Biolog, naukowiec i astronauta - można by pomyśleć, że człowiek wybitnie inteligentny. Tymczasem w niebezpieczny, bezmózgi sposób zafascynował się obcą formą życia, która już na wstępie wykazywała nadzwyczajne możliwości adaptacyjne i inteligencji (przechylanie się w stronę dłoni naukowca). Zaufał jej i to przez niego Calvin się wydostał. A potem jeszcze - jeśli dobrze to odbieram - dobrowolnie podał jej swoją zranioną nogę, aby Calvin w tajemnicy mógł się nim żywić. Bo miał ojcowskie odruchy wobec niego... No porażka.