John Travolta jest na tyle charakterystyczny, że zamiast Edny - mamy tej małej grubaski, widać przede wszystkim Travoltę starającego się zagrać otyłą kobietę. I wszędzie, gdzie tylko pojawia się Edna poziom widowiska spada, bo zamiast kobiety widzimy faceta.
Poza tym widowisko niezłe, postacie pomyślane całkiem dobrze (lubię takie przejaskrawienia), Michelle Pfeiffer - rewelacyjna.
Daję 7/10, niestety Travolta psuje show.