PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7474}

M jak morderstwo

Dial M for Murder
1954
7,9 20 tys. ocen
7,9 10 1 19878
7,6 29 krytyków
M jak morderstwo
powrót do forum filmu M jak morderstwo

że ten film trzyma w napięciu a już zdanie, że ktoś siedział napięty jak struna, po prostu mnie rozbawiło. Mam nadzieję, że fani papy Alfreda mi wybaczą, gdy napiszę, że dla mnie film miał tyle napięcia, co sparciała guma w gaciach. Niestety, filmy A.H zostały nadgryzione zębem czasu i choć niekóre miło się ogląda, najczęściej z sentymentu, to generalnie nie budzą emocji a intrygi, spekulacje, reakcje i rozterki bohaterów tych kryminałow przyprawiają o dreszczyk niczym w M jak miłość ;-). Wybaczcie, ale na takich kryminałach i takich intrygach to mi się najlepiej zasypia :-)

ocenił(a) film na 9
kassis

Są gusta i guściki. Ty możesz być fanem Szklanej Pułapki 7 gdzie co chwila są ozwalane samochody ,, wybuchają ciężarówki z cysterną , główni aktorzy "szczęsciem" unikają strzałów od 50 gangsterów .... itd itd. A niektórzy potrafią dostrzeć znakomitą gre aktorską Grace Kalle i Ray Millanda , oraz cały pomysł wykonania zabójstwa , dochodzenie całej intrygi , muzyke , A Hitchcok oraz aktorzy z tamtych lat nie bez powodu są tacy popularni.

ozi1231

A niektórzy mogą z kolei mieć własny rozum i nie onanizować się przy każdym filmie tylko dlatego, że na początku pojawia się nazwisko Hitchcocka.

kassis

Zapraszam do ankiety tych co oglądali filmy Hitchcocka! Głosy można oddać na stronie: http://www.filmweb.pl/user/camillo_kp/blog/550926 Za oddanie głosu będę wdzięczny! Zapomniałem wcześniej zamieścić tutaj odnośnik do ankiety :D

kassis

Masz rację. Ja myślę tak samo. Ten film - jak zresztą wiele innych "arcydzieł" z tego okresu - dzisiaj jest już po prostu nieco nużący. Owszem, jest poplątana nieco intryga kryminalna, nie można także odmówić ówczesnym aktorom profesjonalizmu. Jest nawet szczypta napięcia i zagadki, a także zaskoczenia. Moim zdaniem, nie wystarcza to jednak, żeby oglądając ten film być "napiętym jak struna" (w domyśle: z emocji...). A już na pewno nie zaliczyłbym tego obrazu do kategorii filmów wybitnych, czy nawet bardzo dobrych. Obejrzałem go z umiarkowanym zainteresowaniem, ale bardziej jako element historii kina i z sentymentu do Hitchcocka, niż jako emocjonujący film kryminalny. Bardzo też wątpię, czy wysoka ocena tego filmu na Filmwebie (jak zresztą wiele innych) pochodzi jedynie od głosujących widzów...

ocenił(a) film na 3
karakrytyka

dla zagorzałych fanów A.H każdy jego film to dzieło sztuki i z tym nie da się dyskutować. Ja nie jestem jego fanką, aczkolwiek okno na podwórze uwielbiam :-) Ma klimat starego antykwariatu, gdzie skrzypią drzwi, słońce dobija się przez ciężkie kotary a kurz pięknie leży na swoim miejscu. I choć wnętrze wydaje się trochę niepokojące to ma się poczucie, że tu mieszkają dobre duchy ;-)
Obejrzałam większość filmów A.H. I szczerze mówiąc, nie wzbudzają jakiegoś napięcia ani grozy. Przeciwnie. Są jak konfitura z babcinej spiżarni :-D Tam nawet czarne charaktery wzbudzają sympatię a groza jest taka na niby.

kassis

Mnie tam większość filmów Hitchcocka trzyma w napięciu nawet w trakcie n-tego seansu (tzn. kiedy wiem, co się wydarzy, jak się wydarzy i kiedy). Hitchcock był geniuszem, potrafił budować klimat tak, jak nikt dzisiaj nie potrafi. Trzeba się jednak temu klimatowi poddać. Innymi słowy - znać się na kinie, ekscytować się rozwiązaniami formalnymi, być fetyszystą obrazu i montażu, a nie jakimś tam letnim widzem bez znajomości rzeczy, dla którego Wielka Sztuka jest nazbyt Wielka. :P

ocenił(a) film na 3
Davus

sugerujesz, że nie znam się na sztuce? Niech będzie :-) Nie chce mi się juz po raz enty odnosić do tak druzgoczącego argumentu jakim jest sztuka i znanie się na niej. Bo można życie stracić na roztrząsaniu czym toto jest. A toto jest trochę jak wielka czarna dziura, wszystko tam da się upchnąć. Aczkolwiek przyznam uczciwie, że ze sztuk najbardziej jest mi bliska sztuka mięsa. Tu nie ma miejsca na relatywizm.
Stare filmy b. lubię i choć doceniam wkład papy Alfreda w kinematografię to jednak niekoniecznie podobają mi się wszystkie jego filmy. Jesli już mam być fetyszystą czegoś, to niech to będzie historia. W filmie bardziej niż na montaż, stawiam na historię. A ona może zostać opowiedziana w sposób interesujący albo nudny. W M jak morderstwo klimatu nie czuję. Film jest płaski i przewidywalny.

kassis

Spoko. Nie wszyscy mogą być tak genialni jak ja. :)

ocenił(a) film na 3
Davus

czy genialni to nie wiem, ale skromnością nikt Ci nie dorówna :-)

ocenił(a) film na 7
kassis

Trzeba wziąć pod uwagę dwie rzeczy. Po pierwsze akcja filmu rozgrywa się w całości w jednym pomieszczeniu. To nie lada wyzwanie reżyserskie aby utrzymać napięcie i poprowadzić fabułę w taki sposób, żeby widz nie usypiał. A tutaj takie napięcie jest, po pierwsze przed morderstwem, a później po- zastanawiamy się kiedy prawda wyjdzie na jaw i czy w ogóle wyjdzie.
Po drugie filmy Hitchocka nabierają wartości kiedy rozpatruje się je w kontekście kondycji kinematografii w latach 50. Jego filmy teraz nie robią takiego wrażenia bo widz może być zaznajomiony z wieloma zabiegami reżyserskimi, ale Hitchock jest pionierem jeśli o te zabiegi chodzi. Przełamania gatunkowe, narracyjne, wtłaczanie delikatnego humoru do filmów detektywistycznych- takie rzeczy były precedensem ponad 60 lat temu. Wiadomo, że z obecnej perspektywy postrzegamy to inaczej, ale chcąc zrozumieć fanów Hitchcocka trzeba mieć to na uwadze.