Strasznie sztuczny, na twarzach widać tony pudru, płytki i przewidywalny, banalna fabuła. Do tego większość piosenek na jedno kopyto, aktorzy w kółko praktycznie biegają z uśmiechem na twarzy, aż do znudzenia. Do tego akcja dzieje się niby w latach 60-tych, a w ogóle nie ma to wszystko takiego klimatu, jedynie fryzury i ew. stroje mogą coś imitować. Jedyna rzecz na oplus to moim zdaniem dopracowanie choreografii. Ale tez nie były one jakoś wybitne.Osobiście - filmu nie polecam.
po pierwsze, nalezy przyjac do wiadomosci istnienie takiego fajnego wynalazku jak makijaz sceniczny.
po drugie to musical i nie pretenduje do tej samej grupy obrazow, co filmy bunuela, felliniego czy kieslowskiego. tu chodzi o prosty przekaz polaczony z dobra muzyka, choreografia, barwami, scenografia. pierwszenstwo dla wrazen wizualnych, niekoniecznie duchowych. i to sie w 'lakierze do wlosow' moim zdaniem udalo.
ale u mnie nawet nie grali ci sami aktorzy! nie bylo tam zaca efrona, amandy bynes, brittany snow ;/ tylko jacys kiczowaci aktorzy... DNO!