ich prawo. Zakładanie z automatu jakiejś złej woli czy pazerności brzmi jak uprzedzenia społeczne. Biedni są cacy, mają wartości, wszyscy bogaci są degeneratami. Trochę to niesprawiedliwe patrząc na niektórych celebrytów mających po kilkoro czy wręcz kilkanaścioro dzieci. Braku pieniędzy i luksusów nie można im odmówić.

Z ośrodkami adopcyjnymi też jest różnie. Wymagania w stosunku do rodziców są z kosmosu, biorąc pod uwagę realia życiowe i to w jakich warunkach często mieszkają wielodzietne rodziny. Niektórzy rodzice mają też konkretne wizje dziecka i czasem muszą czekać. Poza tym co jest najbardziej znamienne, wiele dzieci w sierocińcach ma nieunormowaną sytuację prawną np. rodzice mają jedynie ograniczone prawa rodzicielskie, dzieci zostały im odebrane, ale nie zostali tych praw pozbawieni. Z chwilą pojawienia się 500+ nagle objawiło się wiele stęsknionych za pociechami rodziców, którzy na gwałt chcieli zabierać swoje potomstwo do domów, a wcześniej przez lata nawet tych dzieci nie zaszczycili splunięciem. W ośrodkach i szpitalach na adopcję czeka tysiące chorych i niepełnosprawnych dzieci i jakoś nie ma do nich kolejek. I w tym momencie będę chamem i brutalem. Antyaborcjoniści są pełni wzniosłych słów, wymachują transparentami, chcą być prawem i sumieniem absolutnie wszystkich, ale jakoś się do takich ośrodków nie pchają i nie adoptują tych najbardziej przecież adopcji potrzebujących. Czyżby hipokryzja? Bo dla mnie to dziwne, że są dzieci które latami mieszkają w szpitalach bo nikt ich nie chce. Przecież obrońcy życia powinni się w drzwiach tratować po takie dzieci. Czyżby woleli machać transparentami i umoralniać innych niż dać dobry przykład?

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
Dark_Incubus

Postaram się możliwie krótko, żeby nie rozwlekać już szerzej tematów. Nie zgodzę się, że ciąża zaczyna się od zagnieżdżenia zarodka. Nawet słownik języka polskiego wskazuje moment zapłodnienia jako początek ciąży. Rozumowanie na zasadzie jajko kiedyś może będzie kurczakiem w odniesieniu do człowieka jest bardzo śliskie i kompletnie uznaniowe, co uważam za po prostu niebezpieczne. Zgoda, choroby autoimmunologiczne np. hashimoto potrafią tak reagować na ciążę (niestety wiedzę posiadam z autopsji w tym przypadku), tak samo jak np. atopowe zapalenie skóry, czy alergia gdzie znów organizm atakuje sam siebie, bo uważa, że cała masa rzeczy, które spożywamy jest śmiertelnie niebezpieczna (niestety znów autopsja...), przy czym wyraźnie to zaakcentujmy - to są choroby, patologie zdrowotne.
Przysięga Hipokratesa mówiła jasno w tym temacie. Moim zdaniem lekarz jest od leczenia. Zabijanie nie jest leczeniem (oczywiście wyjątek stanowi sytuacja zagrożenia życia matki, bo tutaj aborcja jest tak naprawdę ratowaniem drugiego życia). Zmiana zawodu - zgodzę się. Jeśli chcesz dokonywać aborcji, a nie leczyć ludzi - zmień zawód i zostań aborterem, nie nazywaj siebie lekarzem.
Nie nazwałem Cię Hitlerem - ja tylko stwierdziłem fakt o tym, że taką wizję jaką opisałeś mieli (w dodatku ją realizowali m. in. naziści). Nie było moim celem Cię wyzwać od hitlerowców, ale co mogę na to poradzić, że to istotnie się działo? To historia. A contra factum non est agumentum.
Sąd nie skazuje, jeśli nie ma przekonania o winie. Jeśli jest jakakolwiek wątpliwość - uzna oskarżonego za niewinnego. Taka jest zasada w prawie karnym - domniemania niewinności. Czy to wyklucza pomyłki sądów? Oczywiście nie, bo za ławą siedzi tylko człowiek, natomiast nie jest to argumentem do tego, żeby w ogóle nie wydawać wyroków, bo może się sędzia pomyli.
Do momentu, w którym opisujesz, że nie dochodzi do zapłodnienia wskutek tabletki w pełni się zgodzę - antykoncepcja. Jednak kiedy działanie leku uniemożliwia zagnieżdżenie się zarodkowi to mowa już nie o antykoncepcji, a środkach wczesnoporonnych (zgodnie ze wspomnianą wcześniej przeze mnie definicją ciąży).
Jeśli któreś firmy oferują taką stawkę to nawet może wskazane by było napisać które, niech się wstydzą ;] Sam kiedyś (w wieku 18 lat) pracowałem za 4,90 netto w markecie, więc stawki głodowe nie są mi obce. To wynagrodzenie 1400 zł. brutto to mogło być w 2011 r., bo wtedy tyle wynosiła najniższa krajowa. Osobiście nie spotkałem się z ofertą pracy poniżej najniższej krajowej, natomiast z samą stawką minimalną to wiadomo, powszechna płaca.
Wcześniej za zjawiska patologiczne dostało się biednym, dla wyrównania rachunków zaczepiłem bogatych ;] Oczywiście trzeba traktować każdy przypadek indywidualnie. Akurat świat bogatych celebrytów nie jest dla mnie wyznacznikiem dobrych wzorców. Nie powiedziałbym, że z uwagi na pieniądze (kilka postów wcześniej wspomniałem o dość zamożnych, porządnych znajomych posiadających kilkoro dzieci), ale na to jak spełniają się w roli ojca i matki. Jeśli tak, że płodzą dziecko, biorą rozwód, nowy małżonek, nowe dziecko, znów rozwód i od nowa, to sam fakt, że jest w stanie zapewnić swoim dzieciom życie na wysokim standardzie nie przesądza o prawidłowej postawie w roli ojca, matki. No bo jak mogę być dobrym ojcem, skoro nie ma mnie przy swoich dzieciach kiedy tego potrzebują (a potrzebują na co dzień).
Też opowiem się za krytyką wysokich wymagań u rodziców adopcyjnych. Dzieci mieszkają często w fatalnych warunkach, w biedzie i niedostatku, a od rodziców adopcyjnych wymaga się dużo. Ze swojej pracy też mogę to potwierdzić, że zauważyć można przypadki, kiedy rodzic przypomniał sobie o tym, że ma dzieci i nagle zapałał do nich wielką miłością (tak, tak, 500+ potrafi wzbudzić głęboko skrywaną miłość... ;]) i tu oczywiście rola sądów - nie dać nabrać się na takie wygłupy.
I co do ostatniej kwestii - powtórzę analogię z poprzedniego posta. Domyślam się, że nie popierasz eksterminacji bezdomnych? A mimo to domniemuję, że nie wziąłeś żadnego do siebie do domu na utrzymanie? I codziennie patrzysz jak śpią na ławkach i nikt się nimi nie zajmuje? Z tego powodu ten argument jest kulawy, bo receptą na brak chętnych do wychowania i opieki chorych dzieci niestety nie może być ich eksterminacja. Przecież dla narkomanów, alkoholików państwo stwarza ofertę pomocy. Funkcjonują ośrodki dla uzależnionych, programy resocjalizujące. Dlaczego to nie przeszkadza nikomu, a opieka np. szpitalna czy nawet w domu dziecka jest takim problemem dla zwolenników aborcji?

Myślę, że czytający ten wątek już dawno się domyślili, że nie dotyczy on w żaden sposób treści filmu i po prostu jeśli nie są zainteresowani tymi tematami to czytanie tych wypowiedzi sobie po prostu odpuszczą :].

Pozdrawiam.

Pozdrowienia.

donlemon89

Odniosę się już tylko do ostatnich słów. To co mówisz jest jasne, piękne i w pełni pokazuje rzeczywiste wartości. Ładujmy się kobietom do pochw, najlepiej skazujmy na więzienia, zamykajmy w klatkach, niech robią za bezwolne inkubatory rodem z Pamiętnika Podręcznej. Niech rodzą na siłę, za wszelką cenę, a potem niech te dzieciaki wegetują po szpitalach i ośrodkach. Kij z nimi, ważne, że się urodziły. Kij, że są niechciane i niekochane, kij, że obsrane i obszczane z odleżynami. Obowiązek spełniony i możecie mieć czyste sumionka. Wiesz, że dzieci z takich ośrodków i biduli nie umieją płakać? Bo nawet niemowlaki wiedzą, że wszyscy mają na nie wyrąbane. Nawet ci co tak zajadle bronią kilku komórek. Dla mnie sprawa jest prosta. Dopóki każdy antyaborcjonista nie adoptuje chociaż jednego chorego czy upośledzonego dziecka, to może sobie zakazywać aborcji wyłącznie we własnym domu, swojej żonie i i swoim dzieciom. Inaczej to najgorszego sortu hipokryzja. Chcecie żeby się takie dzieciaki za wszelką cenę rodziły, to ponoście za nie odpowiedzialność, skoro rodzice zrzekają się praw rodzicielskich. Bo w tym momencie to trochę jak koleś, który kobitkę zapłodnił, a potem dał nogę. Chcecie tak strasznie tych dzieciątek? Opiekujcie się nimi. Zamiast drukować kłamliwe transparenty i zajmować się tylko i wyłącznie skandowaniem oklepanych haseł, zajmijcie się rodzinami które mają niepełnosprawne dzieci. Znam osobiście kobietę, której córka z porażeniem mózgowym zmarła mając ponad 30 lat. Przez te 30 lat żaden antyaborcjonista nie przyszedł do niej i nie pomógł tej kobiecie, nie odciążył w obowiązkach, nie pomógł ze znoszeniem i wnoszeniem wózka na drugie piętro. Gdyby nie kilka osób - i to akurat takich które uznają aborcję - kobieta by pewnie w końcu padła. Jakoś nie było przy niej żadnego antyaborcjonisty gdy płakała, modląc się by Bóg zabrał dziecko przed nią, bo co się z tym dzieckiem ( a przecież dorosłą już kobietą) stanie, gdy jej zabraknie. Szczęście w nieszczęściu, że Bóg wysłuchał tej modlitwy. A nie powinno do takich sytuacji dochodzić. Żadna kobieta nie powinna się martwić o los swoich dzieci.

Narkoman, alkoholik czy bezdomny stał się taki na własne życzenie. Jedynie bezdomnym można się stać nie z własnej winy, a za sprawą pecha i ludzkiej podłości, bo takie przypadki się zdarzają niestety. I nawet ich nie można zamknąć w żadnym ośrodku wbrew ich woli, no chyba, że złamią prawo, albo staną się niebezpieczni dla otoczenia. A dziecko nie musiało się w takim ośrodku znaleźć. A znalazło się tylko dlatego, że absolutnie nikt go nie chciał. Nawet ci co tak zażarcie o nie walczyli. Po narodzinach powiedzieli mu prosto w oczka "przyszedłeś na świat, możesz wypierniczać, już nas nie interesujesz, ośrodek się tobą zajmie, nas twój los już nie obchodzi".

I jeśli kiedykolwiek wejdzie prawo antyaborcyjne, to chciałbym bardzo, żeby jednocześnie powstało prawo, nakazujące by w przypadku gdy rodzice zrzekają się praw rodzicielskich, dziecko trafiało automatycznie do osób które podpisały ustawę antyaborcyjną i które gardłowały za całkowitym zakazem aborcji. Lista takich osób z imienia i nazwiska powinna być dostępna w internecie. Nie szpital, nie ośrodek, nie państwo, tylko te konkretne osoby, które chciały takiego prawa. Byłoby to najlepsze rozwiązanie. I oczywiście obowiązkowa pomoc takich osób dla rodzin posiadających takie dziecko. Rodzina mogłaby wybrać z tejże listy kilka osób, które miałyby opiekować się ich dzieckiem. I to przynajmniej kilka razy w tygodniu przez całą dobę. Jestem bardzo ciekaw ilu osobom zmieniłyby się wtedy poglądy.

Pozdrawiam i temat uważam za wyczerpany i zamknięty.

ocenił(a) film na 7
Dark_Incubus

Nie wiem kto mówi o jakimś zaglądaniu w pochwy kobietom? Skąd taki wniosek? Odwrócę sytuację i też sobie poironizuję. Uwaga: mój interlokutor znalazł panaceum na wszelkie bolączki tego świata. Szukaliśmy kilka tysięcy lat, a tu okazało się, że jest tak blisko, w zasięgu ręki - śmierć. Wspaniały lek - leczy smutki, troski, bóle i cierpienia. Pomaga nawet na odleżyny! Oczywiście polecasz, bo już korzystałeś, prawda?
"Wiesz, że dzieci z takich ośrodków i biduli nie umieją płakać?" - przechodzimy w jakąś fazę emokonwersacji? Oczywiście idź do tego szpitala i bidula i powiedz tym smutnym dzieciom, że je zabijesz i wtedy już nie będą smutne i nie będą płakały. Doprawdy wspaniałomyślne, zaoszczędzisz im tyle smutku, nie będą nawet czuły jak bardzo są niekochane (zwłaszcza przez obrońców życia - oni podobno najmniej kochają).
"Dopóki każdy antyaborcjonista nie adoptuje chociaż jednego chorego czy upośledzonego dziecka, to może sobie zakazywać aborcji wyłącznie we własnym domu, swojej żonie i i swoim dzieciom" - ile razy będziesz pisał to samo? Odpisywałem już na to, ale argumentację przemilczałeś.
Jakim prawem twierdzisz, że pro - liferzy nie pomagają samotnym matkom, że nie wspomagają niepełnosprawnych? Wszystkich mierzysz swoją miarą, czy tak o, wystrzeliłeś sobie hasełko w powietrze? A może znasz tych wszystkich pro - liferów i uważasz, że żaden z nich nic nie robi i po prostu wystaje sobie na ulicach z transparencikami bo lubią wkurzać przechodniów, być zaczepiani i obrażani, a nawet uderzani (patrz: popis jednego z polskich celebrytów). Poczytaj sobie ile ośrodków dla niepełnosprawnych prowadzą np. zakony, są księża, którzy organizują pomoc dla samotnych matek, są organizowane zbiórki pieniędzy, produktów jak pieluchy, mleko etc. Po prostu o tym nie chcesz wiedzieć, bo wolisz wygodniejsze rozwiązania, a prawda jest taka, że gdyby choć co 10 osoba z proaborcjonistów wspomogła finansowo czy w jakikolwiek inny sposób niepełnosprawnych, czy chore dzieci to problem by się diametralnie zmniejszył i nie musiałbyś pisać na filmwebie o biednych i porzuconych dzieciach ale łatwiej jest zaatakować innych, samemu ograniczając się do napisania paru zdań na filmwebie i machania czarną parasolką. A przecież moglibyście pomóc w jakiś wymierny sposób, bo nikt nie ukrywa, że pomoc jest potrzebna.
A powiedziałeś to tej kobiecie, że zawaliła sprawę 30 lat temu? Przyznała Ci rację? Powiedziała, że gdyby mogła cofnąć czas to by zabiła od razu?
"A nie powinno do takich sytuacji dochodzić. Żadna kobieta nie powinna się martwić o los swoich dzieci." - Halo, tu Ziemia. Nie żyjemy w jakiejś utopii, gdzie wszyscy są szczęśliwi, nikt się o nikogo martwić nie musi. Btw znasz jakąś normalną matkę, która się nie martwi o swoje dzieci? Twoja się nie martwi/-ła o Ciebie?
A ja rozciągnę tą opinię i powiem, że nałogowcem też można się stać nie do końca ze swej winy i często jest to skutek wielu strasznych dramatów i efekt nieporadzenia sobie z tym co się w życiu stało.
No tak, ci ludzie, którzy by powiedzieli taką formułkę "już nas nie interesujesz" to straszni ludzie. Ciekawe co by powiedzieli ci, którzy postulują aborcję. Oh wait...zdaje się, że nie byłoby komu tego mówić. To prawdziwi bohaterowi, tak szybko i skutecznie rozwiązali problem niekochanego dziecka... Dodam jeszcze jedną rzecz. Przejdź się do najbliższego domu dziecka i zapytaj czy ich byli pensjonariusze zaraz po opuszczeniu domu dziecka popełnili samobójstwo. Oczywiście tak nie będzie. O czym to świadczy? Ok, nie byli kochani, byli porzuceni i nieszczęśliwi, ale podjęli decyzję, że chcą żyć, że będą szukać szczęścia i o to właśnie chodzi. Zatrzymujesz się na etapie smutnego i niekochanego 5 - latka i umyka ci fakt, że ten człowiek dzięki temu, że jego matka go urodziła i nie zabiła dostanie za chwilę szansę na przeżycie swojego życia najlepiej jak potrafi, na znalezienie pracy, miłości życia, posiadania rodziny, kochania i bycia kochanym. Ty chciałbyś to wszystko im zabrać z tego powodu, że jako dzieci znaleźli się w bardzo trudnych sytuacjach.
No cóż, ostatni akapit twojej wypowiedzi to już fantazje i czystoegoistyczne (oczywiście wszyscy ci dobrzy proaborcjoniści będą wtedy korzystać w pełni z życia, nikim się nie przejmować i opowiadać w komentarzach o trosce o prawa kobiet) marzenia. Na szczęście nigdy się nie spełnią :)

Również wydaje mi się, że dyskusja zrobiła się niestety mało rzeczowa i zaczyna coraz mniej wnosić dla czytających ją osób.

Pozdrawiam.

exley

O rany! A ja myślałam, że to portal dotyczący filmów. A tu leci jednostkowa psychoanaliza... Może to i dobrze - jeśli ma pomóc.

użytkownik usunięty
Dark_Incubus

Dziękuję za tę wypowiedź. Zdaje się, że nadal wiele ludzi ma tendencję do albo przeinaczania historii, albo natychmiastowego zaprzeczania gdy coś jest dla nich niewygodne. A historia kobiet ciągle jest bardzo wrażliwym tematem co niestety widać.

Osobiście stawiałbym raczej na niewiedzę wynikającą z ignorancji. Niestety ludzie mają tendencję do wypowiadania się na wszelkie możliwe tematy, jednocześnie nie mając kompletnie pojęcia o co chodzi. Z przedstawioną w filmie historią jest ten problem, że ludzie mierzą wszystko miarą współczesną i tego co dzisiaj się dzieje, nie mając pojęcia o życiu tamtych czasów i tego jakie normy społeczne wtedy obowiązywały. Ba! Większość ludzi nie ma nawet zielonego pojęcia jak ludzie żyli choćby i na początku XX wieku. A XIX wiek to dla nich czasy równie zamierzchłe jak średniowiecze i dinozaury.

ocenił(a) film na 10
Dark_Incubus

Tak! Ja również dziękuję za tę długą wypowiedź oraz za dyskusję z "exley". Wow, na niektóre wypowiedzi na filmwebie mi po prostu brakuje siły, na szczęście są tu ludzie, którzy ubierają moje myśli w zgrabne słowa. ;) A film... 10/10 jak dla mnie!

ocenił(a) film na 10
Dark_Incubus

Aha, i jeszcze: "Nie jestem i nigdy nie byłem specem od epoki Wiktoriańskiej" nie szkodzi, wszystko Pan pisze dobrze. Też nie jestem wszechwiedząca, ale pisałam pracę dyplomową na ten temat, więc trochę musiałam poszperać, poczytać i dowiedzieć się. ;)

Oh_Isabel

Ja szperam, czytam, dowiaduje się dla siebie, bo lubię wiedzieć, bo jak jakiś temat mnie zainteresuje to chce się o nim dowiedzieć jak najwięcej, niezależnie czy byłyby to informacje o konserwowaniu żywności w czasach średniowiecza, budowie pieca czy podkuwaniu koni ;)
Epoką Wiktoriańską zainteresowałem się po obejrzeniu Ripper Street i stwierdzam, że jest to moja druga po szeroko pojętym średniowieczu ulubiona epoka, tak więc wyszukuję o niej co się da. A że obyczaje i zwykłe życie ludzi zawsze były dla mnie ważniejsze niż wkuwanie dat i pasujących do nich wydarzeń, to głównie właśnie informacje obyczajowe, społeczne, modowe, architektoniczne czy żywieniowe zbieram. Żeby było weselej z historii wychodziłem na nogę, bo właśnie nauczycieli nigdy nie interesowało to, że znam budowę długiego domu wikingów czy zbroi płytowej, albo co się nosiło w czasach Ludwika XIV i czemu wbrew pozorom to nie średniowiecze było najbrudniejszą epoką w dziejach, ważniejsze było, że nie pamiętałem jakiejś daty czy wydarzenia, które się za datą kryło :P

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 7
Dark_Incubus

I ja Ci dziękuję za tę dyskusję. Przywracasz (marną) wiarę w ludzkość. Dobrego dnia! (lub nocy).

Dark_Incubus

Dołączam do podziękowań, świetne wypowiedzi!

użytkownik usunięty
Dark_Incubus

Zacznę od tego, że nie należy porównywać tego, co było w UK do tego co było w Polsce. Panowały tam inne prawa, więc nie ma sensu przyrównywać sytuacji Lady M. z tego filmu do sytuacji kobiet na całym świecie.

Jeśli chodzi o Wielką Brytanię to kobiety i młodsi bracia nie dziedziczyli, w przypadku gdy majątek był majoratem. Jeśli nie był, to wszystkie dzieci normalnie dziedziczyły. W Polsce majoraty dotyczyły głównie wielkich majątków, których spadkobierca był właściwie tylko zarządcą i można mu było majorat odebrać, gdyby źle nim zarządzał. Z tego filmu wynikało raczej, że nie było tam majoratu, choć niestety przegapiłam fragment, gdy pojawiło się dziecko (niedokładnie obejrzałam film), ale dziecko w tym przypadku raczej było spadkobiercą połowy majątku, a nie całego, bo raczej Lady M. nie ryzykowałaby zabicia męża i teścia, gdyby ten majątek miał przypaść jakiemuś wujowi albo bratankowi, a ona stawałaby się bezdomna. Z tego co kojarzę, jeśli majątek był majoratem, a nie było mężczyzn w rodzinie, to państwo zabierało majątek, a wdowa i ewentualne córki zostawały z niczym. No i generalnie mówimy tu o bogatych ludziach, którzy mieli cokolwiek do dziedziczenia. A była przecież rzesza ludzi, która nie miała wiele majątku i dziedziczenie nie miało znaczenia.

Jeśli chodzi o okrucieństwo - mi się wydaje, że ludzie kiedyś, mimo wszystko, nie byli aż tak zdeprawowani jak dziś. Kiedyś były czasy, gdy dzieci się wychowywało karnie i trzymało krótko, więc możliwe, że pan wymagał od służby, ale to wcale nie znaczy, że się znęcał. Ta scena ze służącą na czworakach raczej miała pokazać uległość służącej, niż to że takie rzeczy w dawnych czasach były na porządku dziennym. Podobnie z wykorzystywaniem seksualnym - to jest raczej problem dzisiejszych czasów, wynikający z masowego i nieograniczonego oglądania pornografii, a co za tym idzie niemożności założenia rodziny i ułożenia sobie w niej życia (na yt. są filmy o szkodliwości porno, które wyjaśniają ten problem).

Czy kobieta była meblem. Z żadnej starej książki nie wynika by kobiety w jakichkolwiek czasach były meblem. Nie wiem skąd ci to przyszło do głowy. Wiadomo kobiety, musiały słuchać męża czy rodziców (obojga!), ale wynikało to z różnic kulturowych - ludzie zastali taki porządek rzeczy i nie myśleli by go kwestionować. Byli uczeni, że rodziców należy słuchać, więc słuchali. Nie ma sensu patrzeć na tamtejszy świat dzisiejszymi oczami, bo można dojść do absurdalnych wniosków.

Że nie wybierały męża. A więc w Polsce od XVII w. miały swoje zdanie w tej sprawie. One same chciały wyjść bogato za mąż, by nie musieć nic robić. Pewnie były sytuacje, że np. nieświadoma życia 15-latka zakochała się w chłopcu stajennym, a rodzina wydawała ją za mąż za bogatego sąsiada i ona czuła się nieszczęśliwa z tego powodu. Ale czy taka panna czułaby się szczęśliwa, będąc żoną chłopca stajennego? Bardzo wątpię. Fajnie, że w filmie stajenny był taki ogarnięty i muskularny, ale nie łudźmy się. Z powodu biedy i ubogiej diety chłopcy stajenni byli niscy, bezzębni, wychudzeni, wyglądający na starszych niż byli w rzeczywistości, z krzywicą i z pewnością też prymitywni, więc bogate panny niekoniecznie chciały się z takimi wiązać. W tym filmie tak naprawdę nie chodziło o to, że Lady M. wyszła za mąż, ale o to, że jej mąż, prawdopodobnie z powodu nadużywania alkoholu, był impotentem. Gdy się dowiedział o jej romansie nie zachował się jakoś strasznie. To ona się zachowała strasznie. Do połowy XIX wieku w UK praktycznie nie można się było rozwieść, chyba że się było bardzo bogatym, więc oboje utknęli w takiej sytuacji, z której nie było wyjścia. W filmie chyba nie powiedziano, jak do tego małżeństwa doszło, więc trudno coś więcej powiedzieć na ten temat. W dzisiejszych czasach ludzie sobie sami wybierają partnera na życie i też jakoś kiepsko to wygląda. Aktualnie w Polsce prawie 20% rodzin to samotne matki, 30% rozwodów, więc czy aktualne obyczaje są takie korzystne dla kobiet?

I jeszcze a propos wychodzenia za mąż. Swego czasu przeczytałam historię Jane Austen - jej ciotka (siostra ojca) samotnie i z własnej woli udała się do Indii w jedynym celu znalezienia męża (był tam nadmiar mężczyzn i prawie zero kobiet), po pół roku pobytu tam wyszła za mąż. Nikt jej nie zmuszał, by tam jechała. Rodzina pewnie była przerażona jej pomysłem, a mimo to zebrała kasę na podróż i dopięła swego. Rodzina była bardzo biedna, więc nie było tam nic do dziedziczenia. W takiej sytuacji trzeba by było iść do pracy, ale łatwiej było wyjść za mąż.

Że nie było się komu poskarżyć - obawiam się, że obecnie też nie ma się komu poskarżyć. Miałam ostatnio problemy w pracy, uwierz mi, że nikt mi nie pomógł, choć się po tę pomoc się zgłaszałam. W jednej z prac doszło do procesu sądowego, sąd zasądził mi pieniądze, których nawet komornik nie mógł odzyskać, w innej nawet nie poszłam do sądu, bo szkoda zachodu. Gdy się czyta o tym, że jakaś kobieta została zgwałcona, to połowa internetowych komentarzy twierdzi, że to jej wina, bo "nosiła za krótką spódniczkę", a ta którą bił mąż, że to jej wina, bo była głupia, że dała się bić. I tak można wymieniać i wymieniać. To jest tylko i wyłącznie twoje złudzenie, że teraz otrzymasz potrzebną ci pomoc w razie kłopotów. Chyba że masz pieniądze lub/i znajomości w mediach i uda ci się zdobyć medialne współczucie, no ale do tego trzeba być bardzo przekonującym, a i twoje problemy powinny być widowiskowe i niezawinione przez ciebie, żeby gawiedź się zainteresowała. Naprawdę, nie miej złudzeń, że otrzymasz kompleksową pomoc i że kogoś twoje problemy obchodzą. Jeśli w ogóle ktoś ci pomoże w ramach działania urzędów/policji to raczej przez przypadek niż z jakiegoś faktycznego działania. Przemoc obecnie jest bardziej wyrafinowana, bo facet może nie walnie kobiety w twarz, ale za to może bezkarnie zmanipulować i wykorzystać. W XX wieku wynaleziono/odkryto albo może tylko rozpowszechniono różne metody manipulacji, które spryciarze wykorzystują i jest to podobnie bolesne jak ciosy pięścią. Siniaków nie ma, ale ból jest.

Na pewno się zmieniło na lepsze dla kobiet pod różnymi względami. Uzyskały równe prawa itp. Z drugiej strony nie ma sensu porównywać starych czasów do dzisiejszych, bo to były inne czasy i ludzie zachowywali się najczęściej adekwatnie do nich. Bo to tak łatwo ocenić: "kobiety nie mogły pracować zawodowo" - no ale jakie były dla nich zawody? Służąca, kucharka, krawcowa, przekupka, guwernantka/niania, lekarz i prawnik. Pozostałe zawody to głównie ciężka praca fizyczna. Jeśli panna była bogata z domu to oczywiste, że rodzice woleli by wyszła bogato za mąż niż zrobiła karierę przekupki lub guwernantki. Jeśli się zakochała w jakimś patałachu, to oczywiste, że rodzice woleli, by przynajmniej patałach był bogaty, a nie żeby umierała z głodu wraz z nim.

Nie masz najmniejszego pojęcia o okrucieństwie i zdeprawowaniu ludzi dawnych czasów. Poczytaj dobre książki traktujące o historii, to się przekonasz jak ludzie potrafili być podli dla podwładnych. Skoro kilkulatkowie byli wysyłani do tego by czyścić kominy i często dochodziło o wypadków śmiertelnych (dzieciak dusił się w kominie), albo okaleczeń, a NIKOGO to nie obchodziło, kominiarz brał kolejnego dzieciaka do przyuczenia. W Polsce i to na początku XX wieku, państwo mieli prawo cieleśnie karcić swoje służące, czyli po prostu bić! To była norma. Służba była nie więcej warta i mniej szanowana niż zwierzęta. Pan się bardziej o konia troszczył niż o służących. Mógł odprawić bez żadnego wynagrodzenia gdy zaszła z nim w ciążę. W tak pruderyjnym XIX wieku panicze w dobrym domu już w wieku nastoletnim używali sobie na służących, albo chodzili na prostytutki. Do XX wieku istniały domy publiczne zatrudniające wyłącznie dzieci - to bardzo dużo mówi o zdeprawowaniu i wyuzdaniu ludzi. I filmy porno nie mają z tym nic wspólnego. Markiz de Sade, na pewno pornosów nie oglądał, a co wyprawiał. Z resztą w XVIII wieku orgie nie były niczym niezwykłym. No ale to czasy, gdzie szlachta w Wersalu załatwiała się nawet na posadzkach sali lustrzanej, bo ubikacji w pałacu tak naprawdę nie było, a mycie się uważano za śmiertelnie niebezpieczne.

użytkownik usunięty
Dark_Incubus

Jeśli chodzi o de Sade to był Francuzem, a Francja słynęła z rozwiązłości i znowu nie ma sensu porównywać do Polski.

Żeby zobaczyć jak jest teraz możesz założyć konto na portalu randkowym albo na czacie jako kobieta - zostaniesz zasypany dziwnymi propozycjami o jakich de Sade pewnie nie słyszał + otrzymasz nagie zdjęcia. Z tego co piszą na Wiki to de Sade siedział w więzieniu za rozwiązłość, więc jednak jakieś zasady były. Teraz każda kobieta, która pojawi się w internecie ma setki/tysiące takich de Sade na wyciągnięcie ręki, jest maltretowana dziwacznymi propozycjami zwłaszcza jeśli jest ładna - jest to zupełnie legalne, bezkarne oraz nikogo nie wzrusza.

Państwo mieli prawo bić - teraz nie mają prawa, a i tak pracodawcy traktują pracowników w podły sposób. Ja mam już trochę lat i jeszcze nigdy nie miałam normalnej pracy. Jak do tej pory: zostałam okradziona z pensji, potraktowana jak śmieć i zaszczuta. Nie zostałam pobita, pewnie tylko dlatego, że moi dręczyciele obawiali się tłumaczenia na policji. Od razu mówię, że mieszkam w dużym mieście i mam wyższe wykształcenie. :-) A jaką gehennę muszą przechodzić osoby słabo wykształcone i mało rozgarnięte w mniejszych miastach i wsiach, gdzie taki pracodawca jest jedyny na całą okolicę? Co jakiś czas wychodzą na jaw gorszące przypadki, jak np. ten gdy pracownica zatrudniona na czarno dostała wylewu i pracodawca ją porzucił na jakimś przystanku albo chłopak pobity do nieprzytomności i zostawiony nagi w lesie, bo się domagał pensji. Jak szukałam pracy to zaglądałam do opinii nt. pracodawców na jednym portalu, gdzie można takie opinie wystawić - lektura tego portalu jest przerażająca. Pracodawca może sobie tam wykupić abonament i pousuwać krytyczne opinie, więc prawdy i tak się do końca nie dowiesz. Tak jak wspomniałam proces sądowy pomógł odzyskać część pieniędzy, a straty moralne musiałam przełknąć, bo w polskich warunkach mogę liczyć na drobne odszkodowanie i się nie opłaca procesować.

Opowiadanie o tym, jak to źle było kiedyś naprawdę mnie nie wzrusza. :-)

Mam wrażenie, że jesteś idealistą, który nigdy nie zetknął się z realiami prawdziwego życia, mając argumentację na poziomie: "bo kiedyś chłopi musieli płacić dziesięcinę i to było bardzo okrutne", nie patrząc na to, że obecnie płaci się ok. 33% wynagrodzenia + od 5 do 23% VAT za większość zakupów, o innych bezsensownych opłatach nie wspomnę. itp. Ba! Niektórzy uważają, że nie płacą żadnych podatków. :-)

A co Ty porównujesz historię XVIII wieczną dziejącą się w Anglii do współczesnej Polski? Gdzie Rzym, a gdzie Krym. Rozmawiamy o filmie, a czepłaś się współczesnych reali jak pijana płotu. I po cholerę wycieczki osobiste. Ty przeżyłaś, Ty doświadczyłaś, Ty biedna, pokrzywdzona. Ja idealista, życia nie znam. W odbycie byłaś, zawartość widziałaś. Nie znasz mnie, nic o mnie nie wiesz, nie masz pojęcia czego doświadczyłem w życiu.

Rozmawiamy o FILMIE i realiach TAMTYCH CZASÓW, a nie o tym jaka Ty jesteś biedna, pokrzywdzona i wykorzystana w dzisiejszym świecie. Nie jesteś Lady M, więc czemu mam o Tobie i Twoich problemach rozmawiać w temacie o konkretnym filmie? Pomijając już fakt, że odgrzałaś kotlet sprzed kilku lat i głowę tylko zawracasz.

Co Ty myślisz, że dzisiejsze czasy jakieś inne? Och biedne pokrzywdzone panny, zakładające konta, wrzucające zdjęcia cycków, tyłków i kroczy, a potem zdziwione, że dostają informacje od napalonych kolesi. Biedne kobiety, które ze swoich ciał i seksu zrobiły walutę, sprzedają cnotę za grubą kasę i poza tym ciałem nie mają kompletnie nic do zaoferowania, a potem zdziwko, że w internecie wszystkie kobiety są traktowane tak jak są. Czyja to wina? Facetów? No niestety, ale nie. To wina wyłącznie kobiet. Grupa wyuzdanych i obrzydliwych kobiet, na które nawet szkoda splunąć, wyrabia opinię całej płci i te porządne za to płacą. Kiedyś co najwyżej by taką lafiryndę, inne złapały, ogoliły, rozebrały do naga i pobiły. Dzisiaj palcem nie kiwną, tylko pełne pretensji, że są źle na necie traktowane. Ale żadna nie zgłosi takiego konta, nie będzie się domagać zablokowania. Najłatwiej jojczyć.
Do swoich koleżaneczek pretensja, że robią taką laurkę i przyciągają porąbanych facetów na net i portale randkowe. Normalny, porządny facet nie będzie szukał znajomości na portalu randkowym, bo na takich portalach są właśnie zboczeńcy szukający wrażeń i puszczalskie dziuńki, które wyrabiają opinię wszystkim kobietom. Normalna kobieta także nie bawi się w portale randkowe z tych samych powodów. Jak tam włazisz, to dostajesz takie, a nie inne propozycje. Tak działa niestety świat. Portal randkowy do burdel i nic więcej. Taki może grzeczniejszy Tinder. Włazić do burdelu i się dziwić, że jest się traktowanym jak prostytutka. To jakby wysmarować się krwią, wskoczyć do wody pełnej rekinów i się dziwić, że rekiny zaatakowały.
Jakbyś nie zauważyła, wypisywanie seksualnych propozycji, seksualne nagabywanie jest karalne TAKŻE na necie. Wcale nie jest legalne. A że nikt nic z tym nie robi? Same nagabywane tego nie zgłaszają - BO PO CO, to tylko internet. Gdyby było to nagłaśniane przez SAME poszkodowane - wystarczy zgłosić do właściciela portalu, ostatecznie przedstawić dowody policji, wraz z danymi zboczeńca, to w końcu by się coś ruszyło. Bo o ile jedno czy dwa zgłoszenia są niestety ignorowane, to kilkudziesięciu albo kilkuset nikt by już ignorować nie mógł.
Kiedyś było inaczej? Kobiety na ulicy były zaczepiane w wulgarny sposób. Seks uprawiano na ulicach, dzisiaj za to pójdziesz siedzieć (Zgodnie z art. 19 kodeksu wykroczeń kara aresztu może być wymierzona w granicach od 5 do 30 dni, zaś ograniczenie wolności do miesiąca – o czym wspomina art 20 1 KW.), kiedyś mimo wszystko nikt nie zwracał na to uwagi. Podobnie jak wypróżnianie się na ulicy. Kiedyś robiono to nagminnie, dzisiaj zgodnie z art. 140 Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany Mężczyźni nie mieli oporów by kobietom prezentować swoje klejnoty. Z resztą kobiety zwłaszcza te rozwiązłe także pokazywały swoje wdzięki. TAKIE BYŁO ŻYCIE. Wykorzystywanie były czymś normalnym, tak normalnym, że kompletnie nie zwracało się na to uwagi. Czasem ktoś trafił do aresztu jak miał pecha. Ale nie, wtedy to nic nie było, dzisiaj jest koszmar.
Markiz de Sade, tak naprawdę został aresztowany głównie za sodomię i trucicielstwo, sadyzm, szerzenie niechrześcijańskich zachowań. Owszem parę razy był wtrącany do więzienia za skandale, które wywoływał, ale dzisiaj także za skandale obyczajne można trafić do aresztu.
De Sade mógłby i dzisiaj wiele nauczyć, a na pewno niczym nie byłby zszokowany.

Mam Ci współczuć? Nie będę. Mam gdzieś co przeszłaś. Chciałaś o sobie pogadać? Kompletnie mnie nie wzrusza co Ci się przydarzyło. Takie jest życie, jak szukasz współczucia, to bardzo źle trafiłaś, wolę współczuć komuś innemu, niż osobie, która najwyraźniej w świecie szuka atencji. Napisz biografię, nakręć film albo serial. Może wtedy kogoś tym zainteresujesz. Nie ty jedna na tym świecie cierpisz, więc nie wiem po cholerę szukasz atencji w temacie o filmie. Najwyraźniej bardzo się nudzisz.

użytkownik usunięty
Dark_Incubus

Nie chce mi się czytać, bo długie.

To ty ciągle zbaczasz z tematu, pisząc nawet o braku higieny, co nie ma żadnego związku z filmem. :-)

Film jest prosty jak budowa cepa: żona zdradza męża, bo mąż ją olewa, w obronie "miłości" żona zabija parę osób i w sumie tyle. Nie ma to żadnego związku z sytuacją kobiet w tamtym czasie, ze spadkami i innymi bzdurami.

Przepisów mi nie cytuj, bo jest drobna różnica między istnieniem przepisów, a ich EGZEKWOWANIEM. Z przepisami może być wszystko dobrze, ale z egzekwowaniem nie jest nic dobrze.


Nie znam cię, ale po tym co piszesz widać jaki z ciebie idealista, że kiedyś to nie było praw, a teraz są. I co z tego, że są. Na moim przykładzie (po to go podałam) wykazałam, że tymi prawami można sobie coś podetrzeć.

Stwierdzenie faktów to jedno, bycie idealistą to zupełnie co innego. Twój przykład pokazuje jedynie tyle, że prawo jest kulawe właśnie w egzekwowaniu jego przestrzegania, a nie, że tego prawa w ogóle nie ma. Bo to, że ktoś ma gdzieś przestrzeganie prawa i że prawo, przedstawiciele władz itd. jest kulawe, nic z tym nie robią to jedno, a to, że jakieś prawo nie istnieje wcale to kompletnie co innego. Dzisiaj twój szef jest po prostu dupkiem i prawo cię nie obroniło. Bywa. Nie ciebie jedną. I co, mam z tego powodu zaprzeczać faktom? To nie idealizm, tylko zwykłe stwierdzanie faktów.

użytkownik usunięty
Dark_Incubus

Dodam jeszcze, że jeśli chodzi np. o pracę na wsi i utrzymywanie się z rolnictwa, to DRAMATEM dla rodziny było, gdy mąż i ojciec miał dwie lewe ręce do pracy lub był z innego powodu niezdolny do pracy. Większość prac trzeba było wykonać ręcznie, to była ciężka fizyczna praca, której kobiety i dzieci nie były zdolne wykonać, a jeśli już to niemałym wysiłkiem. Więc co się dziwić, że pierwsze o czym marzyli rodzice to wydać córkę za mąż, najlepiej za bogatego gospodarza, którego było stać na parobków, ewentualnie zdrowego i silnego, by córka nie musiała samotnie tyrać na gospodarce, np. Jagna z Chłopów, 19-latka wydana za mąż za Borynę 57-latka w sumie tylko dlatego, że on był bogatym gospodarzem i ona nie musiała zbyt ciężko pracować. Mama jej tak urządziła życie i uważała, że dobrze robi. W takiej perspektywie twierdzenia dzisiejszych bojowników o równość kobiet, o tragicznej sytuacji kobiet przed wiekami i ckliwe opowieści o wyjściu za mąż za nie tego, którego się kochało są śmieszne. Dziś sobie możemy pozwolić na romantyzm i pójście za porywami serca (co często i tak źle się kończy), ale wtedy to była kwestia przetrwania.

Kobieto weź pozaczepiaj kogoś innego, co się mnie uczepiłaś. Przez wszystkie swoje posty piszę o tym jakie były realia, Ty się zachowujesz jakbym nie wiadomo jak to przeżywał i uważał za coś niesamowitego "bo jestem idealistą i życia nie znam". A wyraźnie mówię, TAKIE BYŁO ŻYCIE. Wszystko co napisałem było próbą wytłumaczenia osobie zarzucającej kobietom wyrachowanie, że sobie ot tak dla kaprysu wychodziły za bogatych, kiedy prawda była zupełnie inna i co najwyżej smutna. Nigdzie nie wypowiadam się w tonie bojownika o równość kobiet. Wręcz przeciwnie.
Tak było i nie wiem na cholerę te całe Twoje dywagacje i porównywania że kiedyś było tak i tak, dzisiaj to jest tak i tak i jest strasznie i paskudnie, ach i och. Jest. Takie jest paskudne życie. Było, jest i będzie. Można tylko współczuć osobom które doznały krzywdy niezależnie od tego kiedy te osoby żyły. I za cholerę nie wiem naprawdę czego się moich wypowiedzi czepiłaś. Ale nie odpowiadam za nadinterpretacje moich słów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones