Niestety, ale pan Łukaszewicz popadł w kompleks przekrojowego przedstawienia wydarzeń, kosztem opowiedzenia skondensowanej, ale ciekawej i frapującej historii. Ten zabieg zazywczaj nie przynosi dobrych skutków, czego przykładem jest chociażby "Katyń" Wajdy.
Reżyser nie potrafił znaleźć równowagi pomiędzy perspektywą psychologiczną, a rysem społecznym. Zamiast wykreować wyrazistych głównych bohaterów i to na nich oprzeć całą konsturkcję fabularną, balansował chaotycznie od wątku do wątku - byle tylko niczego ani nikogo ważnego nie pominąć oraz żeby skrytykować wszystko: od służby zdrowia, na policji kończąc. Styl Łukaszewicza przychodzi na myśl raczej telewizyjne reportaże a'la "Uwaga", a nie pełnokrwiste dramaty na wzór "Długu".
4/10