Zdziwiła mnie aż tak niska ocena na filmwebie. Rozumiem, że może to być w dużej części skutkiem mody na szydzenie ze wszystkiego spod szyldu "horror". U znajomków z klasy od razu ma się rangę kozaka ;)
Prawdą jest, że film dużo traci jak przeczyta się opowiadanie S. Kinga - pierwszy raz "Mgłę" oglądałem, zanim przeczytałem opowiadanie. Teraz obejrzałem po lekturze i muszę przyznać, że rozczarował mnie zabieg twórców, który bardzo spłycił psychologiczną stronę bohaterów, którą King w opowiadaniu bardzo rozwija. Na plus filmu zdecydowanie zakończenie - rzadko się zdarza, żeby zakończenie filmu wytrąciło mnie z równowagi. Za pierwszym razem dosłownie zryło mi mózg ;) ale i przy następnych projekcjach robi duże wrażenie. Jest przygnębiające, dramatyczne i przy tej ryzykownej mieszance reżyserowi udało się uniknąć kiczu, za co należy się pokłon. Uważam jednak, że film bardzo by zyskał gdyby kreacje bohaterów bardziej bazowały na powieści, tutaj były co najwyżej luźnymi nawiązaniami. Jeśli ktoś sądzi, że pani Carmody to nawiedzona wariatka, powinien sięgnąć po powieść - w filmie to tylko wariatka w wersji instant ;)
Sceny kiedy jadą przez mgłę, z fantastycznie dopasowanym podkładem muzycznym są zdecydowanie mocną stroną filmu. Efekty są dobre. Pewnie, ma on swoje wady ale w ogólnym rozrachunku, moim zdaniem, ten obraz wychodzi na plus.