Ralph Fiennes w "Koriolanie" był olśniewający. Zobaczymy , jak wypadnie "Makbet"

Ładnie razem wyglądają, bardzo pasują urodą do siebie, mogliby w rzeczywistości być parą. Jeszcze w Assassinie zagrają razem, już się cieszę.

też tak myślałam i zawiodłam się, fakt aktorstwo świetne ale film słaby. To tylko moje zdanie

nie tylko Twoje, mam podobnie, zresztą opisałam je u siebie na notce. Film mnie ogólnie zawiódł.

A ja w ogóle nie rozumiem w jaki sposób ten film może "zawieść"? Chciałabym zrozumieć, serio. Mnie urzekł totalnie, ten klimat, kapitalna gra obrazem i dźwiękiem + fantastyczni aktorzy, czego chcieć więcej?

Nie wiem czy userka ma tak samo jak ja, ale np u mnie głównym zawodem był język , język Szekspira, niewielu reżyserom z dobrym skutkiem udaje się go przenieść w realia ich filmów, przez co np jak ktoś nie czytał książki ( ja czytałam ) może gubić wątki, jak osoba obok mnie. Klimat, zdjęcia, gra aktorska podobały mi się, ale jak dla mnie też np za dużo "slow motion" i jak to koleżanka mi ujęła "za dużo gadaniny, za mało krwi, jak na coś co miało być podobne do Gry o tron". Byłam nastawiona na to, że obraz będzie mi też siedział długo w głowie, że będę pod ogromniastym wrażeniem jakichś scen, no i się przeliczyłam.

Każdy odbiera inaczej tę samą rzecz :-) Ja pierwszy raz zrozumiałam tę historię, ta scena pogrzebu dziecka ukazała losy Makbeta z zupełnie innej strony, potem ta scena bitwy i śmierć tego młodego rycerza. Nie ukrywam oglądałam materiały prasowe dotyczące tej ekranizacji i w wywiadach często pojawiał sie motyw Zespołu Stresu Pourazowego, że przecież Makbet naturalnie mógł na to chorować. Przyznam się, że ta sugestia otworzyła mi oczy na tę historię Makbeta, pokazanie przyczyn tych wydarzeń, że to nie żadne czary czy opętanie. Pierwszy raz szkoda mi było Makbeta i Lady Makbet, odejście od szkolnej interpretacji chorej ambicji i ukazanie ludzkiej tragedii, Makbet - skutki Zespołu Stresu Pourazowego, Lady Makbet - śmierć dziecka (lub dzieci), to są sytuacje, które mają ogromny wpływ na ludzką psychikę. Mi do dzisiaj siedzi ten Makbet w głowie. Pokazali, że ta sławna "chora ambicja" nie wzięła się z kosmosu lub że to sprawka czarów, ale że ma podłoże w ludzkiej psychice, że nawet najszlachetniejsza jednostka, pod wpływem traumatycznych wydarzeń, może zrobić potworne rzeczy, wcale go to nie usprawiedliwia, ale można stwierdzić, że nie był w pełni władz umysłowych w czasie popełniania zbrodni. Jak dla mnie wszystko było doskonale ukazane.
A zdjęcia i muzyka tylko tego dopełniały, slow motion było dla mnie genialnie wykorzystane, bez przesady i w odpowiednich momentach, krwi też mi wystarczyło. Ale najlepsza scena to jest jak Makbet wychodzi z jeziorka!!!!! O Matko!!!! :D i jedną wadą tego filmu to to że mogła być dłuższa :D hahaha! i tu slow motion też było dobrze wykorzystane ;-) hihihi!
"za dużo gadaniny"??? to nie polecam zatem Steve'a Jobsa :D

Zrobiło mi się nadzwyczaj gorąco jak wspomniałaś scenę z jeziorkiem ha ha ha
Mi utkwiła jakoś mocno tylko jedna scena gdy Makbet śmieje się i mówi " pełen skorpionów jest mój umysł " i widzimy już kompletnego wariata :D :D
Całkiem ciekawie spojrzałaś na ten film, jeśli chodzi o wynik Stresu Pourazowego. No ja nie mogę wymazać z pamięci swojego pierwszego wrażenie po seansie.
Miałam się wybrać na Steve'a Jobsa, ale nie wyszło, sobie obejrze online

gdzieś na jakiejś stronce widziałam fajnego demota z Fassbenderem z tekstem " Co tydzień w kinach film z Michaelem, to jakaś rozpusta" haha

zgadzam się , mam takie same odczucia

Niekoniecznie... Wydaje mi się, że "Makbet" był zbyt stateczny jak na film. Świetnie uchwycono mroczny klimat tragedii Szekspira, ale film się zwyczajnie dłużył... Choć aktorsko - rewelacja. Szczególnie Fassbender. 7/10

Też uważam, że to ładnie sfilmowane flaki z olejem. Lecz po "Tronie we krwi" poprzeczka jest bardzo wysoko ustawiona...

Tak. Szczególnie biorąc pod uwagę dotychczasowe osiągnięcia Szekspira jako scenarzysty. Rozwija się chłopak, trzeba przyznać. Polecam też Drużynę A na polsacie.

Ty psychiczny jesteś?

Chociaż przyznaję drużyna A nie jest taka zła. też polecam!

Niestety, nie jest :(

nie jest cudo,ale nadal bardzo dobrze? dałeś 8 gwiazdek, to dużo, a ja zastanawiam się, czy nie zasnę w kinie ... Ale chyba pójdę dla zdjęć i aktorów. Warto?

Dla zdjęć i aktorów jak najbardziej tak. Fassbender jest tu wyśmienity i zaryzykuję stwierdzenie, że to jego druga (po "Wstydzie") najlepsza rola. Cotillard tez bardzo dobra, no ale Fass kradnie jej prawie wszystkie sceny. Sean Harris też zasługuje na pochwały. Poza tym klimat (współtworzony m.in. przez zdjęcia) filmu jest naprawdę udany, mocny, gęsty i posępny; na tyle, że przez pierwsze trzy kwadranse myślałem, że dam 10. Właściwie grzeszy ten film tylko jednym - jest za krótki, zbyt przycięty względem oryginału. Przez to wydaje się "dziurawy", chociaż... Być może gdybym nie znał oryginału (jedna z niewielu lektur, które przeczytałem w liceum ;)), to by mi to nie przeszkadzało. Jeśli nie znasz "Makbeta" w wersji papierowej, to śmiało wal do kina.

znam Makbeta z wielu wcieleń. Chyba się skuszę, choć mam obawy. Dzięki.

A mi właśnie Marion absolutnie nie pasowała do roli Lady Macbeth. Podobne David Thewils w roli Duncan'a. Miałem zupełnie inne wyobrażenia po lekturze. Sztukę jednak czytałem dawno temu, więc może wrażenia zdążyły się już zestarzeć...

raczej z tego cuda nic nie wyszło

Moim zdaniem bardzo, bardzo zły casting i obsada. Sprawiło to, że postaci, które w trakcie czytania sztuki wzbudzały skrajne emocje, w filmie stały się nudne jak flaki z olejem i jakieś takie przebrzmiałe...