Dziwie się, że tyle tu takich komentarzy:)
Film oglądałem z dubbingiem, czyli z genialnym Boberkiem w roli Daltona.
Ponieważ wiedziałem, że film jest o daltonach a nie o samym Lucku nie przeszkadzał mi ten fakt i nie zdziwiłem się oglądając, ale widze, że dystrubutor wraz z tłumaczami nabili w butelke 80% naszego społeczeństwa. Co jest ku.rewskim chamstwem, że tak powiem i tytuł Lucky Luke nawet się w filmie nie pojawia:)
Ale ja nie o tym.

Fajnie się oglądało, moment w którym parsknąłem śmiechem to przedewsystkim wysyłanie gołębia pocztowego i przekroczanie granicy:)

Właściwie jest to taki nowy typ komedii która zaczeła się od Asterixa Chabata. Do jednego takiego worka można właściwie wrzucić Asterixa2, RRRrrrr, But Manitou, 80 dni dookoła świata(z Chanem) i tenże film zwany Les Dalton. Oczywiśćie z różnym skutkiem, ale zdecydowanie jest to próba klimatu But Manitou ( w którym były żarty i śmieszne, a niektóre także żenujące). Oczywiśćie Asterix to klasa sama w sobie, ale generalnie dubbing + różne odniesienia + bohaterowie + oparcie filmu na podstawie komiksu "Ballada Daltonów" wydaje mi się fajnym i ciekawym posunięciem. Nie jest to dzieło wielkie, ale miło spędziłęm te 80 minut i zdecydowanie mnie rozbawił, a już na pewno bardziej niż Shrek3 :)

Film na mocne 7, ale z racji niskiej noty wstawiam w polu 10, co by notka doszła do 7:)