moje pierwsze skojarzenie tytułu (jeszcze przed obejrzeniem) - to - "pani z Corleone".
Osobnicy duchowo pokrewni "obrońcom krzyża" nie obejrzawszy uważnie, kierując się skrajną homofobią ,lub bezsilni wobec tego co zobaczyli - będą dawać jedynki.
A film przedstawia przerażający upadek współczesnej cywilizacji , gdzie w cieniu katedry morduje się i handluje narkotykami.
W takiej atmosferze - utraciwszy wiarę - główny bohater - desperacko poszukuje w tym nominalnie chrześcijańskim kraju (Kolumbia) jakiegokolwiek sensu - bezskutecznie.
Uczciwie - film oceniam na 7 , jednak skoro rażąco niskie oceny uchodzą bezkarnie - to ja dla równowagi daję 10.

Ale jego zarzuty nie odnoszą się do treści i homoseksualizmu, tylko do realizacji, więc nie wiem skąd Ci się raptem wzięli obrońcy krzyża i jakaś homofobia. A tak na marginesie, związkiem dziadka z dzieciakiem to i gej może być zniesmaczony.

Dla mnie film nietuzinkowy, wspaniały, i wcale nie oderwany od rzeczywistości.

polecam więc coś o żołnierzach wyklętych