co jak na Pixara jest dość dziwne, bo przecież fabuła w takich filmach jak Toy Story czy Odlot była dopieszczona do ostatniej minuty. Oglądając film miałem wrażenie, że jest robiony trochę na odwal, morał i przesłanie całej opowieści zostały jak dla mnie zbyt spłycone, a jednocześnie dużo było strasznych scen raczej nieodpowiednich dla małych dzieci. Więc do końca nie wiem do kogo film był skierowany.
Ogólnie brakowało mi rozwinięcia akcji w lesie i tu trochę SPOILERÓW. Spodziewałem się, że akcja zacznie rozwijać się w ten sposób, że matka zobaczy jak Merida doskonale radzi sobie bez królewskiego przepychu, że ujrzy córkę z zupełnie innej strony, zacznie doceniać jej samodzielność, dostrzeże jej niezwykłość. A tu, twórcy zaserwowali nam ledwie kilka scen z połowu ryb i nagle matczyny światopogląd odwraca się o 180 stopni. Mnie przynajmniej to nie przekonało.
Oczywiście sama animacja pod względem wizualnym prezentowała się świetnie, jak to zwykle u Pixara, do tego dochodzi muzyka, która była chyba najwiekszym atutem całego filmu.
Tak mi też tego zabrakło, to mnie tylko rozczarowało. Nie dość, że kołysanka jest za szybko pokazana i jeszcze tak krótko trwa to potem już od razu to. Dodali by 15 minut na sceny w lesie i film byłby arcydziełem. Wszystko reszte ma na wysokim poziomie, tylko tu trochę no...niedosyt.