PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=483796}
7,1 142 tys. ocen
7,1 10 1 142433
6,6 36 krytyków
Merida Waleczna
powrót do forum filmu Merida Waleczna

Realizacyjnie film naprawdę bardzo dobry animacja ,muzyka, dialogi wszystko na wysokim poziomie. Sama historia jednak rozczarowuje (feminizm w tej animacji to dla mnie rzecz wyimaginowana i naciągana) jest dla mnie bardzo wtórna i niezbyt interesująca wiele wątków pojawiało się w innych filmach "fantaghiro", "Mój brat Niedźwiedź", "Robin Hood". Cała fabuła sprowadza się do trudnych relacji między nastoletnią córką a matką a to za mało żeby dostatecznie przykłuc moją uwagę.

wilku004

A nie zwróciłeś uwagi na wątek niedźwiedzia, na wątek wojny klanów, na wątek ogników i magicznych kręgów? Jak dla mnie wspaniały i dorówniuje innym ( a wiele przewyższa) z filmów Pixara. Czego właściwie oczekiwałeś?

ocenił(a) film na 6
bartekbasista

Ja piszę o wątku głównym że jest niezbyt interesujący . Generalnie oczekiwałem czegoś nowego oryginalnego jak "Odlot", "Toy Story 3", "Wall-E".

ocenił(a) film na 10
wilku004

W sumie zgodzę się, nie jest to coś w stylu "Odlotu" czy "Wall-E". Ciut bardziej wtórne, jeżeli chodzi o historię to nie czuć tutaj powiewu świeżości, ja raczej się w nią za bardzo nie angażowałem...aczkolwiek wszystko zostało podane znośnie, przyzwoicie. Grafika komputerowa wyjątkowo cieszy oko (fenomenalne tekstury), kolorystyka podobnie, uszy pieści świetna muzyka i udany mym zdaniem dubbing (Grabowski. :D). Postacie też cieszą jak też humor, żarty i gagi.

ocenił(a) film na 6
Martin von Carstein

Dokładnie tak samo na ten film patrze :)

wilku004

Ja czułem przez cały film czułem uczucie świeżości. Nie oglądałem wcześniej filmu z tak poprowadzoną fabułą. Jak dla mnie cudo,ani chwile się nie nudziłem i nie miałem ochoty przestać oglądać filmu. Przyznam, że stawiam go na równi z Wall-e, bo w "Brave" jest trochę błędów, a Wall-e za to ma nudne momenty. Odlot to najlepszy film Pixara, ale nie wydaje mi się, żeby oprócz głównego wątku (staruszek odlatujący do Ameryki Południowej) było tam coś takiego naprawdę orygynalnego. Pod tym względem "Brave" jest lepszy, jest tak jak to mówiłem świeży.

ocenił(a) film na 6
bartekbasista

Mnie tam Wall-E nie nudził wogóle jest niezwykle orginalny a każda scena jest tam przemyślana. "Odlot to najlepszy film Pixara, ale nie wydaje mi się, żeby oprócz głównego wątku (staruszek odlatujący do Ameryki Południowej) było tam coś takiego naprawdę orygynalnego.' Fabularnie Odlot to prawdziwa perełka. tu nie chodzi o staruszka wylatującego do ameryki tylko o człowieka zmagającego sie ze se starością, śmiercią który postanawia spełnic swoje marzenia. ta fabuła jest niezwykle orginalna co jest podkreślane w praktycznie każdej recenzji tego filmu. Tylko co w Brave jest świeżego? Zbuntowana nastolatka, przemiana fizyczna której następstwem jest przemiana wewnętrzna. W tym filmie rzeczy oryginalnych jest naprawdę niewiele wszędzie inspiracje.

wilku004

Nie ja nie mówie o fabule, tylko o jej rozpisaniu, Czułem w tym świeżośc. Odlot, tak ale ja mówię o wątkach. Zwróciłeś w "Brave" na symbole, które przekazywali twórcy. Mnie to też uwiodło.

ocenił(a) film na 6
bartekbasista

Dla mnie cała akcja od początku do końca jest dość schematyczna. Jakiejś znaczącej symboliki to tutaj nie znalazłem możesz podać przykład?

wilku004

Symbolika zmiany bohaterów. Elinor jest dumna, zawsze ma koronę na głowie, nienaganne maniery. Kiedy przemienia się w niedźwiedzia zmienia się, odrzuca swoją dumę, o czym świadczy zdjęcie korony i jedzenie jak niedźwiedź. Jej włosy przed są zawsze uplecione. Po przemianie już tej duchowej jej włosy są rozpuszczone, a ona sama nie jest taka dumna - symbol wyglądu postaci. Są tam też metafory wolności. Odlot też jest schematyczny,a ci to nie przeszakadza...w ogóle skończmy już to. Ja uważam, że to kolejny genialny film Pixara, ty uważasz odwrotnie. Różnimy się jak Elinor i Merida:)

bartekbasista

A właśnie to co mnie uwiodło w tym filmie to czar jaki rzuca. Po prostu magia. Ja jestem romantykiem, nie potrzebuje fabuły gdzie zwroty akcji są co drugą scenę, a bohaterowie są wyjątkowo psychodeliczni. Ja przede wszystkim zwracam uwagę na płynność fabuły, wizualność, bohaterów (czy da się ich lubić), błyskotliwość twórców, muzykę. Jak dla mnie Merida ma to wszystko na wysokim poziomie.

ocenił(a) film na 6
bartekbasista

Ja nie mówię ze to jest zły film. No z tymi włosami mi umknęło generalnie gratuluję spostrzegawczości. Więcej symboli to ja tam nie widzę. Oczywiście każdy ma swoją ocenę swój gust filmowy ale po to jest forum żeby o pewnych rzeczach dyskutować . Dzieki tobie naprzykład zauważyłem ten detaliczną symbolikę związana z włosami. "Odlot" zdecydowanie nie jest filmem schematycznym ale to akurat nie temat o tym filmie więc nie będę się rozpisywał.

użytkownik usunięty
bartekbasista

Podzielam twoje zdanie :))

ocenił(a) film na 10
wilku004

Film traktuje przede wszystkim o szacunku, zrozumieniu i niezależności, wolności oraz konsekwencjach w podejmowaniu decyzji, które mają wpływ na los nasz i innych, o tym że trzeba być odpowiedzialnym za swoje czyny, zwłaszcza wobec najbliższych.

Poza tym, w jakiej dotychczas animacji spod szyldu Disneya, wykorzystano całkowity brak wątku miłosnego, skupiając się tylko na problemach głównej bohaterki, zaznaczam KSIĘŻNICZKI? ];)

ocenił(a) film na 6
lepakkomies

Ale jakie to ma znaczenie że w animacjach z księżniczkami pojawia się wątek miłosny czym w to przeszkadza? Te watki mimo wszystko nie były wątkami głównymi. Zresztą animacje Disneyowskie z księżniczkami opierają się na już gotowych zapisanych historiach.

ocenił(a) film na 10
wilku004

Widzę, że odniosłeś się tylko do drugiej części mojej wypowiedzi, a przecież akapit wcześniej napisałam o czym (wg mnie) w głównej mierze film mówi i jakie ma przesłanie. Poza tym można (a nawet trzeba) dodać do tego naukę o sztuce kompromisu i wzajemnego dialogu oraz wątek starcia się dwóch pokoleń i światopoglądów : matka - konserwatywna, żyjąca zgodnie z tradycjami i zasadami, które przekazywano jej "z dziada-pradziada" i które chce też wpoić, niestety często na siłę, na zasadzie "tak, bo tak i nie, bo nie", swojej córce (nie pytając jej przy tym, czy to jej się podoba), która z kolei chce wyrwać się z tych sztywnych ram konwenansów, a przede wszystkim mieć wolność wyboru, począwszy od tego jaka chce być i co robić, a kończąc na tym kiedy i za kogo chce wyjść za mąż. Przy czym chce też, aby jej matka to zrozumiała i dała jej "dojść do słowa", aby liczyła się z jej zdaniem i jej pragnieniami - SPOILER: tę wolność wyboru wywalcza przy okazji dla swoich niedoszłych kandydatów na męża, którzy przecież też nie byli nimi z własnej woli, tylko przez tak zwaną aranżację małżeństwa przez głowy rodów). Wbrew pozorom, potrzeba do tego sporo samozaparcia i odwagi, których brakuje niejednemu dorosłemu.

Przy okazji ujawnia nam się "drugie dno" tytułu, który w oryginale brzmi BRAVE, co w tłumaczeniu na jęz. polski znaczy nie inaczej jak "odważna, waleczna, śmiała" i odnosi się nie tylko do umiejętności tytułowej bohaterki we władaniu białą bronią sieczną i miotającą, ale również (a może i przede wszystkim) do jej odwagi w przełamaniu (i przewartościowaniu zarazem) konserwatywnej postawy matki (jak i innych "starszych") niezłomnie hołdującej tradycji, jak i nawiązania wzajemnego porozumienia.

A jakby tego było mało, nie da się nie przypisać tej historii w realia współczesnej rodziny, gdzie w nie jednej rozgrywa się tego typu "dramat" dla rodzica i dziecka, pomiędzy którymi nie ma racjonalnego dialogu i zrozumienia, bo matka/ojciec chcą kierować życiem syna/córki dlatego, że oni wiedzą najlepiej co jest dla ich latorośli najlepsze, niejednokrotnie w celu zrealizowania własnych ambicji, a "dzieci i ryby głosu nie mają" ];)

Piszesz, że film ten nic nowego nie wnosi, ale zauważ ileż kontrowersji i emocji wokół niego panuje oraz na jak wiele sposobów można go interpretować - od przypisywania ideologii ruchu feministycznego do aspektów społeczno-rodzinnych, a to wszystko tylko z powodu historii o zbuntowanej nastolatce (i do tego rudej) ];) Zatem nie musi być to coś odkrywczego, aby było interesujące, wartościowe i skłaniające do przemyśleń - zwłaszcza w czasach, w których często zapomina się o znaczeniu takich podstawowych wartościach jak szacunek, zrozumienie i miłość (szczególnie w rodzinie).

"Ale jakie to ma znaczenie że w animacjach z księżniczkami pojawia się wątek miłosny czym w to przeszkadza? (...)"
Chodziło mi o to, że właśnie w "Brave" tego wątku w ogóle nie uświadczysz, co imho jest już samo w sobie czymś "nowym" tudzież "świeżym", biorąc pod uwagę dotychczasowe historie o księżniczkach. Poza tym, kolejna taka "miłosna historia" z rzędu byłaby, przynajmniej dla mnie, co najmniej nudna.

Nie widzę też nic złego w wykorzystaniu pobocznych wątków (nadających bardziej tło całej akcji) i symboliki, które już gdzieś się pojawiały - wątek buntowniczej "chłopczycy" czy symbol niedźwiedzia (który istnieje od czasów sztuki pradziejowej) jest znany w wielu innych produkcjach filmowych (nie tylko animowanych). Jak już pisałam, nie wszystko musi być w 100% nowatorskie, aby było wartościowe i godne uwagi.

Natomiast, o ile jestem w stanie zrozumieć porównanie do filmów "Mój brat niedźwiedź" i "Księżniczka Fantaghiro" (która nie tyle jest filmem, co 26-odcinkowym serialem ];) ), to ni w ząb nie mogę wyłapać związku z "Wall-E" i "Odlot" ? <what's up?!>

ocenił(a) film na 6
lepakkomies

Każda bajka czegoś naucza nie będę wiec dogłębnie analizował pod tym względem "Meridy" generalnie problemy rodzinne itd. pojawiają się w każdej animacji ,ale opieranie głównego wątku na konflikcie córki z matka jest dla mnie niezbyt trafionym i ciekawym pomysłem. To jest bajka więc takie rzeczy powinny się pojawiać jako otoczka jakiejś ciekawej historii.
Kontrowersje wywołał jeden artykuł bardzo naciągany co zauważy każda osoba oglądająca Disneyowskie animacje po jego przeczytaniu. Artykuł jest wszędzie przekopiowywany łatwo go znaleźć zresztą trudno znaleźć na forum osoby które by się z nim zgadzały. Generalnie uważam to za zabieg mający film promować co jest dla mnie totalnie niezdrowe.
Historie takie już występowały chociaż nie były to animacje Disneyowskie ,ale żeby nazywać film świeżym bo bohaterka się w nim nie zakochuje jest dla mnie zdecydowanie bardzo naciagane.
Oczywiście ze nie wszystko musi byc nowatorskie i oryginalne o takie filmy jest już trudno i będzie coraz trudniej ,ale Pixar ma to do siebie że potrafi zaskakiwać tutaj pracuje na sprawdzonym przepisie na film.
Związek jest taki że "Wall-E" i "Odlot" to tak samo wspólne dzieło Pixara i Disneya ,chodzi mi o to że te dwa filmy w odróżnieniu od "Brave" można nazwać oryginalnymi mają to coś prestiż czego będzie brakowało najnowszej produkcji o której według mnie szybko się zapomni.

ocenił(a) film na 9
wilku004

myślę, że autorce posta powyżej w kwestii braku wątku miłosnego chodziło wyłącznie o to że takie wątki są komercyjne i "pod publiczkę", łatwiej wzruszyć widza i zdobyć jego sympatię dla postaci gdy ta jest zakochana i wynikają z tego różne komplikacje ocierające się o tandetę i banał.

uważam że brak tego wątku to fajne odstępstwo od reguły, fabuła jest jednoliniowa i przez to przejrzysta, a animacyjnie ta bajka to dla mnie majstersztyk.

ocenił(a) film na 6
karo_phoenix

Animacja oczywiście jest na najwyższym poziomie. Generalnie wątku miłosnego pod komercje bym nie podciągał to jest dość niebezpieczne stwierdzenie. Tutaj tego wątku nie ma ale żeby tu czyniło film jakimś wyjątkowym przez to to się nie zgadzam takich filmów jest mnóstwo.

ocenił(a) film na 9
wilku004

oczywiście że jest mnóstwo takich filmów (w tym animacji), mi chodziło wyłącznie o to że często wątkiem miłosnym "zapycha" się luki w fabule. mówiąc o komercyjnym elemencie, nie chodziło mi o trywializowanie uczucia samego w sobie, tylko o sposób wplatania w fabułę takich wątków - często jest to po prostu schematyczne. nie neguję samego wątku miłosnego w filmach w ogóle, choć uważam że często jest to element komercyjny mimo wszystko (główny bohater często ma jakąś muzę, która go motywuje do dalszych działań, nawet jeśli jest to zupełnie zbędne z punktu widzenia fabuły).

nie napisałam że film jest wyjątkowy z racji braku tego wątku, ot ciekawe że w bajce o księżniczce (a księżniczki zwykle szukają księcia - podobno nie tylko one;) nie ma wątku miłosnego wcale. to akurat rzadkość. może film faktycznie nie jest zbyt odkrywczy fabularnie, ale mnie zachwycił szkocki akcent i wspaniała animacja. sama historia nie była aż tak poruszająca, ale podobało mi się odstępstwo od bajek obecnie promowanych (Epoka lodowcowa, Madagaskar) gdzie gry słowne nie kapały z ekranu co rusz, tracąc z każdą frazą na świeżości.

mimo wszystko uważam że to przyzwoite kino, dubbing oryginalny znakomity, rewelacyjna ścieżka dźwiękowa. wyszłam z seansu zaczarowana dźwiękami i obrazem, więc na pewne w moim odczuciu niedociągnięcia przymknęłam oko :)

ocenił(a) film na 6
karo_phoenix

Realizacyjnie film rzeczywiście jest perełka to jest dla mnie oczywiste, ale powinna przynajmniej dorównywać a nie wyraźnie odstawać od reszty. Też nie mówmy ze komercja jest czymś złym praktycznie wszystkie filmy animowane są komercyjne mniej lub bardziej taka jest też "Merida". Są filmy komercyjne i te bardziej ambitne których ja naprzykład nigdy nie porównuje.

ocenił(a) film na 9
wilku004

dla mnie komercja ma dwa oblicza. raz - komercja w sensie powielanie schematów, upraszczanie fabuły trywializmami, nonsensowne interakcje pomiędzy bohaterami. czyli tworzenie słabych filmów opartych na dobrym marketingu i nazwiskach. dwa - komercja czyli produkcje skierowane do masowego widza, niekoniecznie o żenującym poziomie intelektualnym. i o tym rozgraniczeniu komercji mówiłam :) nie porównuję przecież "Meridy" z niczym ambitniejszym.

niemniej nasze odczucia względem filmu są podobne, tylko ja byłam łaskawsza w ocenie :)

ocenił(a) film na 6
karo_phoenix

Ja już sobie taką skalę ocen wypracowałem no i dla mnie film jest na 6 czyli "niezły" zaznaczam ze animację uwielbiam mam 21 lat ,ale chętnie animacje do dzisiaj oglądam ,aczkolwiek poczułem sie trochę rozczarowany tym filmem.

ocenił(a) film na 9
wilku004

wg mnie zasługuje zdecydowanie na więcej, ale w sztuce właśnie to jest fajne że wywołuje różnorodne opinie i zachęca do dyskusji. reszta to kwestia gustu i oczekiwań :) też oczekiwałam więcej względem treści, ale ostatecznie zachwyciły mnie elementy których nie brałam pod uwagę idąc na seans, więc pozwoliłam sobie na zawyżenie oceny, choć niżej niż 8 bym nie dała. zresztą, zgadzam się z Twoimi odczuciami i jednocześnie przybijam "piątkę" lepakkomies bo film miał moim zdaniem większy potencjał, ale i tak uważam że to dobra odskocznia od DreamWorks który mnie zmęczył swoimi produkcjami (choć Shreka uwielbiam, reszta niestety wydaje mi się dość wtórna). A Pixar nie zawiódł choć potrafi więcej, więc na to więcej czekam a Merida niech się cieszy moją "9" ;)

a wiekowo jestem trochę starsza i miłość do animacji rośnie i rośnie :)

ocenił(a) film na 6
karo_phoenix

Ja jeszcze od Dreamworks wyróżniłbym "Jak wytresować smoka" reszta animacji rzeczywiście wtórna.

ocenił(a) film na 9
wilku004

tak, muszę przyznać że ta bajka była świetna :) i ogólnie lubię te "pradawne" klimaty, dlatego Merida od razu mi się skojarzyła z Wikingami ze "Smoka" :)

ocenił(a) film na 10
karo_phoenix

Dzięki karo_phoenix - dokładnie o to mi chodziło odnośnie braku wątku miłosnego.
I fajnie, że mamy podobną opinię o tym filmie. Jeszcze tylko koniecznie muszę obejrzeć go w oryginalnej "szkockiej" wersji językowej ];)

Swoją drogą, mogę wiedzieć, gdzie widziałaś "Brave" z oryginalnym dubbingiem?

ocenił(a) film na 9
lepakkomies

widzę że podobną opinię i wrażenia mamy również po seansie "Króla Lwa" :) dla mnie to najgenialny film Disneya w ogóle (a uwielbiam oglądać bajki, mimo przekroczenia metryki docelowej grupy odbiorców już jakiś czas temu;)

"Brave" miałam szczęście obejrzeć podczas urlopu w Irlandii, w sumie od początku byłam zainteresowana wyłącznie wersją oryginalną z racji lingwistycznego akcentowego zboczenia - polecam!

ocenił(a) film na 10
wilku004

Ok, widzę, że mamy inne zdanie i dyskusja idzie według porzekadła "czort swoje, pop swoje" - ale cóż, jedni lubią orzeszki, drudzy rodzynki, a jak głosi stara sentencja "De gustibus non est disputandum!" ];)

W każdym razie, cokolwiek by nie mówić, dawno nie oglądałam bajki, która zrobiła na mnie wrażenie porównywalne do tego, kiedy w wieku jakichś 4-5 lat obejrzałam "Króla Lwa" ]:) Także już teraz, bez wahania stawiam ją obok tego, jak i innych klasyków Disneya, do której z równie wielką chęcią i przyjemnością będę wracać (tak samo z resztą w przypadku ścieżki dźwiękowej) ];)

A czy dla innych stanie się niezapomniana i kultowa - to już czas pokaże (i liczba zainteresowanych łucznictwem ];D <joke>).

ocenił(a) film na 6
lepakkomies

Mimo tego, mam 21 lat to odczucia po obejrzeniu Króla Lwa i innych animacji Disney'a mam bardzo pozytywne oczywiście inaczej już na te animacje patrze i "Król Lew" ma u mnie jak najbardziej zasłużoną 10.