Witam! Właśnie oglądnęłem film i prawdę mówiąc jak na adaptację Kinga jest to jeden z tych gorszych. Wg mnie oczywiście. Są tu pewne dziwne rzeczy. W książce pewnie wyjaśnione, ale w filmie nie. Na przykład weźmy tę wariatkę. Całe miasteczko dobrze wiedziało, że ma ona nierówno pod sufitem, a mimo to tak tłumnie zaczęłi ją wspierać... Ja rozumiem, że okoliczności są konkretne i ludzie dostają świra, ale bez przesady. Powinni ją już na początku zakneblować i zpacyfikować, żeby zamętu nie siała.
Sama końcówka już mi ewidentnie nie przypadła do gustu. Aż mnie nawiedziło: a może jest inne zakończenie jak było w przypadku filmu 1408. Z tego co widziałem film nie zawiera niczego takiego. Ale samo dzieło Kinga zawiera inną końcówkę. Mam wielką prośbę, aby jakiś czytelnik napisał tu to prawdziwe zakończenie, bo jestem niezmiernie jego ciekawy. Będę bardzo wdzięczny także jak ktoś wymieni jakieś różnice fabularne między filmem, a oryginalną wersją.
Dawno temu, bo w 2008 roku :-) gdy film "mgła" wchodził na ekrany kin w Polsce, nasz dystrybutor wypuścił jakąś jego dziwną pociętą wersję, a tu są szczegóły"
http://www.film.org.pl/prace/hezekary/2008/hezekary_2008.html
Słyszałem też , że w filmie w ogóle został pominięty wątek więzi pomiędzy głównym bohaterem i jego żoną. Bo siedział sobie względnie bezpiecznie w supermarkecie, a tu nagle podjął decyzję żeby wyłazić i jechać jak najdalej, kompletnie bez sensu. A w tych brakujących scenach jest wyjaśnione że miał przeczucie że żona jest w niebezpieczeństwie i dlatego podjął taką decyzję, niestety było za późno. Osobiście uważam film za jedeną z najlepszych ekranizacji. Trochę czytałem Kinga, ale nie dorastam do pięt autorowi tej recenzji:
http://www.film.org.pl/prace/mgla.html
polecam przeczytać całość, bo argumenty są świetne i wiadomo dlaczego wszyscy poszli za wariatką zamiast ją zakneblować.
Ok. Przeczytałem recenzję i przeanalizowałem argumenty, jednak nadal będę stał przy swoim. Nie uważam bowiem, żeby tylu ludzi nawet w obliczu tego zagrożenia zaczęło uważać znaną od dawna wariatkę za duchowego guru. To oczywiście moja opinia :)
Racja masz swoje zdanie, ale jak dla mnie to ludzie łapią się każdej deski ratunku a ona jako jedyna dawała odpowiedzi na wszystkie pytania i podawała gotowe rozwiązania. Mi osobiście trudno się wypowiadać, bo sam nie wiem jak bym się zachowywał. A najlepsze jest to, że na koniec dostała kulkę i było po guru :)