Ręce opadaja zeby rezyser min."Zielonej Mili" położył film w stylu Uwe Bolla. Punkt wyjsciowy mial swietny - a raczej to robota Kinga - pierwsze pietnascie minut dosyc mocne i intrygujace, ale im dalej w las tym żałośniej. Lawina błędów, niespojnosci i wypaczen. Moglbym wymieniac bezustannie : spora zadyma "z mackami" na zapleczu, a ludzie w srodku nic nie widzieli nic nie slyszeli, zolnierz ktory daje soba pomiatac przez wsiowego cwoczka i nawiedzona katoliczke (juz nie mowie ze dostaje cztery dzgniecia w brzuch i chodzi bez problemowo), zachowanie tlumu ociera sie o groteske i tragikomedie (zero wspolpracy, zero uzywania mozgu - jeno debilizm i panika) - zakonczenie tragedia, mialo wyjsc dramatycznie i wstrzasajaco...a wyszlo zenujaco z "ryczacym jak zarfzynany bawół" Thomasem Jane. Kompjuterowych potfforków juz nie wypominam, bo te bzyczki i trzmele tylko osłabiały.
Ni to horror, ni to sci-fi - dla mnie straszne nijakie gowno...a potencjal byl, IMO rezyser sie nie przylozyl i caly film wygladal tak jakby nigdy nie przeszedl przez studio montażystów.
2/10 za początek