Skusiło mnie odniesienie do "Śmierci w Wenecji" w opisie filmu, i rzeczywiście, jest coś z tamtej historii, bardziej współczesnie i lżej, nawet zabawnie momentami, kiedy starzejący się pisarz zaczyna doszukiwać się piękna "tam, gdzie nikt by się go nie spodziewał", czyli w filmach typu "napalone małolaty" II. Film ładnie pociągniety, spokojny montaż, ładnie się rozwija, chciaż znowu nic z tego chyba nie wynika, to ogląda się bardzo przyjemnie.
Podoba mi się tematyka, jaką Kwietniowski podejmuje, ukryte pragnienia (tu), uzależnienia (w "Hazardziście", którego jeszcze nie udało mi się zobaczyć, ale ciągle jestem ciekawa), czyli lubi grzebać w zakamarkach naszego "ja". Podobało się technicznie i aktorsko (John Hurt świetny).