Mam bardzo mieszane uczucia.
Po pierwsze, bardzo mi się podobała gra aktorska Williams. Była przekonywująca i prawdziwa.
Po drugie, (jednak) cały czas patrząc na główną bohaterkę starałam się przypomnieć jak tak naprawdę wyglądała boska Merlin. Fryzura ją upodobniła, jednak brakowało mi spójnych elementów w twarzy i ciele (np. obłych kształtów).
Wniosek - w filmie oceniam grę aktorską (która była bdb)...gdym miała stawiać na sobowtóra, to typowałabym Natalię Oreiro, która najbardziej (z twarzy) przypomina mi MM.
Nie zgodzę się. W niektórych momentach Williams bardzo przypominała Monroe. Np. scena w której Marilyn siedzi na schodach w nocy i płacze. Tam Williams dla mnie wyglądała jak prawdziwa Marilyn Monroe.
Oreiro?;o Oj nie, ma za ostre rysy, ciemne brwi, jedyne co upodabnia ją do Marilyn to chyba pieprzyk ;) Williams była idealna, grała strasznie przekonywująco, te ruchy, mimika, śmiech, ton głosu małej, bezbronnej dziewczynki - nie wiem jak to wszystko tak doskonale jej wyszło. Brakowało Ci obłych kształtów? Przecież aktorka, grająca MM miała idealne kształty do tej roli, Marilyn miała bardzo duże wahania wagi, a sylwetka Williams w połączeniu z jej mleczną skórą pasowały idealnie, nie mam co do tego zastrzeżeń. Poza tym - nie oszukujmy się - znaleźć idealnie pasującą aktorkę, która wcieliłaby się w rolę Marilyn i nie budziła żadnych zastrzeżeń jest niemożliwe :)
Dokładnie, nie możemy wymagać odegrania tej roli przez totalnego sobowtóra. Wydaje mi się (wydaje!), ze gra aktorska Oreiro byłaby niewystarczająca, a Williams jest niezaprzeczalnie dobrą aktorką. Nie chodzi tylko o wygląd. To była trudna rola i z góry było wiadome, że zostanie poddana ciągłej i bezwzględnej krytyce.