Hej, polecam Tobie książkę "Marilyn, ostatnie seanse" Michela Schneider'a.
To była chora i głęboko nieszczęśliwa kobieta. Wielu ludzi z niej kpiło i nie miało cierpliwości dla jej zmienności. Wielu reżyserów żałowało, że zaangażowało ją do ról. Jak mawiała Marilyn: "Każda historia ma dwie strony." Głęboko jej współczuję i jednocześnie podziwiam.
Nie ma drugiej takiej osoby jak Marilyn, miała złożoną, zagmatwaną osobowość, była delikatna, naiwna, niewinna, zalotna i uwodzicielska. Bardzo mało jest takich kobiet - prawdziwie niewinnych posiadających jednocześnie w duszy zmory straszniejsze od najstraszniejszych koszmarów.
Np. film "Książę i aktoreczka" (z którego pochodzą sceny do "Mój tydzień z Marilyn") doskonale oddaje część jej aparycji - była jak promień światła. Mówiono, że promieniowała wewnętrznym blaskiem.
Dlatego nie ma się co dziwić, że mężczyźni wolą te tajemnicze, zagadkowe kobiety. W ostatecznym rozrachunku i Marilyn była porzucana przez mężczyzn, bo była męcząca, ale... "Człowiek, który nie skrywa w swoim wnętrzu tajemnicy, z reguły bywa nieinteresujący." Więc dziewczyna, którą grała Emma Watson reprezentowała tutaj typ dziewczyn "bezpiecznych", czyli takich, które raczej niczym niezwykłym cię nie zaskoczą. Jaki jest stereotyp ? Dziewczynki lubią niegrzecznych chłopców, a chłopcy niegrzeczne dziewczynki.