PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=577958}

Lincz

2010
7,2 53 tys. ocen
7,2 10 1 53193
6,2 20 krytyków
Lincz
powrót do forum filmu Lincz

Tą dramatyczną historię poznała swego czasu cała Polska.
Społeczność Włodowa wzięła się w końcu w garść i sześciu
jej mieszkańców dokonało samosądu na miejscowym
terroryście, recydywiście Józefie C. Pięć lat po tym fakcie
Łukaszewicz wziął sprawy w swoje ręce i stworzył swoją
fabularną wersję wydarzeń. Oczywiście mamy tu pozmieniane
nazwiska, ale opowieść napisało w sumie samo życie.
Najbardziej rozwala znieczulica policji, która reagowała jak
chciała na problem, a następnie ukazanie tej szóstki przez
prokuraturę jako zwykłych morderców. Ale niestety w
dzisiejszej Polsce taki obraz codziennej obojętności i
zaszczucia ludzi to norma. Absurdy są wpisane w nasze życie.
Są pewnie i tacy, którzy śledzili wnikliwiej poczynania
związane z tą sprawą i znają zdecydowanie więcej
szczegółów niż zawiera sam film. Scenarzysta i zarazem
reżyser, stworzył komercyjny zarys, chcąc pokazać nam to co
się działo w niewielkiej społeczności, własnie oczyma ich
mieszkańców. Czy mu się do końca udało? W jakimś sensie
na pewno patrząc na ocenę i miejsce ''Linczu''. Lecz prawdą
jest, że kręcąc film w tak szybkim czasie, nie wszystko może
wyjść jak należy. Pomijając już wydarzenia, bo inne być nie
mogły, skupiłem się na aktorstwie, montażu, dźwięku,
dialogach. I tu jest cholernie nierówno. Paru aktorów sprężyło
się i stanęło na wysokości zadania, ale to bardziej chodzi o te
odległe role drugoplanowe lub jeszcze dalsze. Niestety kilka
osób z czołowej ekipy tylko ''odegrało'' swoje kreacje i dlatego
też trochę mnie to wnerwiło. Mikołajczyk, Lichota (chociaż i tak
dawał radę), Stryj, koszmarnie wręcz Franieczek, Kozioł, na
prawdę bardzo przeciętnie. Ale jest i ten dla którego warto
oglądnąć ten dramat. To Wiesław Komasa, grający Zaranka.
Bardzo autentycznie, brawurowo, psychodelicznie. Jego gesty,
głos oraz wzrok, potrafią nieźle przeszyć na wylot. Jeżeli Józef
C. ''Ciechanek'', choć trochę był taki jak pan Komasa, to ja nie
dziwię się, że ludzie się go bali i w końcu miara się przebrała.
Tyle o aktorstwie.
Sceny w szpitalu ...aż nóż w kieszenie się otwiera. Te na
komendzie i podczas zgłoszeń, także potrafią zirytować.
Panowie pod krawatami to już jakiś obłęd, a pani mecenas to
typowa karierowiczka, niby to próbująca coś zrobić.
Dużą wadą tej produkcji jest dźwięk, a bardziej jego złe
wykorzystanie. To jakaś plaga w naszych filmach, gdzie
muzyka często przebija dialogi, bo jest po prostu za głośna.
Niekiedy nie da się nic zrozumieć. Ścieżka, mówię o muzyce,
również nie jest w jakiejś wybitnej postaci. Ot po prostu nawet
dosyć charakterystyczna, ale zbyt często wieje od niej zupełnie
niepotrzebnym patosem. Ale tak czy siak należy do
urozmaiconych. Gdyby nie ona, wydawało by mi się, że
oglądam odcinek W -11 poświęcony tej sprawie. Ale jest też
coś co sprawiło, że dałem 6/10 a nie niżej i uznałem całość
za nawet niezłą. To montaż i sprawna rekonstrukcja
wydarzeń. Sceny mają w miarę udane łączenie w całość i
twierdzę, że Krzysztof Łukaszewicz zdał egzamin z tego
przedmiotu.
Gdy się nie będzie bardzo wnikać w aktorstwo, muzykę i
zrozumie wszystko to o czym gadka, to może nawet być
świetna rozrywka. Mi kilka rzeczy przeszkadzało, a i sam fakt,
że kosztem tych, którzy linczu dokonali, dobrze się bawię,
jakoś tak w pełni mnie nie rajcuje. Oglądnąć jednak można.
Pozdrawiam