Czytałam kilka biografii Marilyn, w których był właśnie przedstawiony czas w jej życiu
podczas kręcenia "Księcia i aktoreczki", ale nigdzie nie było nawet wzmianki o jej romansie
z asystentem reżysera. Czy ktoś wie może czy to się naprawdę wydarzyło czy jedynie jest to
oparte na być może rzekomych wspomnieniach Colina Clarka ?
Ogólnie filmu nie polecam nie wiem trudno mi to jakoś specjalnie uargumentować. Chyba
po prostu postać stworzona przez Michelle Williams wydała mi się zbyt infantylna (mimo że
Marilyn z tego co czytałam uchodziła za taką ), momentami aż trochę taka głupkowata,
upośledzona i chyba to mnie tak zraziło do całego filmu. Z resztą cała historia niespecjalnie
ciekawa.. Jest mnóstwo innych wydarzeń z życia Marilyn, które są warte uwiecznienia na
filmie, nie bardzo rozumiem czemu akurat przedstawiono to...
polecam Marilyn, Ostatnie seanse. książka dla mnie wstrząsająca. po wspomnieniach jej ostatniego psychoterapeuty, uważam, że Michelle wykonała kawał dobrej roboty.
właśnie też czytałam tę książkę i jest chyba moją ulubioną na temat Marilyn a mimo to jakoś nie podpasowała mi kreacja Michelle, ale to tylko moja subiektywna opinia:)
rozumiem i szanuję :) po prostu moim zdaniem wyszło bardzo fajnie. sam klimat mi się spodobał, a może sposób kręcenia. trochę nie pasował mi Colin, ale nie wszystkim można przecież dogodzić.
nie no jasne;) jednak ja jako ogromna fanka nie mogłam się pogodzić że trochę tu ją przedstawiono jako raczej tępą mimo że pod wpływem tych wszystkich leków jakie brała tak się mogła zachowywać. Jednak w tej książce nic nie było wspomniane o jej romansie z jakimś Colinem jeżeli dobrze pamiętam a był opisany czas kiedy kręciła ten film
dlatego możliwe, że był to tylko wymysł samego Colina Clarka. nie wiem czy znalazłaby się osoba, która powiedziałaby: "nie, na pewno nie mieli romansu". prawdopodobieństwo tej znajomości jest niewielkie, ale mogło się wydarzyć.
wydaje mi się, że był to bardzo trudny okres w jej życiu. mogła już trochę sfiksować. interesuję się Marilyn i szczerze, podchodzę do jej szaleńczej inteligencji oraz tego, że była chora psychicznie z dystansem. :)
z tego co wiem to ona miała stwierdzone zaburzenie: osobowość chwiejną emocjonalnie typu borerline (zaburzenia w obrębie i niepewność co do obrazu ja (self image) oraz celów i wewnętrznych preferencji (włączając seksualne),
ciążenie ku byciu uwikłanym w intensywne i niestabilne związki, prowadzące często do kryzysów emocjonalnych,
nadmierne wysiłki uniknięcia porzucenia,
powtarzające się groźby lub działania o charakterze autoagresywnym (self-harm),
chroniczne uczucie pustki). Mhm czyli z tym Colinem to już się prawdy nie dowiemy.
podobna jakaś aktorka grająca w tym filmie przyznała, że nie zauważyła, aby Marilyn a Colinem cokolwiek się wydarzyło. niektórzy tłumaczą to tym, że tak naprawdę niewiele się między nimi działo. bardziej platoniczne zauroczenie Marilyn ze strony Colina i zabawa z Colinem ze strony Marilyn.
możliwe, że miała jakaś zaburzenia. wydaje mi się, że leki, które brała, znacząco wpłynęły na jej psychikę.
Dobrze wiedzieć dzięki:) No tak ci lekarze to w sumie ją narkotyzowali wręcz dla świętego spokoju:/
poza tym Marilyn była gwiazdą. wydaje mi się, że nie było rzeczy, której wtedy nie mogłaby mieć. tym bardziej, że nie miała chyba przy sobie osoby, która powiedziałaby jej "nie", kto by się o nią tak naprawdę troszczył i przejmował co ona tak właściwie bierze i w jakich ilościach.
a ja uważam,ze bardzo dobrze i realistycznie pokazali stosunek ludzi do MM i to jak była i jest odbierana,co niejednokrotnie jest dla niej krzywdzące ,bo te oceny byly powierzchowne - kobiety byly o nia zazdrosne,a faceci traktowali po seksistowsku Nikt do konca nie poznal MM,naet zaden z jej mezow MM to wielka zagadka- jaka byla naprawde ,wiedziala tylko ona sama Dlatego jest tak fascynujaca - inni byli przy niej nudni,przewidywalni,a MM ze swoja skomplikowana psychika i zlozona osobowoscia bila ich na glowe Kazde zaszufladkowanie MM jest niesprawiedliwe i niezgodne z prawda zadna aktorka nigdy nie odtworzy wiernie ani jej osobowosci,ani imagu,bo chyba nikt nie ma tyle uroku,ktorym emanowala I wcale nie dodnioslam wrazenia,ze MM grana przez Michelle byla uposledzonaNa poczatku byla otumaniona prochami,ale ualao jej sie tyez pokazacx M jako kobiete z klasa,delikatna,wrazliwa i spontaniczna,pozbawiona zawisci i dwulicowosci,szczera ,z poczuciem humorui blyskotliwa,co widac bylo w czasie wywiadu Mi MM wydaje sie raz takim duzym dzieckiem ,a raz boginia ,ale wydaje mi sie,ze obie te pozy byly tylko wykreowane Tak jak MM mowila - byly w niej 2 osoby Norma Jeane i Marilyn Monroe