To, że czasami moje wyobrażenia na temat śmierci i życia pośmiertnego były identyczne z tymi w filmie. Do tego pojawiały się możliwe odpowiedzi na pytania, które zadaję sobie na ten temat co jakiś czas, a nie jestem w stanie wymyślić nic sensownego. Nie wiem czy chciałbym takiego raju, jak ten w filmie, ale ten obraz wydaje mi się najbardziej sensowny jeśli raj w ogóle istnieje. A skoro istnieje, to ja nie jestem przekonany o tym w 100%, czyli zapewne do niego jako 'niewiadomoczywierzący' nie trafię, więc nie mam się co zastanawiać. Ale się mimo wszystko zastanawiam często.
Wątek miłości w tym filmie akurat podobał mi się najmniej, choć była ona wieeelgachna jeśli umieścić ją na jakiejś skali. Bardziej właśnie zainteresowała mnie kreacja zaświatów i miłości w rodzinie. W ogóle podczas filmu myślałem sporo o mojej rodzinie. Kurcze, dziwne. Film z serii takich, które staramy się przenieść na naszą płaszczyznę i postawić się w roli bohatera. Przynajmniej dla mnie. Całkiem dobry. Niezbyt wybitny z racji tego hepiendu jak dla mnie, ale dobry. Bardzo dobry.