PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=238725}

Mgła

The Mist
2007
5,8 233 tys. ocen
5,8 10 1 232617
5,5 29 krytyków
Mgła
powrót do forum filmu Mgła

Właśnie co przeczytałem książkę Kinga, na której podstawie powstał film i ku własnemu zdziwieniu muszę stwierdzić, że moim zdaniem jest ona słabsza. Pewnie dla fanów Kinga będzie to herezją co tu napiszę(chociaż poniekąd też jestem trochę fanem jego prozy), ale książka wcale nie okazała się być aż tak dobra jak przypuszczałem, że będzie. Znaczy była całkiem niezła, fajnie się ją czytało i nie nudziła, ale spodziewałem się od niej większych fajerwerków. Sam pomysł na historię był znakomity i trochę szkoda, że nie wykorzystany został cały potencjał. Gdyby może King zamiast krótkiego opowiadania zrobił z tego dłuższą powieść, bardziej by mnie usatysfakcjonowała. Film, który obejrzałem już spory kawał czasu temu, według mnie bardzo dobrze poradził sobie z historią wymyśloną przez Kinga i zgrabnie ją przerobił, pozbywając się niektórych niepotrzebnych elementów i dodając inne, ciekawe szczegóły. Większe przywiązanie czułem do bohaterów tych z filmu, niż ich książkowych pierwowzorów; wydawali mi się bardziej żywi, że tak powiem, mimo, że to ponoć książki lepiej radzą sobie z budowaniem więzi z bohaterami. No ale pewnie to wina faktu, że jest to w miarę krótkie opowiadanko i nie było zbyt wiele czasu na nakreślenie postaci, a szkoda. Głównym problemem zarówno w książce, jak i w filmie był wg mnie główny bohater. W filmie dlatego, ponieważ aktor kiepsko odgrywał swoje emocje (zwłaszcza w końcowej scenie filmu, gdzie najpierw miał pokazać rozpacz po zastrzeleniu pozostałych, a później histerię po tym jak się okazało, że za nimi nie kroczył żaden potwór, tylko ratunek). W książce natomiast nie podobał mi się główny bohater właściwie przez jedną scenę, gdzie po niecałej chyba dobie po tym gdy mgła ich odgrodziła w tym sklepie od reszty świata, posuwa ledwo poznaną blondynę (tą, która w filmowej wersji z nimi ucieka autem). Nie ma pewności nawet czy jego żona (którą ponoć kocha) dalej żyje, ponoć martwi się o nią, jednak nie przeszkadza mu to stukać innej babki, z którą zamienił wcześniej ledwo kilka słów. Oczywiście można wmawiać, że wszyscy żyli w ogromnym stresie i działali irracjonalnie, ale to dla mnie z tego faceta czyniło zwykłego dupka a z tamtej babki (którą też mgła odgrodziła od swej drugiej połówki) szmatę. A tak w zasadzie chyba chodzi o to, że King w swych książkach jest jakiś niezaspokojony seksualnie, bo w niektórych wcześniejszych też już zauważałem dziwne nawiązania do seksu itp. No tak czy siak ta jedna scena sprawiła, że ta książkowa para bohaterów mnie zaczęła zniechęcać do siebie. I nie uważam, że ci pozytywni bohaterowie muszą być bez skazy i nieskażeni żadnymi wybrykami, ale w książce ta scena była tak bezcelowa i chamska, że przynajmniej mnie lekko zażenowała. W filmie pominięto ten ich skok w bok i wg mnie dobrze. Co do czarnego charakteru, czyli tej nawiedzonej babki, to filmowa jej wersja bardziej mi podeszła. Pewnie to w dużej mierze zasługa aktorki, która wywiązała się świetnie ze swojej roli. Była denerwująca i straszna, czyli taka jak być powinna. W książce (może znowu z powodu braku miejsca) jakoś wg mnie za słabo ją przedstawiono. I jeszcze końcówka. Tutaj jednak wygrywa książka. Całkiem niezłe niedopowiedzenie pozostawiające czytelnika w zawieszeniu. To z filmu też mnie nie razi, jednak ma dwa minusy: a) gra głównego bohatera, którego ukazywanie emocji ograniczało się do darcia ryja (i to też tak jakoś bez przekonania), b) magiczne rozpłynięcie się mgły minutę po tym jak wszystkich zabił. Według mnie wystarczyłby sam fakt przybycia wojsk, mgła mogła pozostać do samego końca, bo tak to wyszło jakoś tak dziwnie. Ale nie jest dla mnie jakimś wielkim minusem to, co piszą co poniektórzy: że zastrzelił syna i resztę po tak długiej walce o ich życie. Pośrodku niczego skończyła im się benzyna, z oddali słyszeli jakieś odgłosy (jak się okazało czołgu, no ale skąd mogli wiedzieć), więc nie mieli już sił walczyć. Zresztą w książce też jest wspominane, że w ostateczności główny bohater by ich zastrzelił a siebie samego wykończył w jakiś inny sposób, więc tam też brano pod uwagę samobójstwo, gdyby nie było już żadnej innej opcji. Podsumowując: książka dla mnie 6 na 10, film 7 na 10. W tym przypadku twierdzę, że kopia okazała się lepsza od oryginału :)