a angielski to jaki ma tytuł?
Co do bollywoodzkości to ten film jest jednym z niewielu które nie są aż tak bollywoodzkie. Piosenki owszem są, ale nie śpiewają ich bohaterowie, a i koniec bardzo nie bolly.

Film cudowny, muzyka wymiata i wzrusza :))

Niestety nie zgadzam się z Twoją wypowiedzią:) Jest przecież cała masa bollywodzkich filmów, w której bohaterowie nie śpiewają, np. genialny Guuzarish, Raavan, Jodha Akbar... Wydaje mi się, że nie ma co generalizować, to tak, jakby powiedzieć, że film nie był hollywodzki, bo nie strzelali:)
Angielski tytuł jest taki sam, więc nie wiem, którą wersję oglądałaś? Aaaaaaa, wiem, w tytule jest chyba dopisek "remix". Oglądałaś może Guuzarish? To jest przecudny film o miłości:)

Niestety z tych wymienionych to oglądałam Ravavan z tym że tam dużo tańca było :P
Alez wróć uwagę na to że to co czyni film Bollywoodzki (no oprócz oczywistego że Indyjski) to przede wszystkim taniec i śpiew. Choć oczywiście widziałam inne filmy które nie niały tych dwóch składników ale jednocześnie były bardzo bolly, to się widziało w filmie. Tu zaś film jak najbardziej nie bolly, i to fajnie, bo jak kocham takie produkcje, a wierz mi widziałam ich wiele (możesz przejrzeć mój profil) to ten film byłby głupi gdyby był taką typową produkcją.
Z innych filmów które nie sa 100% bolly to film z Akshayem Kumar "8 x 10 Tasveer" gdzie dosłownie była 1 piosenka która nawet nie była do końca odśpiewana.
Czyli angielski film ma tytuł Kites remix?

Tak mi się wydaje:) Ale oglądałam wczoraj genialny film - pewnie też go oglądałaś:) Bo nie jest najnowszy - Ghajini z Aamirem Khanem. I też bardzo mi się podobał jego drugi film - Dhobi Ghat. Pozdrawiam:)