Duże wyzwanie aktorskie i przyznam, że trudno było mi się oswoić z "Marilyn - nie Marilyn" na ekranie. Porównania z oryginałem nieuniknione, oczywiście na niekorzyść Michelle Williams. Ale brawa za odwagę!
Widzę, że na wszelakich forach nikt nie daje Michelle nawet najmniejszych szans. Trochę nie rozumiem dlaczego, bo w końcu to jest tylko film i ktoś musiał zagrać Marilyn. Ja również uważam , że należą jej się brawa za odwagę bo w końcu miała wcielić się w legendę kina. Niektórzy ludzie chcieliby chyba, żeby główną rolę dostała sama Monroe, pomimo że nie żyje już od wielu lat. Bo jak można interpretować to inaczej skoro zawsze aktorka ją grająca będzie kluską , brzydactwem itp. Może trochę wiary w Michelle? Nie wygląda jak Marilyn ,co nie jest jednoznaczne z tym, że źle wypadnie w filmie. Na ocenianie przyjdzie czas, gdy obejrzymy całość a nie tylko pojedyncze zdjęcia i zwiastuny.
Pozdrawiam :)
Pisząc swoją opinię byłam po obejrzeniu całości - tuż po powrocie z pokazu przedpremierowego :-) Takie są po prostu moje odczucia po filmie, ale znów powtórzę, że zdaję sobie sprawę jak trudno zagrać ikonę. A tak na marginesie, bardzo dobra rola Kenneth Branagh. Pozdrawiam również i życzę przyjemnego seansu :-)