Bzdurność tego filmu przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Obejrzałem przez jakiś tam
sentyment do Arnoldzika, ale....
po prostu nie mogłem uwierzyć jak można kręcić takie bzdury. Nie dość, że film jest jedną
wielką, przydługą i słabą reklamą Chevrolet'a Corvette, bez jakiegokolwiek sensu, to na
dodatek nie jest ani ciekawy ani chociaż momentami... hm... np. zabawny lub mrożący krew w
żyłach czy cokolwiek co może być w filmie.
Nic.
Po prostu nic.....
Tylko warkot silnika Corvette i prawie nieustająca strzelanina.....
Właściwie mogli w ogóle darować sobie dialogi i pozostawić tylko to co powyżej - jak dla mnie
nic by się w filmie nie zmieniło.
No cóż....
podobały mi się Terminatory (zwłaszcza 1 i 2), 6 dzień, Bliźniacy, Junior, Prawdziwe Kłamstwa i jeszcze może nieco mniej kil innych. Arcydzieła to nie były, ale oglądało się całkiem miło. Tu się zawiodłem.
Każdy ocenia film wg. własnego uznania. Jeśli uważasz, że to arcydzieło kinematografii - to proszę Cię bardzo. Ani mnie to ziębi ani grzeje. Nie zamierzam Ci udowadniać że wg mnie to bzdet. Ty również mnie nie przekonasz że ten film jest dobry.
MacMarko - mam dokładnie to samo wrażenie - obejrzałem przez sentyment do Arnolda. Przygotowałem się na rąbankę, ale z jakimś sensem. (patrz inne jego filmy). Ale niestety, mam wrażenie że scenariusz pisany na kolanie, lub w trakcie kręcenia scen. Z mojej strony zero kibicowaniu którejkolwiek postaci - wszystkie płaskie jak naleśnik. A sama ucieczka gościa i ta jazda tą Corvettą - porażająco słabo zrobione. Dziwię się że Whitaker w tym grał - wszystkie teksty które płyną z jego ust powodowały opad mojej szczęki .. ze zdumienia jak można tak słabo grać (pewnie jaka gaża, taka gra :)) nie wysilał się zbytni.. Arnie jak zwykle trzymał swój poziom jak w każdym innym filmie. Ale nie udźwignął tego filmu.. dałem 4/10 z sentymentu.. ( po filmie pomyślałem: "eeee. ujdzie".. a "ujdzie" to na FW 4 :)
No właśnie. Dokładniej wyjaśniłeś swoje odczucie. Ja po seansie po prostu nie miałem nawet ochoty dokładniej tego opisywać....
Ale widzę, że Twój sentyment do Arniego jednak jest większy niż mój - dałeś 4 ;) ....
..... albo potrafisz bardziej niż ja wybaczać ;-) - swoją drogą bardzo dobra cecha. Pzdr.
Wiesz, sentyment mam to prawda:) ale mimo to filmweb mi podpowiada pod Arnim: obejrzałeś: 24 tytuły średnia ocena: 5,8. za wysoko to nie jest ;)...
Z jednej strony sentyment, z drugiej strony czuję się oszukany filmem Last Stand ;) Spokojnie by ten film się zmieścił w 45 minutowym odcinku :)
Dzięki. Z tego co zauważyłem to nieczęsto na tym forum ktoś komuś pisze "sorry". Jak najbardziej przyjęte ;)
Tak na marginesie - po co ludzie nieraz aż tak mocno się emocjonują, że aż czasem potrafią sobie na tym forum ubliżać?? Bez sensu. To tylko film. Może się on podobać, bądź nie. Owszem emocje dobry film powinien wzbudzać. Ale nie negatywne emocje w stosunku do innego człowieka, który ma inne zdanie na temat tegoż filmu?? Po co? <-- to akurat nie do Ciebie, tylko takie ogólne rozważanie....
Pzdr.
To jest tylko Twoja opinia kolego, ja na przykład zupełnie się z nią nie zgadzam, film jest b. dobry, 8/10, nie najlepszy z Arnoldem, ale już na pewno nie najgorszy.
A czy ja napisałem, że wypowiadam się w imieniu jakiejś większej grupy ludzi? Owszem jest to moja prywatna opinia. Ale jak spojrzysz na wpis kolegi posith - nie tylko moja opinia.
Ale tak jak wspomniałem - każdy film oceniany jest na tym forum całkowicie subiektywnie przez każdego z forumowiczów, stąd może być całkiem dowolnie oceniony. Ja oceniam go właśnie tak. A Ty zupełnie inaczej.
I OK. Jak dla mnie luz.....
PS. A tak serio - nie uważasz, że np. taki "6 dzień" był sporo lepszy? Albo "Prawdziwe Kłamstwa"? Tak już z ciekawości pytam....
chyba twórcy też liczyli na publikę ze względu na sentyment do Arniego ;p Nie powiem bo obsada przyciąga, ale od dobrej obsady wymaga się dobrego kina, a z tym już gorzej :) dużo niedociągnięć ale da się się obejrzeć, w sam raz na raz :)
"6 dzień" w porównaniu do "likwidatora" dla mnie jest gorszy, "prawdziwe kłamstwa" za to lepsze. Zarzucacie tej produkcji brak humoru, a jest go tu pełno (słowny, sytuacyjny i zawarty w postaciach, np. tej w granej przez knoxvile'a, albo klientela baru) suspens też jest ogromny (od momentu pierwszej sceny z Cortezem i FBI), pomysł z corvettą świeżutki i oryginalny, a nie powielany schemat, cały scenariusz trzyma się logicznie tzw. kupy, przy czym ciężko się dopatrzeć jakiegoś niedociągnięcia fabularnego, ale rozumiem, że niektórzy chcieliby, żeby zwłoki grały zwłoki a nie aktor, a przecież to tylko kino rozrywkowo-sensacyjne. Co do Arnolda to zagrał świetnie, postarzał się, ale dalej bawi i niszczy jednocześnie, a cała jego postać to zarazem karykatura i tribute do niektórych z jego poprzednich ról, oglądając miałem wrażenie, że wszystkie wypowiadane przez niego teksty to typowe onelinery, jest to moim zdaniem powrót Arnolda na ekrany na dobre i to z klasą. Nie wiem jak ten film mógł się nie podobać, zwłaszcza gdy ktoś widział jakieś filmy z Arnoldem wcześniej, spokojnie zasługuje na 8/10 i czekam na kolejny z jego udziałem.
Niestetety mam odmienne zdanie. Nie spodziewałem się po filmie wyżyn intelektualnych, i nastawiałem się na rozwałkę, ale tak jak pisałem wcześniej - poczułem się oszukany.
Film nie wciągnął mnie w ogóle - pierwsza godizna filmu to dla mnie przewidywalny do bólu koszmar i brak fabuły. Ktoś se ucieka i chce dotrzeć do granicy, w pewnym momencie jedzie przez miasto naszego szeryfa. Ucieka do tej granicy z meksykiem jakby zaraz za granicą mógł spokojnie wstać i odejść :).. Scenariusz wg mnie pisany na szybko bez ładu i składu. Płaskie postacie (no chociaż trochę rysu psychologicznego tego złego gościa żeby pokazali). Fakt parę komicznych sytuacji (Choćby dyskusja Arniego z ludźmi w barze żeby uciekali :)) Knoxvilee - ten gość do mnie nie przemawia pod żadnym względem - absolutnie nic mnie nie śmieszyło w jego wykonaniu. a wręcz miałem wrażenie że wciśnięto postać komika na siłę. Jazda tymi super samochodami po polu kukurydzy - niby efektowna, niby dynamiczna ale kurczę nawet mi policzek nie drgnął jak to oglądałem. Zero jakichkolwiek emocji ten film wywołał we mnie, może poza nielicznymi westchnieniami i kłębiącą się myślą: "Arnie w czym ty k**wa grasz???"
"jakby zaraz za granicą mógł spokojnie wstać i odejść."
FBI ma możliwość działania tylko na terenie stanów, dlatego chciał uciec za granicę.
"Płaskie postacie "
to kino rozrywkowo-sensacyjne, a nie dramat psychologiczny, tu zły jest zły, a dobry jest dobry, to czego dowiadujemy się z rozwoju wydarzeń śmiało wystarcza na domyślenie się czegoś o charakterze i motywacji każdego z bohaterów
"Knoxvilee - ten gość do mnie nie przemawia"
do mnie również, ale amerykańska publika go lubi, naszczęście nie jest on jedynym humorystycznym akcentem w filmie
"Zero jakichkolwiek emocji ten film wywołał we mnie"
natomiast mnie film porwał, odniosłem wrażenie pozytywnego comeback'u Arnolda na ekran, zagrał jakby nie minęły te wszystkie lata od ost. takiej roli, już wiem, że kolejny film z nim obejrzę w ciemno i będę się świetnie bawił
Ja trzymam kciuki za "The Tomb" Sly i Arnold razem ;)...
PS. FBI czy policja gdy jest pościg normalnie może sciagac za granicą (kontaktują się z policja w Meksyku dostają w 99% zezwolenie na kontynuowanie pościgu). Granica stanu, czy granica państwa akurat tam nie jest barierą nie do przeskoczenia przez policję.Oczywiście mówie o świecie rzeczywistym, nie filmowym :)
Również czekam na "the tomb", a co do tej granicy to można śmiało założyć, że tak bogaty gość jak Cortez miał w kieszeni pewnie pół meksyku, w tym policję i strażników granicznych, zresztą chwalił się porwanej agentce FBI sumą jaką na to przeznaczył podczas jazdy corvettą. Zarówno w świecie filmowym i rzeczywistości FBI jest tworem mającym możliwość działania jedynie w granicach stanów, poza nimi może liczyć jedynie na przychylność władz lokalnych i składać wnioski o deportację, co innego CIA.
Krótko mówiąc film jest gówniany, to nic jakoś przeżyję. Myśleli że jak wystąpi Arnold to porwie tłumy do kin a tu gucio frekwencja w kinach poniżej normy, słaba. Ludzie jednak się poznali.