Grupa ziemskich astronautów przejmuję próbkę z Marsa z takim miłym stworem. Stwór okazuje się szybszy i zwinniejszy niż myśleli astronauci, no i jak zalazł za szafkę to już było po ptokach., to był tak naprawdę już kuniec. Astronauci odpadają jeden po drugim jak muchy bo nie mogą sobie poradzić z kosmiczną algą lol
Jakby tego było mało czarny naukowiec chyba przywiązał się do stwora - potem mały festiwal pod tytułem: "fvcck logic" bo oto czarny naukowiec stwierdza że kosmiczną algę można zabić zabierając jej powietrze czyli atmosferę jakby kto nie wiedział. Nic by w tym nie było dziwnego gdyby nie fakt że stwór przeżył w kosmosie czego byli świadkami zaraz przed tym oto jakże zacnym wnioskiem.
Czarny naukowiec potem mając flashbacki z więzienia udaję się do wiecznego getta, gdzie zresztą trafia i reszta załogi.
Stwór na końcu w zawrotnym zwrocie akcji z kapsułami trafia na ziemie no i tu już jesteśmy pewni że jest po ptokach do kwadratu, co właściwie było wiadome od pierwszej sceny tego filmu. Cała ziemska armia i broń jądrowa z pewnością nie poradzą sobie z kosmiczną algą, ale na pewno poradzą sobie ze zrobieniem z siebie pysznego obiadku dla niego :)
Film wpada w typową retorykę sci-fi pt."niby chcemy wiedzieć co jest w kosmosie,ale trochę się cykamy że to będzie jakiś straszny stwór" lub inaczej "bójcie się kosmicznych obrzeży, gdyż nie znacie nieskalanych przestrzeni wszechświata pełnych kosmicznych alg"
Oprócz tego fajna muza, fajne zdjęcia, motyw głównego bohatera typu "hehe MURICA fvck yea, uratuje ludzkosc i poswiece wszystko a na koncu podziekuje bogowi ojczyznie i fladze stanow zjednoczocnyh hehe" - całkiem zabawne, czyż nie? XD
+ Fajna laska Svetlana co ukrywała prawdze na temat zapory nr 3 z niespodzianką w postaci kosmicznych marines uber czyścicieli xD