Nie wiem, czy mam słaby słuch ale przy oglądaniu polskich filmów i to tych z ostatnich lat, zazwyczaj mam problem z rozumieniem okolo 30% dialogów. W przypadku "Linczu" było nie inaczej. Nie wiem, może to kwestia tego, że przyzwyczajony jestem jednak do filmow z lektorem...
Co do filmu to czegoś mi brakowało.
Dodatkowo wkurza mnie jak nędznie my sami przedstawiamy naszą Polskę. Nie ma co sie dziwić, że część społeczeństw Europy Zachodniej uważa nas za wieśniaków i meneli skoro zazwyczaj akcja polskiego filmu toczy sie na jakiejś zapyziałej do granic możliwości prowincji. Gdzie ludzie rany odkażają wódą, a telefonu komórkowego nie uświadczysz. Do tego jeżdżą mega gratami, a na podówórkach maja bałagan.