jestem na świeżo po obejrzeniu filmu. nie chcę się spierać o kwestie moralne obu stron przedstawionych w filmie, ale nie mogę przeżyć jednej podstawowej kwestii, która została - moim zdaniem - dobitnie przedstawiona w pewnej scenie, także muszę dać upust swojej frustracji.
(możliwe spojlery!)
kiedy Zaranek przychodzi po pieniądze do starszej kobiety, wchodzi bez żadnego pukania, bez żadnych odgłosów majstrowania przy drzwiach. wniosek - drzwi były otwarte. kiedy potem grozi sąsiadce tamtej kobiety, także bezszelestnie pojawia się w domu. wniosek - drzwi były otwarte. i wreszcie kiedy po raz trzeci przychodzi do kolejnego domu i terroryzuje rodzinę starszej kobiety, także wchodzi przez otwarte drzwi.
przepraszam za wulgarność, ale do kur.... nędzy, we wsi grasuje niebezpieczny typ i nikt, zwłaszcza kobiety z dziećmi, nie pomyśli przez chwilę i nie zamknie drzwi na klucz? w takich społecznościach informacje szybko się rozchodzą, więc na pewno spora część ludzi już wiedziała, co może im grozić przy zetknięciu się z tym osobnikiem, a mimo to, drzwi stoją na oścież? ktoś powie - bo do tej pory nikt nie musiał się obawiać, wszyscy wszystkich znają. wiem o tym dość dobrze, bo często stykam się z mieszkańcami wsi, mimo iż mieszkam w mieście. wydaje mi się, że każdy walczyłby o przetrwanie w podobnej sytuacji, czego nikomu nie życzę. nie chcę krytykować ich mentalności, wiem, że nie wszyscy tacy są jak osoby przedstawione w filmie. ale ten szczegół z otwartymi drzwiami raził mnie przez cały seans. po prostu nie umiem sobie wyobrazić jak można być tak nieodpowiedzialnym w sytuacji zagrożenia życia.
Po pierwsze nie uważam, że to istotny szczegół, choć rozumiem, że mogło Cię to w jakiś sposób irytować. Wytłumaczeniem może być to, że zamknięte drzwi i tak nic by nie dały. Myślisz, że człowiek, który lata po wsi z tasakiem i niemal torturuje kobiety i staruszki, nie miałby oporów przed wyważeniem drzwi? Czy to stanowiłoby dla niego problem? W tym sensie nie rozumiem Twojej frustracji.
Hmm. Nie zwróciłam na to uwagi, brawo za spostrzegawczość, coś w tym jest. Może ten szczegół maił wzbudzać większy strach i napięcie u widza? Scena z p.Basią: cisza, ni stąd, ni zowąd wchodzi do pokoju, nadaje bez sensu o radiu... Ale widz wie do czego jest zdolny ten Zaradek, więc oczekuje jego działań. Ja odbieram to w ten sposób.
@Needle_3 ja też to zauważyłam i było to dla mnie bardzo dziwne. Każdy w takiej sytuacji siedziałby zamknięty na wszystkie spusty i tu nie chodzi o to, czy Zaranek wyważyłby drzwi czy nie, bo wiadomo, że tak by zrobił, ale o to, że ukazuje to trochę brak przemyślenia u twórców filmu. Niebezpieczny psychol mógł sobie wejść do każdego domu jak do siebie, coś tu jest nie halo..
Nie sądzę aby dla Zaranka zamknięte drzwi mogły stanowić jakikolwiek problem, wybicie szyby w oknie czy rozwalenie drewnianych drzwi siekierą byłyby dla niego tylko dodatkowym sposobem na wyładowanie agresji...
tez mnie to nurtowaalo.wytlumaczylem to sobie tym, ze na wsi ludzie sie nie zamykaja, bo wszyscy mieszkaja "razem" i nikt sie przed nikim nie zamyka, kazdy moze wejsc do kazdego bez wywazania drzwi. nie wiem jak jest na prawde, tak to sobie tlumacze ;)
A nie przyszło wam do głów, że film jest na faktach, i widocznie tak było w rzeczywistości? Poza tym, zazwyczaj na wsiach, gdzie wszyscy się znają, drzwi są właśnie otwarte, co wy, nigdy na wsi nie byliście? Zwłaszcza latem, jak jest taki ukrop, to się wietrzy chałupy...ale macie problem...
dlatego właśnie napisałam w swoim poście, że skoro prawdopodobnie tamta społeczność dobrze się znała, to tym bardziej powinni wiedzieć co im grozi przy otwartych na oścież drzwiach. musieli mieć świadomość, co się dzieje z Zarankiem, było dobitnie widać, jak każdy truchlał na choćby wzmiankę o nim, nie mówiąc już o jakimkolwiek kontakcie fizycznym. wiem, to tylko film, nie wiadomo jak było w rzeczywistości, ale takie niuanse powodują, że uważamy inne osoby za niemyślące.
Po pierwsze – takie były fakty w realu. Po drugie – gdyby reżyser pozamykał wszystkie drzwi w tej wsi, w tym filmie – to dopiero byłoby dziwaczne i raziłoby widzów, przynajmniej tych, którzy znają takie wsie i ich mieszkańców.
też zwróciłam na to uwagę, ale wydaje mi się, że ten efekt był zamierzony.
potęgowało to w pewnym stopniu napięcie.
i o ile dobrze pamiętam to podczas jednej z napaści (gdy Zaranek chciał, żeby jego żona wróciła do domu), chłopak (on był chyba wnukiem Zaranka) szedł sprawdzić kto wszedł do domu. Więc to nie było całkiem bezgłośne :)
Jako dziecko przez lata przebywałam na wakacjach u moich dziadków na wsi i tam nikt nigdy nie zamykał drzwi na klucz, a często w ogóle nie zamykał... (w polskim nie ma niestety różnicy między "lock" i "close";)). Widocznie tak jest do dzisiaj. Dla nas mieszczuchów to abstrakcja - ja od razu wchodząc do mieszkania przekręcam zamek w drzwiach. Czułabym się nieswojo wiedząc, że jestem "unlocked"... Poza tym chyba łatwo wejść do takiej wiejskiej chaty, wystarczy pchnąć okno... Natomiast mnie raziło to, że ci wszyscy "wiejscy ludzie" mówią taką piękną polszczyzną, z teatralną dykcją i niestety mocno zburzyło realizm tego filmu. Poza tym trochę to wszystko płaskie i bez zaskoczeń, od początku do końca wiadomo o co chodzi.
Racja z tą poprawną polszczyzną.
Mam pół rodziny na wsi. Drzwi otwarte nawet jak ludzie idą w pole. Wszyscy śpią w domu - też zdarza się, że otwarte. Po prostu tak jest. Nie to co w mieście zamkniesz drzwi na 3 zamki, ktoś Ci się wjebie a sąsiedzi i tak udają, że nie słyszą.
A dla mnie trochę przesadzili z wizerunkiem, wiem, że są wioski, gdzie domy są jak ze skansenu, ale ubiór niektórych osób trochę mnie porażał, żeby ok. 30 letnia kobieta wyglądała jak 50tka, naprawdę, nie wszyscy chodzą w chustach i fartuchach:/
oj zdziwiłabyś się... Mieszkam na wsi i tak jest.. 30 latki wyglądają jak 50latki. Oczywiście nie wszystkie.
a jest tak i ja szczerze się temu nie dziwie. To jest po prostu praktyczne, ja też lubię latać w dresie, jak idę do sklepu to się nie przebieram a mam takie sąsiadki które do osiedlowego sklepu się specjalnie ubierają i robią cały make-up. Przed kim ci ludzie ze wsi się mają stroić? i do czego? do dojenia krów? aczkolwiek film faktycznie trochę podkoloryzowany, na fb nie trudno znaleźć rodzinę "sprawców" i widać wyraźnie że nie są to typowi wieśniacy.
Hmm...a jakich to zaskoczeń oczekiwałaś? To są prości ludzie, pozostawieni sami sobie. Ten film miał być prawdziwy, o prawdziwych ludziach. Tu nie było miejsca na improwizację - bo niby w jaki sposób miałaby ona pokazywać nieszczęście tych postaci? W jaki sposób pokazać ich problem? Właśnie chyba tak - najprościej jak się da.
To nie jest Polska A gdzie są wille otoczone wysokim ogrodzeniem, a każda ma alarm podłączony do firmy ochroniarskiej, to jest Polska C gdzie drzwi od chałupy ledwo się domykają więc ich zamknięcie nic by nie dało
Haha, moja dziewczyna też się burzyła :"co za idioci, że drzwi nie zamykają?!". Ja jej na to odpowiadam, że na wsi to się raczej drzwi nie zamyka, chyba że na noc. Takie zwyczaje i już.
Fajnie spostrzeżenie, ale: nie wszyscy zamykają drzwi, to jest oczywiste, nawet na noc, ja nawet samochodu nie zamykam. Wyobrażasz sobie złodzieja, który chodzi po mieście i sprawdza każde auto, czy jest otwarte, a jak na jakieś natrafi, to zaczyna wyrywać stacyjkę, i kradnie. Nieprawdopodobny absurd.
No ale gdy we wsi robi się niebezpiecznie, ludzie będą zamykać drzwi - tak będzie, więc sugerowanie, że wszyscy mają nadal drzwi otwarte jest trochę niedociągnięciem filmu, chyba że:
Jest to celowy zabieg. Na przykłąd mogę to interpertować tak: nie uchronisz się przed złem głupim zamkiem w drzwiach. Czy jest zamek czy nie ma, to jest nieważne. Groza, że zło cię dopadnie i jesteś bezbronna, to jest zabieg filmowy - i wtedy brak zamków jest jak najbardziej wskazany. To coś w rodzaju przesłania: pozbądź się iluzji, masz do czynienia z PRAWDZIWYM złem, czyli kimś kto chce zrobić coś złego naprawdę - z tym się zmagasz, jak pokonać to zło, a nie jak oddzielić się od niego pozornie zamkiem.
Jednym słowem w braku zamków jest metafizyka: musisz coś zrobić ze złem. Nie w ten sposób że się od niego oddzielasz. Pokazujemy chwile, w którje nie masz ochrony i ucieczki - musisz stawić mu czoło. I wtedy naprawdę możesz przegrać.
Brak zamków jest wiec OK
Ale niestety nie oglądałem tego filmu. he he
Jakiego przesłania... celowo z niektórych scen usunięto dźwięk otwieranych drzwi, a te w starych poniemieckich domach często pamiętają czasy z przed wojny, więc do najcichszych nie należą. Reżyser dodał dźwięk tam gdzie mu pasowało, np. scena z pierogami - dźwięku otwieranych drzwi brak, ale już w scenie u sąsiadki słychać jak denat wchodzi do domu.
Cóż, też przemknęło mi to przez myśl, oglądając film. Jednak po krótkiej chwili uświadomiłam sobie, że to przecież argumentacja jak z poziomu "zgwałcił, bo go sprowokowała krótką spódniczką". To, że gościu wszedł do chaty, gdyż miał do niej wolny dostęp, nie stanowi o tym, że jest to okoliczność w jakikolwiek sposób dlań łagodząca. Pomijam już kwestię tego, że podobnej bestii z tasakiem zaryglowane drzwi raczej by nie zniechęciły.
I jeszcze, w odpowiedzi na pierwszego posta: każdy chce być panem w swoim domu, ergo: czuć się w nim bezpiecznie i komfortowo. Nawet, jeśli to tylko iluzja.
Co do braku odgłosu otwieranych drzwi, to w zupełności się zgadzam. W takich starych domach, otworzenie drzwi to często nie lada wyczyn, bo krzywe to i haczy o co się tylko da, a przy tym skrzypi niemiłosiernie głośno. Jednak zamykanie drzwi na wsi należy do rzadkości - nawet obecnie. Ludzie znają się tam dobrze i mało kto zamyka drzwi. Znam to akurat z autopsji, bo mam znajomych mieszkających na wsi.
ja nie widzę nic dziwnego w otwartych drzwiach na wsi. Mieszkam w mieście ale wiem że na wsiach tak jest bo mam rodzinę. Powody? mieszkają tam "sami swoi". Pora roku - lato. Poza tym na wsi mieszka się inaczej, ludzie robią dużo przy obejściu, nie leżą przed telewizorami, cały dzień coś dłubią, a to trzeba drewna narąbać, a to gołębie lub kury nakarmić albo wykopać trochę warzyw na obiad, chodzenie na dwór i do domu odbywa się tam znacznie częściej niż w mieście bo i po co człowiek w mieście wychodzi z domu jak nie do sklepu? Poza tym na wsi ludzie jak na chwilę przysiadają na odpoczynek to najczęściej na zewnątrz bo ciepło, przyjemnie i z sąsiadami pogadać a poza tym jeśli już mówimy o tej konkretnej sytuacji, tych ludzi to trzeba wziąć pod uwagę fakt że akcja jest mocno zagęszczona na potrzeby filmu, w rzeczywistości "Zaranek" z pewnością nie odwiedzał ich codziennie, wątpię nawet aby takie akcje działy się raz w tygodniu, a w związku z tym tacy ludzie najczęściej zajęci robotą nie mają czasu na "wyczekiwanie" Zaranka i zamykanie drzwi w obawie że a nóż się zjawi.
Gdybyście choć tydzień spędziły na wsi, szybko przekonałybyście się że zamykanie drzwi jest uciążliwe.
Moze w takiej sytuacji byłoby inaczej. Ale z tego co wiem na wsi w dzień mało kto zamyka drzwi. Niektórzy nawet w nocy nie.. To nie jest tak jak w mieście że ktos obcy ci przyjdzie i nikt tego nawet nie zauwazy. Tutaj kazdy obcy to ewenement i szybko rzuca sie w oczy. Poza tym czaesto wychodzi sie na dwor czy po drzewo do pieca czy cokolwek zrobic, za kazdym razem zamykac otwierac drzwi to by bylo meczace.
Znam wioskę w której grasował (mieszkaniec) złodziej-kleptoman. Wchodził do sieni domów przez otwarte drzwi, w czasie gdy mieszkańcy siedzieli przy niedzielnym stole. Mimo ogólnego oburzenia ludziom do głowy nie przychodziło by po prostu zamykać drzwi...
Więc to nie jest żadnym błędem.
Błędem jak dla mnie jest pierwsza scena (leśniczy przyjeżdża do lasu... a tu mu drwale samochody ładują i jeszcze leśnik się pyta, czy mają fajrant. Tu scenarzysta (z niewiedzy) nieźle popłynął.