Niestety Atkinson przez cały film gra jedną miną. W zasadzie można go było wystrugać z drewna i tak samo by się sprawdził. Ni z gruszki, ni z pietruszki wyskoczyła kwestia o kimś kto miałby teraz 24 lata. Zakładam, że chodziło o jakieś dziecko Maigreta, ale z racji tego, że nie jest to wyjaśnione więc jak dla mnie jest zbędne. Nie znam książki, więc nie mogę się odnieść do postaci Maigreta jako policjanta. Nie widzę w nim jakichś przebłysków geniuszu. Chodzi, stoi, spojrzy tutaj, spojrzy tam. Emocje jak na grzybobraniu. Gdyby nie materiał który wyrwała policjantka z marynarki napastnika, to w zasadzie Maigret nie ma żadnej koncepcji na śledztwo. Film rozczarowuje.