Na forum padło wiele słusznych uwag dotyczących błędów logicznych i nieścisłości ale nikt nie zauważył najważniejszego. Calvin zachowywał się jak ośmiornica w wodzie, a to było przecież środowisko o bardzo małej gęstości (powietrze, momentami próżnia) i całkowitej nieważkości, gdzie w dodatku Calvin nie miał żadnych otworów, przez które mógłby sprężać powietrze i poruszać się na zasadzie odrzutu. Było co najmniej kilka scen, w których Calvin zawisł w pośrodku przestrzeni nie dosięgając mackami do ścian co powinno skończyć się całkowitym unieruchomieniem stworka. :D

Life jest niezły jeśli ma się w pobliżu paczkę słonych przekąsek i browar, ale niestety nie da się zrobić dobrego filmu akcji w kosmosie jednocześnie trzymając się choć trochę ram fizyki. Wychodzą potem takie potworki jak grawitacja, gdzie kobietka na gaśnicy przemierza tysiące (miliony?) kilometrów z precyzją międzykontynentalnego pocisku balistycznego, albo wojaże w Interstellar, gdzie ogromne pole grawitacyjne marszczy powierzchnię oceanu tworząc na nim potężne fale ale nie ma żadnego negatywnego wpływu na aeronautów (o twardym promieniowaniu nie wspomnę). Jeśli film trzymany jest w konwencji komiksowej (np: Strażnicy Galaktyki), gwiezdnych fantasy (Star Wars, Star Trek, itp) albo horroru (Obce) to jeszcze całkiem nieźle się go ogląda.

Mnie się marzy ekranizacja książki Lema "Niezwyciężony". To by był kawał dobrego science fiction!