wybierałam się z niepewnością, niepokojem - czy to będzie dokument, fabularyzowana opowieść, a może dramat sądowy... nie wiadomo czego było się spodziewać...
co zobaczyłam - historię człowieka, który radzi sobie z rzeczywistością przez przemoc - terroryzuje sąsiadów, zwierzęta, dewastuje własne mienie...
skłonny zbić do nieprzytomności kobiety, słabszych od siebie
zobaczyłam polskie realia małomiasteczkowości - gdzie trafia jeden z bohaterów na komisariat i... wraca z kwitkiem i inforamcja zwrotną - nie radzicie sobie z dziadkiem...?
ale też z drugiej strony niemoc funkcjonariusza wobec braku potrzebnych środków do pracy, takiej jakiej oczekiwałoby społeczeństwo
to uderza
wiedząc, że zdarzenia miały miejsce film ogląda się inaczej niż kino Tarantino, gdzie krew leje się hektolitrami a my się śmiejemy, nie, ta świadomość przeszkadz patrzeć na obraz obojętnie
reżyser kawałkami odkrywa historię, pokazuje bohaterów w kolejnych sytuacjach, które zbliżają ich do tytułowej sytuacji... nieodwracalnej w skutkach
film trzeba zobaczyć