Ten film to projekcja jednego wielkiego odlotu na kwasie. Mimo atrakcji wizualnych i cierpkiego humoru film dosłownie męczy i mnie osobiście solidnie wynudził.Rzadko kiedy film mnie nudzi że chce go wyłączyć jednak ten taki był i to w sumie jednyny zarzut wobec tego filmu. Nawet gruby del Toro i łysy Depp nie pomogli. 4/10.
ten film to ekranizacja powieści jednego z najwybitniejszych pisarzy w
stanach lat 70 ,ale pewnie nie masz o tym pojecia ,gruby Toro i łysy Deep
hehhe,jesteś śmieszny jak twoja ocena
Po pierwszym seansie - zacząłem uwielbiać ten film.
Po pierwszym seansie pod wpływem zielska - zacząłem kochać ten film :)
10/10 ode mnie i nikt tego nie zmieni.
Ale czy przy ocenie filmu mam brać pod uwagę że jest ekranizacja powieści? Oceniam to co widziałem.
"jesteś śmieszny jak twoja ocena" - dzięki takim wypowiedziom filmweb schodzi na psy zamiast dyskusji obrzucanie sie gównem. Lepiej gdybyś napisał jakiś sensowny argument dlaczego ten film wg Cb jest taki dobry, bo to że jest to ekranizacja powieści jednego z najwybitniejszych pisarzy nie jest dla mnie żadnym argumentem :)pozdro
Duży wpływ na odbiór tego filmu ma samo podejście do zagadnienia narkotyków. Z jednej strony ktoś kto nigdy z nimi nie obcował nie jest wstanie zrozumieć wielu scen, które budują ten film. Dla mnie wybitna komedia/dokument/dramat, a dlatego 3w1 bo nie tylko bawi niektórymi sytuacjami ale i świetnie ukazuje zachowania po niektórych używkach. Dramat ponieważ pokazuję iż przeminęła fala wolności gdy ludzie byli szczęśliwi, byli przeciwni wojnie i nie potrzeba im było wiele do życia. A dziś nieświadomi czym jest prawdziwa wolność, sprzeciwiający się narkotykom nie wiedząc nic o nich i goniących ślepo za pieniądzem aż zatrzymają się w drewnianej skrzynce. Dużo by mówić i pisać. Dla mnie film wybitny i wieczny, będę go oglądał mając 80 lat (jeśli dożyję) i będę wspominał z uśmiechem na twarzy jak to było kiedyś w czasach "prymitywnych" obdartych z wszelkich zakazów i zakłamania. 10/10 bo więcej dać nie mogę.
nie zachwalałabym tak tamtych czasów, wątpie czy Ci ludzie na dłuższą metę byli tacy szczęśliwi, ale to moja opinia.. a o filmie to już tu pisałam nieraz,że go b. lubię tak samo jak powieść Thompsona i w sumie ja chyba patrzę jednak przez jej pryzmat, bo po pierwszym obejrzeniu nie znając książki film wydał mi się kompletnie niezrozumiały
a co do narkotyków.. no to właśnie ciekawe, ja mam podejście raczej negatywne- nie używam nie popieram.. być może nie rozumiem pewnych scen - tzn nie umiem sobie wyobrazić jak to jest na kwasie np., patrząc neutralnie te "odjazdy" są dla mnie tragikomiczne
ok ale nie wypowiadam sie na tematy dla mnie oczywiste i śmieszy mnie jak
ktoś pisze w ten sposób , napewno niczego nie bede udowadniał ale na drugi
raz jeżeli film ci sie tak bardzo nie podobał to po co piszesz o tym na
forum i wylewasz swoje żale
Forum jest po to by wyrażać swoją opinie, a to że ma inną opinię od Twojej nie znaczy, żeby jechać go od razu konstruktywnymi wypowiedziami rodem z piaskownicy. Get a life dude! Mi osobiście film się podobał. Z kolei zauważyłem, że jest sporo obrońców tego filmu i jak ktoś napisze odmienną opinie to jest zjadany ;O.
temteges tylko że forum służy wymianie poglądów na temat filmów (z resztą jest to jeden z powodów istnienia filmwebu) i nie wylewam swoich żali bo zawsze po obejrzeniu jakiegoś filmu dodaję swój komentarz na jego temat niezależnie czy jest film jest oceniony poytywnie czy negatywnie. A czy nie mam prawa do krytyki jakiegoś obrazu? Jeśli jest to choćby w miarę sensownie napisana wypowiedź? Nie napisałem o filmie Gilliama w stylu "totalny gniot" i na tym zakończyłem komentarz tylko próbowałemjakoś uzasadnić ocenę.
"nie wypowiadam sie na tematy dla mnie oczywiste" - dla wielu filmwebowiczów nie jest to takie oczywiste.
"napewno niczego nie bede udowadniał" - ale ja nie chcę żebyś coś udowadniał tylko żebyś podał argumenty dlaczego wg Ciebie ten film jest bardzo dobry.
każdy ma swoje własne jazdy i poglądy dlatego forum z natury to bardzo
głupia sprawa , jak chcesz to oceniaj krytykuj, rób co chcesz !
dlaczego ten film jest tak dobry pisałem juz 100 razy i niechce mi sie w
to dalej bawić ,ale nie rozumie tego jak ten film kogoś mógł z nudzić ,ja
widziałem go juz chyba tysiąc razy i musze powiedzieć że mało jest tak
dobrych filmów, a gdybym ci powiedział że wszystkie wydarzenia w tym
filmie są autentyczne , uwierzył byś w to ,chyba nie wiec jak cie to
interesuje to siegnij po tą lekturke i możesz sprawdzić kim był
Dr.Thompson ,jak sie zachowywał ,w jaki sposób sie wypowiadał ,jakim był
człowiekiem ,później dorośnij i wróć spowrotem do tego filmu ,a napewno
stwierdzisz że film jest ponadczasowy , jedyny i niepowtarzalny a Jonny
Deep zagrał najlepszą role w swojej karierze ! to jest coś wiecej niż
zwykły film ,to jest przefilm :)
Wszystko zalezy od tego jakie kto ma podejscie do czasow pokazanych w tym filmie. Jak dla mnie - film niepowtarzalny, oryginalny i po prostu dobry. Malo jest produkcji ktore w taki sposob pokazuja klimat tamtych lat i ludzi ktorzy "wczuwali" sie w tamta atmosfere. Ten film bedzie swego rodzaju pamietnikiem dla przyszlych pokolen by wiedzialy jak wtedy wygladala Ameryka i jak spelnial sie slynny Amerykanski sen.
To że film mi się nie podobał nie powoduje że mam zamiar prowadzić jakąś krucjatę przeciwko niemu gdyż zbyt cenię sobie twórczość Gilliama np. takim 12 małp Las Vegas Parano nie dorasta do pięt. Rozumiem że jest to ekranizacja kultowej książki, doceniam wyobraźnię Gilliama, talent aktorski Deppa i del Toro i wczucie się w tamten klimat. Jednak film składa się własciwie z scenek niepołączonych żadną osią fabularną a początkowy podziw dla wyobraźni twórców z czasem przemienił się w znudzenie. Las Vegas Parano zaczęło męczyć jednak nie w stylu filmów Żuławskiego czy Lyncha u kktórego często też nie ma zwykłej fabuły mimo to wszystko niesamowicie wciąga. Tutaj tego zabrakło.
I po raz kolejny nie oceniam ksiązki tylko film. I nie spowoduje to poworotu do tego filmu. To tak jakby oceniać Popiół i diament Wajdy przez pryzmat propagandowej powieśći Andrzejewskiego.
"później dorośnij" i prosiłbym o powstrzymanie się od takich uwag bo dowód posiadam od dość dawna i nie muszę już jakoś specjalnie dorastać.
jeżeli chodzi o fabułe to historia ukazana w filmie czy też w powieści
zostałą oparta na autentycznej podróży Huntera wysłanego przez Rolling
Stone do LAs Vegas ,pojechał tam wraz ze swoim prawnikiem Oscarem Acostą
(w filmie dr.gonzo ) napisać relacje z zawodów motocyklowych Mint 400 .
Niestety przecietny polski odbiorca filmu , nie znając książkowego
pierwowzoru interpretuje filmową historie jako odjechaną lub narkotyczną
opowięść o parze życiowych rozbitków ,do tego dochodzi reżyserka Terryego
który w bardzo wiarygodny sposób przeniósł na ekran narkotyczne paranoje
bohaterów książki którzy w tamych czasach spożywali olbrzymie ilości
narkotyków ,ich misja dziennikarska w Las Vegas spada na drugi plan a oni
sami w narkotycznym pędzie wydarzeń postanawiają odlaleźć wizję
amerykańskiego snu wiec dlaczego miało by być inaczej ,a ktory film
Gilliama jest najlepszy to niewiem , każdy jest inny 12 małp jest dobry
ale nie ma w nim nic nadzwyczajnego ,szczerze to wole bardziej produkcje
opisujące rzeczywiste życie niż jakieś kosmiczne historyjki :)