PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=825152}
6,3 11 tys. ocen
6,3 10 1 10553
7,2 13 krytyków
Leaving Neverland: Ciemna strona Michaela Jacksona
powrót do forum filmu Leaving Neverland: Ciemna strona Michaela Jacksona

Niestety po seansie (blisko 4 godziny) nie wiemy nic więcej niż przed. Poznajemy dwóch dorosłych mężczyzn, którzy opowiadają identyczną historię związaną z niekłamanym i niepowtarzalnym królem popu. Dla porządku dodam, że nie jestem wielkim fanem MJ, ale wiele jego piosenek, czy teledysków bez wątpienia ukształtowało popkulturę lat 80 i 90 ubiegłego stulecia.
Od początku filmu, kiedy zaczynamy poznawać bohaterów Michael jawi się nam jako potwór. Taki, jakich w ostatnich dniach, czy miesiącach pojawiło się wielu. Jesteśmy świadkami skumulowanej nagonki na wszelkiego rodzaju akty molestowania z jednoczesnym totalnym i politycznie poprawnym akceptowaniem zachowań LGBT (sic!). Nie twierdzę, że to się nie zdarza, niestety wiele tych historii jest prawdziwych, lecz pogoń za łatwymi pieniędzmi wyłudzonymi od osób ze świecznika, prowadzi często do absurdalnych i fałszywych oskarżeń.
Podczas oglądania pierwszej części filmu jednak, MJ pomimo swej aparycji i wciąż deklarowanej miłości do dzieci, nie budzi sympatii i myślimy o nim jako wstrętnym, bezwzględnym i manipulującym swoimi ofiarami i ich rodzinami zboczeńcu.
Po spektakularnej przerwie, jaką jest rozdzielenie części, przychodzi jednak refleksja. Czemu tak późno? Czemu dopiero po jego śmierci? Czemu bohaterowie filmu, zeznając pod przysięgą kilkukrotnie, kłamali? Dlaczego ich hisorie są tak bardzo podobne? Czemu pozostali 'little ones' Michaela zaprzeczają oskarżeniom? Łatwo jest oskarżyć nieżyjącego, mamy ostatnio sporo przykładów...
Od początku powstania Neverland, dzięki mediom cały świat wiedział, że przebywają tam dzieci, często bez kontorli rodziców. Jeden proces o molestowanie zakończony ugodą 10 mln$ (sprzedał(a)byś czystość swojego dziecka za jakiekolwiek pieniądze?). Potem drugi - wygrany przez Jacksona. A jednak wtedy nikt nie myślał o tym, zeby nie puszczać 'Beat It' lub 'Thrillera' w rozgłośniach radiowych i stacjach telewizyjnych.
Michael Jackon bez wątpienia był inny. Przegrane dzieciństwo próbował sobie rekompensować w często niezrozumiały dla przeciętnego zjadacza chleba sposób. Czy był perwersyjnym degeneratem, czy rzeczywiście był po prostu dużym dzieckiem z niewyobrażalną wprost fortuną? Kupował sobie chłopców, dla swojej, ale i ich zabawy. Dzieciaki przez jakiś fragment swojego życia, oderwane od często niekoloraowej przeszłości, przeżywały dziecięcy raj na ziemi. Miały wszystko, o czym mogły zamarzyć. W którymś momencie tej idylli łamał im serce - to na pewno. Odepchnięty kilku- czy kilkunastolatek przeżywa traumę na całe życie. To niewątpliwie nieludzkie zachowanie Michaela. Ale czy dochodziło w Neverland i wcześniej, do opisanych w filmie 'sexual stuff', jak to określał jeden z bohaterów filmu Wade Robson? Na to dowodów nie mamy. To nawet nie jest słowo przeciwko słowu, Jackson nie może się bronić.
Niewątpliwie zaś przeraża w filmie niefrasobliwość matek Wade'a i Jimmi'ego. Nie wyobrażam sobie pozostawienia na dłuzej kilkuletniego dziecka z bądź co bądź obcą osobą. Bez względu na płeć, wyznanie, kolor skóry, czy zasobność portfela. To kupczenie własnymi pociechami, podobnie z resztą jak w przypadku matki Samanthy Gailey i Polańskiego. Tu film faktycznie przeraża. Bez znaczenia jest dla mnie w tym momencie co zaszło w Neverland. Matka bierze odpowiedzialność za dziecko, lub matką nie jest. I to jest według mnie jedyna pewna konkluzja po obejrzeniu tego filmu. Nie przekonuje co do winy króla popu, ale powinien uzmysłowić współczesnym rodzicom jak wielki obowiązek mają na sobie.