PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=765212}

Life

2017
6,3 89 tys. ocen
6,3 10 1 88990
5,6 37 krytyków
Life
powrót do forum filmu Life

[SPOILERY]
O filmie napisano już całkiem sporo, ale chciałbym zwrócić uwagę na inny wątek, który jakoś nie przewijał się w dyskusjach, a jest dość ważny i ciekawy.
Chodzi mianowicie o postrzeganie obcej formy życia przez widza jako "potwora" i wrogiego tworu, gdzie tymczasem na takie miano zasługuje raczej załoga stacji badawczej.
No bo jak wygląda sytuacja z perspektywy obcej formy życia?
Calvin żył sobie na Marsie, lub został tam jakoś przywieziony, ale na skutek zmiany środowiska na niezdatne do życia musiał zapaść w hibernacje, letarg dzięki któremu miał szanse na przeżycie. Próbował po prostu "przeczekać" niekorzystne warunki. Zachowanie jak najbardziej naturalne dla każdego organizmu.
Z tego letargu "wyrywa" go jakaś obca forma życia. Calvin pomimo niewątpliwej inteligencji, nie jest w stanie w tak krótkim czasie nauczyć się porozumiewania z tymi bytami. Jest jeszcze bardzo "młody" i ledwo tak naprawdę się obudził po milionach(?) lat snu. Widzimy jednak, że pierwszy kontakt Calvina z obcą formą życia NIE JEST w żadnym wypadku wrogi. Calvin chce niewątpliwie poznać obce istoty. W pewnym momencie ktoś mówi nawet, że jego ciekawość wyprzedza strach.
Na skutek błędu człowieka, atmosfera wewnątrz komory naukowej zmienia się jednak znów bardzo gwałtownie i Calvin ponownie wpada w stan hibernacji.
I tutaj następuje kolejny błąd człowieka (i przy okazji jeden z wielu idiotyzmów w filmie), niby naukowca. Zamiast przewieźć Calvina na Ziemię jako jedyną obcą dla ludzi formę życia i tam przeprowadzić stosowne eksperymenty, decyduje się na...elektrowstrząsy.
Tak. Naukowiec tak bardzo chce obudzić Calvina, że z braku pomysłów decyduje się na "popieszczenie" go prądem. Niby mówi, że to małe napięcie, ale przecież ani on, ani załoga nie mają pojęcia jak może zareagować ta istota na prąd, ani jak go poczuje. To ogromna pomyłka, bo jak potem widzimy, Calvin reaguje na prąd bardzo gwałtownie (jak na bezpośredni atak), tym bardziej, że był to gwałtowny bodziec, który znów w brutalny sposób wybudził go z letargu. Trudno żeby dziwił fakt, że traktuje to zachowanie po prostu jako wrogie wobec niego.
Potem następuje krótka walka, w której Calvin zabija m.in. szczura. Tutaj ponownie trzeba zauważyć, że to SZCZUR ZAATAKOWAŁ Calvina, który na początku obserwował zwierze i tylko powoli zbliżał się do niego. Potem mamy komandosa z miotaczem płomieni, więc walka zaczyna się na całego i już nie ma miejsca na eksperymenty i "rozmowy".
W dalszej części filmu jest już wojna i obie formy życia wiedzą, że muszą wyeliminować drugą żeby mieć szanse na przeżycie.
Co by nie gadać, nie widziałem ani jednego momentu żeby to Calvin jako pierwszy inicjował atak. Zawsze to inne formy życia atakowały jego - tajemniczą formę życia, która chciała jedynie przeżyć we wrogim środowisku, a która nie mogąc w żaden sposób porozumieć się z ludźmi, musiała się bronić i w końcu również...atakować.

Oczywiście nie są to etyczne i moralne rozterki jak u Lema i cała historia jest dość prosta, ale przypomniała mi trochę książkę chyba "Niezwyciężony", gdzie ludzie walczą z robotami, które ich atakują dlatego, że są po prostu tak zaprogramowane. Pada nawet pytanie czy jest zasadną taka wojna, kiedy ludzie mogli po prostu odlecieć z planety? Równie dobrze można by połamać "w odwecie" stół, o który uderzyło się kostką przechodząc z boku.
W "Life" też jest podobny moment, kiedy jedna osoba z załogi mówi, że nie czuje wobec tej formy życia niczego innego, tylko nienawiść. Słusznie?

Druga sprawa, już krótko, to zakończenie filmu, które jest KOSZMARNE, niczym z tanich horrorów klasy C.
Widzę co najmniej dwa inne, które w mojej opinii byłyby o wiele lepsze.

1. Film kończy się po prostu minute wcześniej.
Rybacy podpływają do szalupy ratunkowej, patrzą przez okno, robią zdziwioną minę i...koniec.
Widz nie wie, czy na Ziemi wylądowała obca forma życia, czy może wszystko skończyło się "dobrze" i w puszce jest jedynie pani, która przeżyje i opowie ludziom o zagrożeniu. Zagadka zawsze pozostawia zainteresowanie i sprawia, że film nabiera dodatkowego smaczku.

2. Drugie zakończenie jest mniej zagadkowe, ale bardziej dramatyczne i spektakularne.
Widzimy, że w atmosferę Ziemi wchodzi faktycznie pani z załogi, a "zła" forma życia odlatuje w otchłań kosmosu. Wszystko wygląda dobrze i widzimy jak puszka swobodnie zbliża się do powierzchni planety, hamowana przez spadochrony.
W pewnym momencie, pasażerka zauważa jednak przez szybę, że w jej stronę zbliżają się w ogromną prędkością jakieś kształty. Te okazują się po prostu serią rakiet i niszczą doszczętnie kapsułę ratunkową zabijając kobietę na miejscu. Rakiety wystrzelili ludzie, którzy byli świadomi ryzyka jakie niosła misja. Wszystkie "osłony" padły. Nie udało się także wypchnąć stacji w głęboki kosmos. Nie można zweryfikować, czy w kapsule jest ktoś z załogi, czy może coś innego i czy pozwolenie na lądowanie jest w ogóle bezpieczne. Wybór może być tylko jeden.


Podsumowując ten długi wywód.
Film miał zadatki na całkiem dobrą produkcje. Ładnie nakręcony, z dobrą muzyką i całkiem ciekawą historią. Niestety druga połowa filmu (im dalej w las, tym ciemniej), koszmarni bohaterowie i głupie zakończenie, nie pozwalają mi na ocenę wyższą niż
5/10

ocenił(a) film na 4
macius_4

2 pomysł mi się podoba, ja to bym po prostu przywalił w to miejsce taktyczną atomówką, tak dla świętego spokoju. :)