Michelle wypadła bardzo dobrze mimo, że fizycznie niezbyt pasowała do tej roli. Nadrobiła gestami
i przez większość filmu wierzyłam, że jest naprawdę Marilyn. Szkoda tej kobiety. Była wielką
gwiazdą ale psychikę miała bardzo słabą. Wzruszyła mnie ta scena z Colinem kiedy wszedł do jej
pokoju a ona płakała przez to, że każdy widzi w niej tylko ikonę.