niepodoba mi sie jakoś ,,,,,,,,,,,,,, przecietny jakoś tak nudnawy Merlin pokazana jako zerwicowana kobieta z samymi problemami nieumuejaca sie nauczc tekstu,,,,,,,,,,,, eeeeeeeeeee
Na etapie kręcenia filmu "Książę i aktoreczka" Marilyn była właśnie taka...i może nie tyle znerwicowana, co nie pewna siebie, przerażona... Jak dla mnie M. Wiliams bardzo dobrze poradziła sobie z zagraniem Marilyn- bardzo podobały mi się takie szczegóły jak sposób chodzenia, czy gestykulacja rękami :) i mam pełną świadomość, że moja ocena filmu jest wynikiem fascynacji zjawiskiem jakim była Marilyn Monroe ;)
bardziej mnie denerwowało, że włosy Marilyn były żółte a nie platynowe... wyglądała jak gwiazda siana, a nie Biała gwiazda- jak ją czasem nazywano...ale czepiam się już ;)
spoko ze wiesz ze Marlin taka byla heeheh mi poprostu niepodobał sie film cała historia poprsou myslalam ze to bedzie cos innego,jakos Meriln mi sie w orginale podoba a jej przerózne kopie jakos do mnei nietrafiaja moze poprostu tak juz mam ......:)
:)... ja jestem świeżo po książce poświęconej jej osobie, i jakoś tak chyba mi te opisy emocji Marilyn zostały w głowie- dlatego napisałam tak jak bym ją znała- swoją drogą dopiero jak zwróciłaś mi na to uwagę, to zdałam sobie z tego sprawę ;)...
świetna gra aktorska, ale ogólnie film mnie nie chwyta, Marilyn była kimś "więcej" niż w tym filmie, powinni przedstawić jej czasy kiedy szczytowała