Lubię filmy do których ktoś się przykłada; przy oglądaniu których mam świadomość, że ktoś się napracował. W tym przypadku tak jest. Stroje, scenografia, auta, cały klimat lat 50 - widać, że nie potraktowano tego po macoszemu i miło się na to patrzy. Reszta - w zależności od upodobań. Film nie porywa akcją, nie jest to dramat z licznymi zwrotami akcji ani wyciskacz łez. Ot historia tygodnia z życia aktorki, którą wszyscy znają, a nikt nic o niej nie wie.