nie wiem jak w ogóle można oceniać coś czego się nie obejrzało. Ahh przepraszam... obejrzałaś CAŁE 20 MINUT. No to faktycznie sukces. Aż mi się ciśnienie podnosi jak czytam takie komentarze. I Ty jesteś kobietą... ehh
A z mojej strony mogę napisać tyle, że to bardzo wciągający i interesujący film, świetna rola Natalie. Polecam całym sercem. Ode mnie 8/10.
Żeby oceniać film to trzeba go obejrzeć do końca, a nie pisać, że się zasnęło po 20 minutach. Nie wiem dlaczego taki wpis ma to ludzi zniechęcić, każdy ma swój gust, mówi się trudno jeśli się komuś nie podobało.
Moim zdanie film dobry, i znów Natalie Potrman pokazała jak się gra. Co do filmu czasami w życiu nie jest tak jak się chcę aby było, nie wszystko nam wychodzi.
W żadnym wypadku nie należy kierować się Twoją opinią. Ocenia kogoś, kto ocenia "Kac Vegas w Bangkoku" na 10, a ten film uznaje za nudny, nie jest miarodajna. Tyle w tym temacie. Film porusza trudne tematy i nie każdy chce się faszerować dramatami, ja zdecydowanie bardziej wole komedie poprawiające mi humor, ale takie kino jest bardzo wartościowe i "na czasie". Do tego piękna Natalie... :)
hmm jak ja obejrzę 20 minut filmu i zasnę, to biorę poprawkę na to, ze byłam zmęczona i daje druga szanse filmowi, wtedy gdy jestem bardziej na chodzie. Bez sensu oceniać w takim wypadku. A film jest naprawdę dobry, typowy dramat. Chciałam dziś obejrzec cos lzejszego, trafiłam na tenfilm, cóż wbiło mnie w fotel z wrażenia i przez ciężki temat, ale nie żałuję 8/10
Bo jest do bólu życiowy? Bo nie ma tam super szałowych efektów i żenujących żartów z prawdziwej żenującej komedii romantycznej? nie trzeba mieć super wrażliwości żeby zrozumieć ten film, ale trzeba być chyba kompletnie wypranym z uczuć żeby przejść obok niego obojętnie. Jest kilka mankamentów, ale to jak zagrała Portman przebija wszystko.
Częściowo zgadzam się. Na początku film wydawał się sympatyczny i ciekawy, ale po 40 minutach zaczął razić sztampą i cukierkowatością. Problemy się same rozwiązywały, małżeństwo kwitło, wszystko było cacy. Portman była nieprzekonująca. Po godzinie zasnąłem. 4/10
ja dociągnęłam do końca ale z trudem
najciekawszy dla mnie był motyw niedojrzałości emocjonalnej głównej bohaterki, która sama zachowywała się jak dziecko
poza tym film tak jakby na skalę pani Aniston a nie Portman
8/10 i świetna rola Portman!!! polecam każdemu. Bark cukierkowatości i tanich romantycznych scen, jest za to pełen obraz różnych emocji, trudno na tym zasnąć......
ja uwazam ze film Black Swan to jest to czym Portman moze sié pochwalic, ten byl sztampowy i lzawy
wyszedl im kiczyk i tyle
Black Swan to inny klimat i inna półka i ciężko te dwa filmy w ogóle porównywać.... chociażby pod względem klimatu i gatunku, ale uważam że "sztampowy, łzawy i kicz" w ogóle tutaj nie pasują..... no ale twój gust.............
Jak już napisał ktoś wyżej każdy ma swój gust, jeśli chodzi o mnie to akurat Black Swan do mnie nie przemówił, może dlatego że wszędzie było o nim pełno, Każdy mówił "świetny". A dla mnie film co najwyżej przeciętny... Bardziej poruszył mną ten film, i jakoś zupełnie nie zauważyłam w nim cukierkowatości. Wręcz przeciwnie. Było wiele momentów kiedy zdążyłam tak pomyśleć ale za chwile jednak działo się coś zupełnie przeciwnego. Np. moment kiedy Emilia próbuje się dogadać z Williamem, zabiera go na lody, pojawia się między nimi jakaś więź, ma to być tajemnicą a nagle chłopak wszystko wygaduje matce- gdzie Emilia znowu jest tą gorszą. Później zabiera go na łyżwy , wszystko jest fajnie ale za jakiś czas znowu dowiaduje się jaka to jest okropna bo dzieciak jeździł bez kasku. Za słodko by było gdyby film został przedstawiony schematycznie- na początku oczywiście brak akceptacji ze strony dziecka, a po chwili już się świetnie dogadują. Było wiele momentów kiedy to właśnie Emilia wszystko niszczyła. Dzień kiedy poszli na marsz pamięci, chwila kiedy dowiaduje się o ciąży Carolyne.. Film w swojej fabule co chwila przeplatany jest jakimiś wzlotami i upadkami, także w mojej ocenie cały film jak i doskonała rola Portman są przeciwieństwem słowa kicz.
poruszyl mnie
nie poruszyl mnie
nie ma mná
dojdziesz i do Czarnego Labédzia, to film dla troché starszych dziewczynek
ciekawa jestem po czym wnioskujesz mój wiek.. gwoli ścisłości najmłodsza nie jestem, filmów w życiu też widziałam już wiele, a Czarny Łabędź jest wręcz przeciwnie- filmem którym zachwyca się wiele młodszych dziewczynek :) Dlaczego? Wejdź na jego forum na webie i przeczytaj zachwyty nastek. Już sam motyw despotycznej matki, odnosi się do nastolatek trzymanych pod kloszem, z czym się zapewne utożsamiają, nie rozumiejąc dokładnie przesłania filmu. Cały sukces tego filmu to to, że mówiło się o nim wszędzie jeszcze przed premierą jak i jego romansie po ;) , pamiętam jak widziałam jego plakaty nawet na przystanku, zanim jeszcze zdążyłam się zainteresować co to za film. Film jest przereklamowany i dorabia mu się wiele ideologii. Moim zdaniem porównywanie obu tych filmów jest trochę bez sensu, dlatego że Miłość... to film raczej niszowy nienagłośniony tak przez media, co nie znaczy wcale, że porusza problemy mniej ważne. W mojej ocenie dużo poważniejszy temat niż rozterki baletnicy i to właśnie Miłość.. dotrze tylko do tego grona odbiorców, którzy rozumieją temat, a już na pewno do niewielu nastolatek. Zobacz, że dyskusji które toczą się na webie jest raptem 25 a film oceniło ok 2 tys osób a czarny łabędź? 90 tys i ponad tysiąc dyskusji. Tak wiem , wpływ na pewno miało to, że Natalie Portman nagrodzona została Oskarem, ale sposób rozreklamowania tego filmu sprawiał jakby ten film został stworzony tylko po to, a tego nie lubię. Fabuła Czarnego Łabędzie jest dla szerokiego grona odbiorców- ja wolę filmy, które bez reklamy i rozgłosu, coś sobą reprezentują.
Ale przecież Czarny Łabędź jest wręcz do bólu sztampowy a i kiczu w nim nie brakuje
99 to zapewne rocznik. Nietrudno więc wywnioskować dlaczego zasnęłaś. Może na razie zostań przy filmach dla nastolatek.