Zastanawiam się czy poza "Life" istnieją jeszcze inne horrory, których większość akcji rozgrywałaby się w stanie nieważkości, bez wspomagania grawitacji - czy to sztucznej, czy tej prawdziwej. Od seansu próbuję sobie przypomnieć jakikolwiek inny tytuł, ale nie jestem w stanie.
Wydaje mi się (bo niewiele już pamiętam), że "Misja na Marsa" De Palmy... Może nie przez większość filmu są w stanie grawitacji, ale tak 1/3 (z tego co pamiętam).
Może jeszcze "Red Planet" (nie wiem czemu wszystkie te filmy mają coś wspólnego z Marsem ;) - chociaż tam nie ma tych scen wiele. Hmmm to chyba wszystko co tak mi się teraz przypomniało.